Wypadek i egzekucja pod Łodzią. Poruszające słowa partnerki zabitego Adama G.

Natalia Kamińska
30 września 2024, 17:30 • 1 minuta czytania
Sprawca wypadku w Lubowidzy (woj. łódzkie) nie żyje. Strzelił do sobie, kiedy w jego domu pojawiła się policja. Wcześniej jednak Dawid M. z zimną krwią zastrzelił Adama G. Partnerka 49-latka zabrała głos w sprawie tego, co wydarzyło się w minioną sobotę.
Egzekucja i wypadek w Lubowidzy. Partnerka Adama G. zabrała głos Fot. Policja/Łódź

Przypomnijmy: od sobotniego wieczoru (28 września) trwała obława za kierowcą mercedesa Dawidem M., który dokonał egzekucji na środku drogi. Jak informowała w naTemat.pl rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi kom. Aneta Sobieraj, zawiadomienie o zdarzeniu w miejscowości Lubowidza (woj. łódzkie) funkcjonariusze otrzymali kilka minut po godzinie 19:00 w sobotę.


– Według naszych ustaleń kierowca mercedesa doprowadził tam do zderzenia z pojazdem marki toyota, którym podróżował mężczyzna, kobieta i dwójka dzieci. W wyniku tego zdarzenia toyota dachowała – powiedziała nam w niedzielę Sobieraj.

– Kierujący toyotą wyszedł z pojazdu, zaczął uciekać. Natomiast kierujący mercedesem zaczął go gonić – podała rzeczniczka. Następnie padły strzały. Nie były to strzały ostrzegawcze. – Ciało kierującego toyotą znaleziono kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Na jego ciele znaleźliśmy rany postrzałowe – wyjaśniła funkcjonariuszka.

Świadkami zdarzenia była 39-letnia kobieta i jej dzieci: 8-letni chłopiec i 12-letnia dziewczynka. Ojcem jednego z nich był Dawid M. Nic im się nie stało. "Fakt" podał, że uciekli z leżącego na dachu samochodu do pobliskiego gospodarstwa i stamtąd wezwali pomoc.

Egzekucja i wypadek w Lubowidzy. Partnerka Adama G. zabrała głos

W niedzielę wieczorem kobieta pożegnała swojego partnera. W mediach społecznościowych dodała nagranie, na którym można obejrzeć zdjęcia z ich życia. Wydawali się być szczęśliwą parą. "Takiego zapamiętajcie Adama. Oddał za nas życie – bohater" – dodała w opisie.

Według medialnych ustaleń tragicznie zmarły mężczyzna prowadził własną firmę zajmującą się podkuwaniem i werkowaniem koni. "Fakt" dodatkowo ustalił, iż Dawid M. był znany policji. Jak podał dziennik, na swoim koncie miał m.in. rozbój i groźby karalne. "Jego była partnerka miała być przez niego zastraszana" – czytamy.

Dawid M. nie żyje. – To była oczywiście bardzo szeroko zakrojona akcja. Policjantom udało się ustalić mieszkanie, w którym mógł przebywać mężczyzna. Udali się tam – przekazał naTemat.pl w niedzielę po południu Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

I dalej relacjonował: – Próbowali wejść. Nikt nie otwierał drzwi. Dobijali się. W pewnym momencie usłyszeli strzał. Weszli do środka. Jak dodał prokurator, "po wyważaniu drzwi okazało się, że mężczyzna się postrzelił". – Niebawem zmarł – poinformował nas śledczy.

W ocenie prokuratury motywem zbrodni była zazdrość. Śledczy uważają, że 39-letni Dawid M. nie mógł pogodzić się z myślą, że jego była partnerka ułożyła sobie życie z nowym mężczyzną.

Czytaj także: https://natemat.pl/571270,przemoc-i-agresja-w-polsce-i-na-drogach-opina-dziewulski