Ta produkcja jest hitem Netflixa. Tak powstał scenariusz do "Idź przodem, bracie"
"Idź przodem, bracie" łączy elementy thrillera i akcji, przez wielu widzów opisywany jako idealna produkcja o tematyce męskiej. Serial opowiada o losach Oskara – członka elitarnej jednostki taktycznej, który po przeżyciu ataku paniki podczas kluczowej akcji musi opuścić służbę. Jego życie dodatkowo komplikuje ogromny dług hazardowy, który pozostawił po sobie ojciec. Zdeterminowany, aby wyjść na prostą, Oskar zatrudnia się jako ochroniarz w centrum handlowym, co prowadzi go do serii niebezpiecznych konfrontacji.
Jak powstał scenariusz do "Idź przodem bracie"?
Reżyserem serialu jest Maciej Pieprzyca, twórca takich hitów jak "Chce się żyć", "Jestem mordercą" i "Ikar. Legenda Mietka Kosza". Za scenariusz odpowiada Konrad Wysocki, scenarzysta znany z "Klangoru" oraz "Informacji zwrotnej". W rozmowie z "Wirtualnymi Mediami" Wysocki opowiedział o tym, jak narodził się pomysł na serial.
– Zwykle na początku roku mówię moim nowym studentom, że życzę im, żeby robili takie seriale, jakich nie widzieli, a chcieliby je zobaczyć. Oczywiście nie zawsze się tak da w tym biznesie. Jeśli co trzeci projekt scenarzysty jest oparty na jego oryginalnym pomyśle, to ma farta i powody do radości i dumy. Nawet co piąty – zdradził scenarzysta.
Zdradził również, że obecnie w dużej mierze pracuje się na czyichś pomysłach lub też tworzone są adaptacje. Konrad Wysocki wyznał w rozmowie, że "Idź przodem bracie" to jego autorski projekt.
– Ja miałem szczęście zrobić "Klangor", który urodził się co prawda z cudzego, ale bardzo dalekiego od efektu końcowego, konceptu. Miałem szczęście zrobić "Informację zwrotną", którą wspaniale wymyślił i napisał Kuba (Żulczyk – przypis red.), a ja musiałem tylko znaleźć na nią jakiś patent i nie popsuć. "Idź przodem, bracie" jest za to moje-moje – przekazał.
Scenarzysta przyznał, że pomysł na serial pojawił się jeszcze podczas pracy nad "Klangorem"., gdy Wysocki rozmawiał z Łukaszem Dzięciołem – producentem tego tytułu oraz "Idź przodem bracie".
– Obserwując Piotrka Witkowskiego i Konrada Eleryka doszliśmy równolegle do tego samego wniosku: trzeba wymyślić coś dla nich. Przed tą rozmową miałem od jakiegoś czasu pomysł na arenę: branża odzieżowa na prowincji. Ten świat chodził za mną od dawna, bo moja mama jest związana z odzieżówką, a ja pierwsze kieszonkowe zarabiałem w wieku 12 lat w garażu przy maszynie dziewiarskiej. Tylko długo nie wiedziałem, co z tą areną zrobić? Narzucała mi się komedia. Ale jakoś nie poszło. Po rozmowie z Łukaszem próbowałem Piotrka i Konrada przyłożyć do tej areny i niestety nie poczułem tego – zdradził.
Konrad Wysocki wyznał, jak dokładnie narodziła się koncepcja tego serialu.
– Przypomniałem sobie inną rozmowę z planu "Klangoru", z naszym konsultantem policyjnym, który opowiedział mi o swojej karierze kierownika sekcji SPKP (samodzielnego pododdziału kontrterrorystycznego policji). Nagle coś kliknęło. Połączenie antyterrorystów, prowincji i branży odzieżowej w najgorszym tego określenia znaczeniu otworzyło fascynującą przestrzeń. Przestrzeń potencjalnej opowieści, której nie widziałem, a chciałbym zobaczyć – wyjaśnił Wysocki.
Widzowie zachwyceni polską produkcją
"Idź przodem, bracie" Netflixa błyskawicznie zdobył uznanie widzów i krytyków. Na Filmwebie ma już wysoką ocenę 7,4/10 (opartą na ponad 3,7 tys. głosów), a w Internecie dominują entuzjastyczne recenzje, choć niektórzy zwracają uwagę na małe potknięcia scenariuszowe czy wątek ukraiński.
Szczególne pochwały zebrały kreacje aktorskie Piotra Witkowskiego, Marcina Kowalczyka oraz Konrada Eleryka, a także świetnie nakręcone sceny akcji.
"Dla mnie jeden z najlepszych polskich seriali ostatnich lat. Nie będę oceniał gry aktorskiej, bo dla mnie było co najmniej OK, ale świetny scenariusz i bardzo dobry serial akcji. Takie polskie połączenie 'Reachera' z 'Gomorrą'. Bardzo dobre, wręcz na światowym poziomie, sceny walk wręcz" – stwierdził jeden z użytkowników Filmwebu.
Uznanie wyraził też redaktor naczelny Filmwebu, Łukasz Muszyński, oceniając serial jako produkcję godną porównania do prac Taylora Sheridana ("Yellowstone") i przyznał mu aż osiem gwiazdek.