Dryjańska: Politycy PiS i Konfederacji zjedli setki psów i kotów? Niech udowodnią, że było inaczej
Prawdziwa liczba ofiar śmiertelnych powodzi w Polsce jest znana: to 9 (słownie: dziewięć). Podobnie pojedyncze zgony wywołane powodzią odnotowały inne kraje poszkodowane przez żywioł: Austria, Czechy, Rumunia. "Dlaczego w Polsce miałyby być setki ofiar?" – zadaje proste, ale bardzo celne i logiczne pytanie użytkownik X o nazwie falstafiku.
Fejki powodziowe prawicy kontra zdrowy rozum
Idźmy dalej tym tropem. Gdyby jak chcą – albo "tylko pytają" – członkowie kremlowskiej opozycji, liczba zabitych lub zaginionych w kataklizmie szła w setki, dlaczego Facebook, TikTok i Instagram nie buzują od wpisów zrozpaczonych bliskich? Dlaczego lokalne media nie podają liczby i nazwisk zabitych lub zaginionych we wsiach i małych miasteczkach?
Dlaczego redakcje ogólnokrajowe nie robią o tym materiałów? Dlaczego poszukiwań nie prowadzą policjanci i zastępy ochotników zmobilizowanych przez przyjaciół i rodzinę? Dlaczego politycy PiS/Konfederacji nie publikują ich nazwisk? I przede wszystkim, dlaczego Prawo i "Murem za polskim mundurem" Konfederacja nie zgłaszają tego policji, choć funkcjonariusze apelują o sygnały? Pytania można mnożyć.
Powiem Wam, dlaczego: bo to się nie wydarzyło. Nie ma setek ofiar śmiertelnych lub zaginionych. Wiemy, że wydarzyło się dziewięć tragedii – o tylu śmierciach informują służby w momencie, gdy powstaje ten felieton. Wcześniej policja mówiła o siedmiu ofiarach, ale znaleziono dwa kolejne ciała.
To niestety normalne, że w przypadku klęsk żywiołowych o takim zasięgu nie jest od razu znana ostateczna liczba ofiar. Jednak gadanie przez polityków o setkach ludzi to ssanie z palca. Próba przykrywania nędznego frekwencyjnie protestu partyjnego PiS i roześmianych prezydenckich dożynek, gdy mieszkańcy południa kraju walczyli z powodzią.
To obliczona na "polityczne złoto" kampania kłamstwa, która w czasie klęski żywiołowej (!) ma wzbudzić panikę, gniew i wrogość do Państwa. Z domu nas wszystkich skrajna prawica robi sobie pole bitwy. Jej członkowie nie rządzą, więc są gotowi swoimi kłamstwami podpalić kraj, byle tylko zatańczyć na zgliszczach. "Polska w ruinie" od początku była obietnicą.
Kłamstwa o liczbie ofiar powodzi niszczą społeczeństwo
Takie kłamstwa powinny być karalne. Liczba ofiar nie jest kwestią opinii, bo to nie jest rozmowa o wyższości pomidorowej nad ogórkową. Nie jest to też wolność słowa, bo wolne mają być fakty, choćby najbardziej niewygodne, ale nie kłamstwa: szczególnie te, które mogą zagrozić bezpieczeństwu Polski i temu, co spaja nas w społeczeństwo.
Wiecie, kto wprawił w ruch bzdury o setkach ofiar śmiertelnych? Pani, której w styczniu wjazd do domu zrobiła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powód interwencji? Cóż za niespodzianka, absolutnie nikt się nie spodziewał: podejrzenie udziału w prorosyjskiej organizacji, która miała szykować zamach stanu w Polsce.
Mówi się, że PiS i Konfederacja jedzą psy i koty
Co do tego wszystkiego mają tytułowe psy i koty, które jedzą politycy PiS i Konfederacji?
Z jednej strony nic, bo nie mam żadnych dowodów na to, że skrajna prawica w Polsce ma takie menu (chociaż Konfederację kusiło). Mogłabym co prawda zrobić to co oni i powiedzieć, że słyszałam od koleżanki, która ma znajomego urzędnika, który rozmawiał z zapłakaną kuzynką itd. Jednak bądźmy poważni.
Z drugiej strony wspólne jest wszystko, bo w USA tematem kampanii wyborczej jest zapierające dech w piersiach kłamstwo Donalda Trumpa o tym, jakoby haitańscy imigranci porywali czworonogi z ogródków, by robić z nich sobie kolację.
Absurdalne? Na pewno. Ale co ważniejsze niebezpieczne, bo zbałamuceni wyznawcy byłego przywódcy Stanów Zjednoczonych z krótkim lontem i małym rozumem na własną rękę wymierzają "sprawiedliwość": groźbami wobec niewinnych ludzi i alarmami bombowymi za coś, co się nie wydarzyło. Porwań psów i kotów nie potwierdzają ani władze, ani służby żadnego szczebla. Nie ma dziesiątek/setek/tysięcy wpisów zrozpaczonych opiekunów rzekomo porwanych zwierząt. Nie szkodzi. Trump kłamie dalej.
Na naszych oczach powstaje religia powodziowa, młodsza siostra religii smoleńskiej. PiS i Konfederacja będą kłamać i niszczyć Państwo, póki ktoś – dla bezpieczeństwa Polski – nie postawi im tamy.