Kosiniak-Kamysz tnie skrzydła Hołowni. Oto, co może stać za jego sensacyjną deklaracją

Konrad Bagiński
26 października 2024, 15:09 • 1 minuta czytania
Władysław Kosiniak-Kamysz apeluje do Koalicji 15 Października o wspólne wyłonienie kandydata na prezydenta. To dość zaskakujące: wcześniej PSL jako część Trzeciej Drogi wydawało się skłonne poprzeć Szymona Hołownię. Czy to zwiastun szybkiego rozwodu Trzeciej Drogi? A może próba forsowania innego kandydata?
Koisniak-Kamysz w zawoalowany sposób ogłosił, że nie poprze Hołowni w wyborach prezydenckich Fot. Jacek Dominski/REPORTER

– Nie będzie bezpieczeństwa państwa polskiego, dopóki nie wyłonimy prezydenta, który nie będzie ani prawicowy, ani lewicowy, ale będzie wspólnotowy – powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas posiedzenia Rady Naczelnej PSL.


Słowa szefa ludowców prawdopodobnie zmroziły Polskę 2050, czyli drugą nogę Trzeciej Drogi. Do tej pory wydawało się jasne, że PSL własnego kandydata nie wystawi. W ostatnich wyborach Kosiniak-Kamysz dostał dość homeopatyczne poparcie i nie ma chyba zamiaru powtarzać tego przykrego doświadczenia.

Za to Szymon Hołownia ostatni prezydencki wyścig skończył na miejscu trzecim. To zresztą na fali jego poparcia powstała cała Polska 2050. Hołownia miał też świetny start w parlamencie, ale teraz jego gwiazda zdaje się gasnąć. Startu w wyborach jeszcze oficjalnie nie ogłosił, ale...

Tymczasem Kosiniak-Kamysz ocenił, że "jeżeli będzie to prezydent z PiS-u, to przez całą swoją kadencję, będzie robił wszystko, żeby PiS do władzy powrócił, a nie żeby odbudować wspólnotę". Szef PSL zaznaczył, że potrzeba tu "wspólnego działania partii koalicyjnych".

– O to chciałbym poprosić i do tego chciałbym zaprosić naszych partnerów z koalicji rządowej – z Platformy Obywatelskiej, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, Lewicy, żebyśmy już dzisiaj wspólnie wyłonili kandydata na prezydenta – mówił.

Co to może oznaczać?

Kosiniak prawdopodobnie uznał, że istnieje realna szansa na to, iż wybory wygra jednak kandydat z PiS. Widzi też, że w sondażach pierwsze skrzypce grają kandydaci KO i PiS. Inni są tylko tłem, w tym również Szymon Hołownia.

Kilka czy kilkanaście procent, które Hołownia odebrałby w pierwszej turze kandydatowi KO, może zadecydować o przejściu fotela prezydenckiego w niewłaściwe (z punktu widzenia PSL) ręce.

Szef ludowców stwierdził dobitnie, że "nie stać nas dzisiaj na kolejne kłótnie i spory". Dodał, że jest za "bardziej intensywnym dialogiem" w ramach koalicji w celu dojścia do porozumienia. Dodał też, iż "ma przekonanie, że trzeba wyłonić jednego kandydata, a nie trzech" na prezydenta.

Być może jednak Kosiniak gra na kogoś innego. Wiadomo przecież, że PSL jest tradycjonalistyczną odnogą Koalicji 15 Października. Szykowany na prezydenta Rafał Trzaskowski nie jest ulubieńcem Polskiego Stronnictwa Ludowego, jest na jak ich standardy zbyt "lewicowy".

Za odsunięciem z wyścigu Hołowni może iść komunikat w stronę Koalicji Obywatelskiej: "Pozbyliśmy się waszego rywala, ale chcemy zmiany kandydata". Tylko kogo ewentualnie Kosiniak mógłby mieć na myśli? Przecież nie własnego kandydata. A może palce w tej rozgrywce maczał Radosław Sikorski lub ktoś mu sprzyjający? Tego dowiemy się pewnie niebawem.

Nazwisko kandydata KO mamy poznać 7 grudnia w trakcie konwencji w Gliwicach na Śląsku. Zapowiedział to niedawno w mediach społecznościowych sam premier Donald Tusk. Zapewnił przy tym, iż nie będzie to on.

Kosiniak swoim komunikatem nieco zbliża się do największego koalicjanta, czyli Koalicji Obywatelskiej. Nie ma w tym nic dziwnego, bo projekt pod nazwą Trzecia Droga trzeszczy w szwach.

Czytaj także: https://natemat.pl/574061,dramat-trzeciej-drogi-w-sondazu