Gwiazdor "Batmana" odrzucił rolę w serialu "Pingwin". Powodowi można przyklasnąć
John Turturro to amerykański aktor i reżyser znany ze wszechstronności i charakterystycznych ról, głównie w niezależnych filmach. Wystąpił m.in. w filmach braci Coen, takich jak "Barton Fink" i "Big Lebowski", "Rób, co należy" Spike'a Lee, a także w serialach "Długa noc" czy hicie Apple TV+ "Rozdzielenie".
Turturro ma na koncie Złotą Palmę w Cannes, nagrodę Emmy i trzy nominacje do Złotych Globów, a ostatnio zagrał w "Pokoju obok" Pedro Almodovara, który został nagrodzony Złotym Lwem za najlepszy film na Festiwalu w Wenecji (polska premiera 27 grudnia).
John Turturro nie gra w serialu "Pingwin". Powodem przemoc wobec kobiet
W 2022 roku Turturro zagrał gangstera Carmine'a Falcone w głośnym "Batmanie" Matta Reevesa, w którym w Człowieka Nietoperza wcielił się Robert Pattinson. Jednak ku zdziwieniu wielu fanów aktor nie pojawił się w "Pingwinie", serialowym spin-offie filmu, który skupia się na tytułowym złoczyńcy granym przez Colina Farrella. W retrospekcjach Falcone zagrał Mark Strong ("Kingsman", "Szpieg").
Dlaczego? 67-latek wyjawił powód w rozmowie z magazynem "Variety". – Zrobiłem z tą rolą to, co chciałem. W serialu było dużo przemocy wobec kobiet, a to nie moja bajka – zdradził Turturro.
Mimo że jego Falcone był brutalny również w "Batmanie", to w filmie Reevesa jest to raczej sugerowane niż bezpośrednio pokazane. – Dzieje się to poza ekranem. W ten sposób jest straszniejsze – zauważył aktor i dodał, że jednym z powodów odrzucenia roli był także brak czasu. – Nie można zrobić wszystkiego, na co się ma ochotę – przyznał.
Serial "Pingwin" to wielki hit HBO. Oglądalność robi wrażenie
Serial "Pingwin" zadebiutował na platformie Max 19 września. Tytułowa postać, znana fanom uniwersum DC z przygód Batmana, to złoczyńca, z którym superbohater z Gotham wielokrotnie musiał stawać do walki. Podobnie jak w filmie "Batman" wcielił się w niego Colin Farrell, który dzięki charakteryzacji jest nie do poznania.
"Irlandzki gwiazdor jest fenomenalny, a wszystkie seriale nagrody w kolejnym sezonie są jego. Na naszych oczach staje się Pingwinem i mimo że nie każdy lubi wielkie charakteryzacje, to rola Farrela nie jest w stylu "proszę, dajcie mi Emmy i Złoty Glob, bo mam sztuczną twarz" (na oscarowe gremium by to podziałało). Aktor jest po prostu na luzie, fantastycznie bawi się na planie i odpina wrotki. To jedna z najlepszych ról w karierze" – pisaliśmy w recenzji "Pingwina" w naTemat.
"Pingwin" nie tylko jest wychwalany przez krytyków (my nazwaliśmy go jednym z najlepszych seriali roku), ale cieszy się również olbrzymią popularnością widzów.
Wytwórnia Warner Bros Discovery ogłosiła, że piąty odcinek "Pingwina" w minioną niedzielę pobił rekord oglądalności, osiągając w USA 1,8 miliona widzów na różnych platformach. To dotąd najpopularniejszy epizod produkcji.
Z kolei pierwszy odcinek w ciągu czterech dni od premiery został obejrzany przez 5,3 mln osób, co sprawiło, że "Pingwin" pobił rekord oglądalności dla nowej produkcji HBO, który należał wcześniej do "The Last of Us". Do ostatniej niedzieli pierwszy epizod serialu z Farrellem obejrzało już ponad 14 milionów widzów. Odcinków będzie łącznie osiem, a ostatni zaplanowany jest w USA na 10 listopada.