Łukasz Żak wyrokami mógł sobie tapetować ściany. Czy rodzina i dziewczyna nie wiedzieli, co robi?
Tak, winne są sądy
No bo jakim cudem facet, który miał 5 zakazów prowadzenia auta w ogóle był na wolności? Zakazy to nie są punkty w programie lojalnościowym. I jak normalny człowiek dostaje taki sądowy zakaz, to się do niego stosuje. A Żak się nie stosował, mówiąc "i co mi zrobicie?". No i się okazało, że nikt mu nic nie zrobi.
Sądy działały jak maszynka. Zakaz dla pana, następny klient proszę. Prawo jest kompletną fikcją, bo okazało się, że można je olewać programowo i bezczelnie. Wszyscy dziś pytają: jak to możliwe? Przecież mając tyle zakazów, nie powinien w ogóle wsiadać za kółko. A jednak wsiadał i w końcu zabił człowieka i ranił jego bliskich.
Już po drugim razie dla wszystkich powinno być jasne, że ma w nosie wyroki i będzie to robił ponownie. No i robił, bo nikt go nie zamknął w więzieniu, gdzie jego miejsce. Zakazu nie dostaje się za niewinność. To oznacza, że pięć razy został złapany za kółkiem po pijaku albo spowodował wypadek.
Żak mógł sobie tymi orzeczeniami wytapetować ściany. Taką w sumie mają wartość, skoro nic za nimi nie idzie. Niedawno zresztą wyszło na jaw, że któryś sąd praktycznie nie ukarał jakiegoś znanego lekarza, bo jego pacjenci zostaliby bez opieki... Ręce opadają. Czyli może chlać i jeździć, bo leczy.
No przecież każdy pijany kierowca ma jakąś rodzinę, nie wolno oddzielać ojca od dzieci, przecież pewnie zarabia na ich utrzymanie. Idąc tym tropem, powinniśmy w ogóle nie łapać pijanych kierowców. No może łapać, ale wypuszczać jak wytrzeźwieją, dając im jeszcze zimny napój na drogę.
Tak, winna jest policja
Policja ma dwa rodzaje wiedzy: operacyjną i dowodową. Ta pierwsza jest na użytek wewnętrzny, druga musi być solidnie udokumentowana i przedstawiona na sali sądowej. Policjanci wiedzieli, że Żak diluje, że jeździ po pijaku. Że robi huczne imprezy z narkotykami, hałasem i rzeką alkoholu. Przecież sami byli wzywani przez zastraszonych sąsiadów. Przecież ponoć sami łapali go z towarem. Był za małym dilerem, żeby się nim interesować? Może i małym, ale głośnym.
No i jak to się mogło stać, że nie został zatrzymany od razu? Ja wiem, że życie to nie film, gdzie obraz z monitoringu dostaje się od ręki, a za sprawcą przestępstwa cały czas gna wydział pościgowy. Ale to już druga taka sprawa, która każe nam się zastanowić, czy tu wszystko było w porządku. Przypomnijmy: wypadek, czy raczej drogowe zabójstwo, miał miejsce ok. godz. 1:30 w nocy z soboty na niedzielę. Personalia sprawcy poznaliśmy dopiero we wtorek. Nikt wcześniej nie przycisnął jego kolegów? Przecież to mięczaki.
Możemy sobie opowiadać dyrdymały, że "młyny sprawiedliwości mielą powoli". Ale jest jakaś granica powolności! Sebastian M. uciekł przed nimi do Dubaju, gdzie siedzi od roku! Tragiczny wypadek, który spowodował, miał miejsce 16 września 2023 roku.
Ostatnio jakoś szybko zmył się Paweł S., twórca marki Red is Bad, odnalazł się właśnie w Ameryce Południowej. A były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski zdążył wyjechać do Londynu. Kierunek wybrał pechowo, bo złapali go Brytyjczycy i osadzili w lochu, gdzie czeka na proces.
A gdzie pojechał Łukasz Żak? Nie wiadomo, szukaj wiatru w polu. Miał wystarczająco dużo czasu, by oddalić się po cichu. Pozostaje nadzieja, że w ciszy nie wytrzyma długo i doścignie go ktoś kompetentny. Na razie nasze organa zaliczają wpadkę za wpadką. O nieświętej pamięci Jacku Jaworku, którego dzielni stróże prawa szukali 3 lata, z litości nie wspomnę.
Na razie Żak się ulotnił. Mistrz strategii zadzwonił do kilku osób i każdej powiedział, że jedzie gdzie indziej. To było niezłe.
Winni są koledzy i dziewczyna Żaka
Tak, ona też. A może przede wszystkim. Nie mogła nie wiedzieć, z kim się spotyka, wiąże, a może planuje przyszłość?
Mam nadzieję, że fakt, iż odganiał od niej ludzi, którzy chcieli pomóc rannej i to, że próbował zwalić winę na nią, otworzy jej oczy. Bo do tej pory albo nie widziała, że spotyka się z regularnym bandziorem, albo jej się to podobało. W końcu ledwo żywa została porzucona na ulicy jak worek zgniłych kartofli.
Według najnowszych doniesień Żak po spowodowaniu wypadku przeniósł się na kolejną imprezę, gdzie śmiał się z całego zdarzenia...
Kumple? Szkoda gadać. Winni
Jeśli kumpel nie potrafi cię namówić do tego, żeby może lepiej nie zapieprzać przez miasto po pijaku, nie jest nic wart. Jeszcze to wspólne ustalanie wersji wydarzeń chwilę po tym, jak zabiło się człowieka, a jego rodzinę ciężko raniło.
To nie jest przyjaźń i lojalność. To tchórzostwo. Myślicie, że odwagą jest pędzenie po mieście? Nie, to głupota.
Rodzina też jest winna
Trzeba nie mieć oczu i uszu, żeby nie widzieć, że ukochany synuś, bratanek czy siostrzeniec tak ćpa i chleje, że głowa mała. Tu za komentarz niech posłuży kawałek Kazika "Tata dilera".
Rodziny przestępców są zawsze takie nieświadome, takie niewinne. One tak zawsze wspierały, no ale coś poszło nie tak, "wpadł w złe towarzystwo"...
A czy winni jesteśmy my, jako społeczeństwo?
Może i tak. W końcu mamy mnóstwo wyznawców zasady, że można jeździć "szybko i bezpiecznie". Że te znaki drogowe to w zasadzie jest taka wskazówka, a nie wyznacznik. W ciągu ostatnich trzech dni dwa razy zostałem wyprzedzony przez kogoś, kto uznał, że jak jadę z prędkością przepisową, to jadę za wolno. Dwa razy spotkaliśmy się na następnych światłach… Ale ja spaliłem mniej paliwa i nie ryzykowałem.
Winni jesteśmy, że mamy pobłażanie dla piratów drogowych. Kiedy idę do pracy, przechodzę przez przejście dla pieszych przy ruchliwym rondzie. Za każdym razem w ciągu kilku minut widzę kilkunastu kierowców, którzy przejeżdżają już nie na "późnym żółtym", ale kilkusekundowym czerwonym.
Dziś jeden nawet trąbił na pieszych, którzy ruszyli na swoim zielonym. No i mogę zadać odwieczne pytanie: gdzie jest policja? Oczywiście nie ma. I wszyscy widzimy, że cytując filmowego klasyka "jest cholernie daleko od OK".
Czytaj także: https://natemat.pl/569828,pijany-kierowca-to-potencjalny-morderca-i-sam-doskonale-o-tym-wie