Wypadek i egzekucja pod Łodzią. Poruszające słowa partnerki zabitego Adama G.
Przypomnijmy: od sobotniego wieczoru (28 września) trwała obława za kierowcą mercedesa Dawidem M., który dokonał egzekucji na środku drogi. Jak informowała w naTemat.pl rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi kom. Aneta Sobieraj, zawiadomienie o zdarzeniu w miejscowości Lubowidza (woj. łódzkie) funkcjonariusze otrzymali kilka minut po godzinie 19:00 w sobotę.
– Według naszych ustaleń kierowca mercedesa doprowadził tam do zderzenia z pojazdem marki toyota, którym podróżował mężczyzna, kobieta i dwójka dzieci. W wyniku tego zdarzenia toyota dachowała – powiedziała nam w niedzielę Sobieraj.
– Kierujący toyotą wyszedł z pojazdu, zaczął uciekać. Natomiast kierujący mercedesem zaczął go gonić – podała rzeczniczka. Następnie padły strzały. Nie były to strzały ostrzegawcze. – Ciało kierującego toyotą znaleziono kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Na jego ciele znaleźliśmy rany postrzałowe – wyjaśniła funkcjonariuszka.
Świadkami zdarzenia była 39-letnia kobieta i jej dzieci: 8-letni chłopiec i 12-letnia dziewczynka. Ojcem jednego z nich był Dawid M. Nic im się nie stało. "Fakt" podał, że uciekli z leżącego na dachu samochodu do pobliskiego gospodarstwa i stamtąd wezwali pomoc.
Egzekucja i wypadek w Lubowidzy. Partnerka Adama G. zabrała głos
W niedzielę wieczorem kobieta pożegnała swojego partnera. W mediach społecznościowych dodała nagranie, na którym można obejrzeć zdjęcia z ich życia. Wydawali się być szczęśliwą parą. "Takiego zapamiętajcie Adama. Oddał za nas życie – bohater" – dodała w opisie.
Według medialnych ustaleń tragicznie zmarły mężczyzna prowadził własną firmę zajmującą się podkuwaniem i werkowaniem koni. "Fakt" dodatkowo ustalił, iż Dawid M. był znany policji. Jak podał dziennik, na swoim koncie miał m.in. rozbój i groźby karalne. "Jego była partnerka miała być przez niego zastraszana" – czytamy.
Dawid M. nie żyje. – To była oczywiście bardzo szeroko zakrojona akcja. Policjantom udało się ustalić mieszkanie, w którym mógł przebywać mężczyzna. Udali się tam – przekazał naTemat.pl w niedzielę po południu Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
I dalej relacjonował: – Próbowali wejść. Nikt nie otwierał drzwi. Dobijali się. W pewnym momencie usłyszeli strzał. Weszli do środka. Jak dodał prokurator, "po wyważaniu drzwi okazało się, że mężczyzna się postrzelił". – Niebawem zmarł – poinformował nas śledczy.
W ocenie prokuratury motywem zbrodni była zazdrość. Śledczy uważają, że 39-letni Dawid M. nie mógł pogodzić się z myślą, że jego była partnerka ułożyła sobie życie z nowym mężczyzną.