Relacjonowała powódź tysiąclecia. Tak wspomina kataklizm i... martwi się o Wrocław

Weronika Tomaszewska
18 września 2024, 11:27 • 1 minuta czytania
Jedna z postaci serialu "Wielka woda" była wzorowana na Magdzie Mołek. Dziennikarka w czasie powodzi w 1997 roku pracowała jako reporterka lokalnej telewizji. Teraz mieszkańcy południowo-zachodniej części Polski też zmagają się z żywiołem, który wyrządził już wiele szkód. Na falę kulminacyjną przygotowuje się Wrocław. Tymczasem Mołek zareagowała na obecną sytuację w nowym poście. Przyznała, że znów czuje strach. Podzieliła się też refleksją na temat tego, jaką najważniejszą lekcję wyniosła z wydarzeń sprzed lat.
Magda Mołek przemówiła w obliczu powodzi w 2024 roku. fot. Artur Szczepanski/REPORTER // screenshot z YouTube / Retro TVP3 Wrocław

Południe Polski znów walczy z powodziami, a niektórzy wracają wspomnieniami do powodzi tysiąclecia z 1997 roku. Netflix dwa lata temu wypuścił serial pt. "Wielka woda", gdzie inspirowano się tym, co działo się ponad dwadzieścia lat wcześniej we Wrocławiu i okolicach.


Jedną z postaci drugoplanowych "Wielkiej wody" jest Ewa Rudzik (Marta Nieradkiewicz). To młoda dziennikarka fikcyjnej wrocławskiej stacji telewizyjnej Merkury, która relacjonuje tragiczne wydarzenia.

Widzowie szybko zorientowali się, że kogoś im przypomina – z krótkich blond włosów i charakterystycznego stylu ubierania się. I nie mylili się. Postać była wzorowana na Magdzie Mołek, która w 1997 roku miała 21 lat i pracowała dla regionalnego oddziału Telewizji Polskiej we Wrocławiu. – Prowadziłam wiadomości trzy dni z rzędu, nie wychodząc stamtąd do domu – wspominała po latach.

We wrześniu 2024 roku na południu naszego kraju znów przeszła wielka woda. Oczy wszystkich zwrócone są teraz m.in. na Wrocław, gdzie zmierza fala, a mieszkańcy zabezpieczają się, jak mogą.

Mołek zabrała głos w obliczu powodzi

Magda Mołek w obliczu powodzi postanowiła zabrać głos. Opublikowała na swoim instagramowym koncie nowy post. Załączyła do niego nagranie z Wrocławia, które wykonała w lipcu 2022 roku.

"Oglądałam wtedy moje ukochane miasto z wody. I płynąc łódką po Odrze, wspominałam, ile ono wycierpiało w powodzi w 1997 i że teraz jest tak piękne. Nie przypuszczałam, że będę znów czuć ten strach…" – przyznała.

Moje serce jest na Dolnym Śląsku od czwartku. Kocham ten region. Tam się wychowałam, mam rodzinę, przyjaciół. To moje miejsce na ziemi. Uwielbiam ludzi, którzy tam żyją, pracują, prowadzą biznesy, wychowują kolejne pokolenia i… pamiętają tamtą powódź.Magda Mołek

"Moją największą lekcją, którą wyniosłam z tamtych wydarzeń jest świadomość siły ludzkiej solidarności. Na własne oczy widziałam wtedy, ile człowiek może dać drugiemu bezinteresownie i natychmiast. Wiem, że nie zgubimy tego ducha i teraz. Odbudujemy się. Razem. Znów. Mój Wrocławiu! Trzymajcie się tam" – dodała na koniec dziennikarka.

Tak Mołek wspominała powódź z 1997 roku

Jak jeszcze Mołek wspomina powódź z 1997 roku? Była reporterką, która właśnie skończyła studia, miała przed sobą arcytrudne i odpowiedzialne zadanie. To była jej pierwsza poważna praca reporterska i to już przy historycznym wydarzeniu, które odcisnęło piętno na całych pokoleniach.

– Byłam reporterką, miałam doświadczenie pracy na antenie, znałam trochę miasto. Natomiast to nie było moje rodzinne miasto, więc nie wiedziałam o nim wiele. Nie wiem, czy się nadawałam w jakimkolwiek stopniu do tego, by przez tyle dni prowadzić studio powodziowe, czyli bardzo odpowiedzialną rolę, która na mnie wtedy spadła. Ja byłam dzieckiem. Serio – 21 lat – mówiła przy okazji 25-lecia powodzi tysiąclecia w TVP3 Wrocław.

Mołek postanowiła wtedy w 97 dać z siebie wszystko, a jej zaangażowanie widać w archiwalnych fragmentach "Faktów" w TVP3 Wrocław.

– Prowadziłam wiadomości trzy dni z rzędu, nie wychodząc stamtąd do domu, zresztą i tak nie było po co, bo trudno było się poruszać po mieście, które było totalnie sparaliżowane. Wody w kranach nie było, a my spaliśmy na kartonowych pudełkach w redakcji – wspominała na swoim kanale "W moim stylu" na YouTube.

Moje emocje z tamtego okresu to było niedowierzanie – zwierzyła się w podsumowaniu Magda Mołek, która dziś też martwi się o Wrocław.