Partia Razem atakuje. Dopiero opuścili Lewicę, już chcą wystawiać swojego kandydata na prezydenta

Antonina Zborowska
31 października 2024, 10:06 • 1 minuta czytania
Zaledwie kilka dni po odejściu z klubu Lewicy, partia Razem zaczyna prezentować interesujące propozycje polityczne, które mogą podważyć i tak już wątpliwą spójność w Koalicji 15 października. Adrian Zandberg ogłosił, że jego ugrupowanie planuje wystawić własnego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Partia Razem chce wystawić swojego kandydata na prezydenta. Fot. Marysia Zawada/REPORTER/East News

Tuż po opuszczeniu klubu Lewicy, partia Razem, kierowana przez Adriana Zandberga, zaczyna zaznaczać swoją obecność na polskiej scenie politycznej. Zaledwie po paru dniach od odejścia partia Razem przedstawia swoje plany dotyczące wystawienia własnego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich.


Zandberg w rozmowie z "Super Expressem" zadeklarował, że – wystawienie kandydata w wyborach prezydenckich przez jego ugrupowanie jest sprawą oczywistą. Kiedy zapytano go, czy rozważa własną kandydaturę, odpowiedział wymijająco, podkreślając, że decyzje w tej sprawie zapadną "w odpowiednim momencie".

Cios dla Koalicji 15 października. Zandberg chce powołać nowe ugrupowanie

Ostatnie dni października przyniosły istotne zmiany po lewej stronie politycznej, zwłaszcza w kontekście sytuacji w Sejmie. Razem ogłosiło swoje rozstanie z klubem Lewicy, co może mieć istotne konsekwencje nie tylko dla samej partii, ale także dla całej Koalicji 15 października. Jak pisaliśmy w naTemat.pl pięcioro polityków partii Razem, w tym Paulina Matysiak, Adrian Zandberg, Maciej Konieczny, Marta Stożek oraz Marcelina Zawisza stało się posłami niezrzeszonymi.

Adrian Zandberg tłumaczył, że decyzja o odejściu nie była impulsywna, a powodem były różnice w poglądach, a zwłaszcza niezadowolenie z projektu budżetu, który rząd przedłożył w Sejmie. "To był zły projekt" – podsumował lider partii Razem.

Członkowie partii Razem chcą stworzyć w Sejmie odrębne koło parlamentarne, które ma szansę powstać już na najbliższym posiedzeniu Sejmu w listopadzie. Zandberg dodał również, że celem nowego ugrupowania będzie zachowanie pełnej autonomii oraz reprezentacja interesów społecznych w sposób niezależny od Nowej Lewicy.

Chaos w ugrupowaniach. Kto będzie kandydatem na prezydenta?

Zarówno w Koalicji Obywatelskiej, jak i w Prawie i Sprawiedliwości trwa swoista prekampania mająca na celu wyłonienie kandydata na prezydenta. W obozie Donalda Tuska, choć wydawało się, że pewniakiem jest Rafał Trzaskowski, nie ma jeszcze 100% jasności co do tego, czy to właśnie on będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej.

W Prawie i Sprawiedliwości po fiasku z planami partyjnych prawyborów, które miały faworyzować Przemysława Czarnka, Jarosław Kaczyński planuje ogłosić swojego kandydata w połowie listopada. Może się jednak okazać, że w ramach taktyki wstrzyma się ze swoją decyzją i ogłosi swój wybór dopiero po 7 grudnia – gdy Tusk oficjalnie potwierdzi, kto będzie reprezentował jego ugrupowanie.

W samej koalicji rządzącej pojawił się również pomysł, by kandydat całej Koalicji 15 października był wspólny. Nieoczekiwanie zapowiedział to Władysław Kosiniak-Kamysz w trakcie Rady Naczelnej PSL. Jednak nic nie wskazuje na to, by taka koncepcja miała się zrealizować. Donald Tusk swoim wpisem na platformie X (dawniej Twitter) dał jasno do zrozumienia, co myśli o tym pomyśle.

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, grono potencjalnych kandydatów jest szersze, niż sugerują to media. Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń zasygnalizował, że wśród możliwych kandydatek z jego ugrupowania wymienia się Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk oraz Magdalenę Biejat, a także Krzysztofa Kukuckiego, prezydenta Włocławka. To może oznaczać, że Razem i Lewica będą rywalizować nie tylko o wyborców, ale także o strategiczne pozycje w nadchodzących wyborach.

W tej całej loterii jedynym pewnym, znanym i niezmiennym kandydatem na prezydenta jest kandydat Konfederacji – Sławomir Mentzen.