Rodzina Perry'ego przerwała milczenie. Matka aktora opisała, co wyjątkowego mówił jej przed śmiercią
Nagła śmierć Matthew Perry'ego w październiku ubiegłego roku wstrząsnęła Hollywood i całym światem. Odtwórca roli Chandlera Binga z kultowego serialu "Przyjaciele" został znaleziony martwy w swoim domu w Los Angeles.
Wyjaśnieniem okoliczności śmierci gwiazdora zajęły się odpowiednie służby. Badania wykazały, że w jego organizmie znajdowała się niezwykle duża ilość ketaminy, czyli silnie znieczulającego leku, który 54-latek miał przyjmować z powodu depresji i stanów lękowych.
Na celowniku śledczych znalazły się osoby, które miały udostępnić Perry'emu wspomniany środek. W sprawie zatrzymano kilka osób, w tym m.in. "dilerkę narkotykową Jasveen Sangha, dwóch lekarzy i asystenta Kenneth Iwamasa".
Niedawno nastąpił pierwszy przełom w sprawie. Jeden z doktorów Mark Chavez przyznał się przed sądem w Los Angeles do udziału w nielegalnym handlu ketaminą. Wiadomo też jednak, że zawarł ugodę z prokuraturą.
Rodzina Matthew Perry'ego o jego śmierci
Odejściem Perry'ego są wciąż poruszeni jego bliscy. Jak dotąd nie udzielali się oni publicznie w tej sprawie. Ale kilka dni przed rocznicą śmierci w programie "Toyday" udostępniono fragmenty wywiadu (cały ma się ukazać 28 października) m.in. z matką Chadlera z "Przyjaciół" Suzanne Morrison.
Kobieta zasugerowała, że Matthew Perry mógł mieć przeczucie tego, co się z nim stanie. Tak wygląda ich rozmowa na kilka tygodni przed tragedią.
– Podszedł do mnie i powiedział: "kocham cię tak bardzo i jestem tak szczęśliwy, że teraz jestem z tobą". To było prawie tak, jakby miał przeczucie czegoś. Wtedy o tym nie pomyślałam, ale pojawiła się u mnie taka myśl: "jak dawno tak ze sobą nie rozmawialiśmy? Minęły lata" – wyznała.
– Myślę, że to była jakaś nieuchronność tego, co miało się wydarzyć. To było nieuniknione i on to bardzo mocno czuł. Ale powiedział też: "Już się nie boję". I to mnie zaniepokoiło – dodała.
Z kolei przyrodnia siostra Perry'ego – Caitlin Morrison – oraz jego ojczym Keith Morrison porozmawiali też z magazynem "Hello! Canada". Zdradzili, że "powstanie nowa fundacja o nazwie 'The Matthew Perry Foundation of Canada', a jej celem będzie "zapewnianie kompleksowego wsparcia osobom żyjącym z zaburzeniami związanymi z używaniem substancji psychoaktywnych po zakończeniu leczenia".
Siostra zmarłego aktora przyznała, że działania przy fundacji pozwalają jej być "wciąż blisko brata". – Mam to szczęście, że mogę mieć go cały czas bardzo, bardzo blisko mojego życia, co jest cudowne – powiedziała.
Z kolei ojczym na koniec rozmowy podzielił się poruszającym wspomnieniem o Matthew Perrym.
– Miał zdolność wypełniania pokoju światłem. Kiedy ludzie byli z nim w pokoju, to była tam ta magnetyczna energia. Wszyscy po prostu mieli uśmiech na twarzy i kurczowo trzymali się wszystkiego, co mówił (...). Każdy, kto stracił dziecko, powie ci, że nawet jeśli jesteś w jakiś sposób przygotowany na taką możliwość, to jest to druzgocące – zwierzył się.
I dodał, że postanowili jednak "spróbować zrobić coś pożytecznego" i zaczęli prace nad fundacją.