Był prawdziwym gigantem muzyki, pracował z Jacksonem i Sinatrą. Nie żyje Quincy Jones
Quincy Jones zmarł w niedzielę (3 listopada) wieczorem w swoim domu w Bel Air w Kalifornii, o czym poinformował jego przedstawiciel medialny Arnold Robinson, w oświadczeniu udostępnionym magazynowi Variety. Przyczyny śmierci 91-latka nie ujawniono.
"Dziś wieczorem, ze złamanymi, lecz pełnymi sercami, musimy podzielić się wiadomością o śmierci naszego ojca i brata, Quincy'ego Jonesa. Choć jest to ogromna strata dla naszej rodziny, świętujemy niesamowite życie, jakie przeżył, wiedząc, że nigdy nie będzie drugiego takiego jak on – powiedziała rodzina Jonesów w oświadczeniu.
"Był jedyny w swoim rodzaju i będziemy za nim bardzo tęsknić. Wierzymy, że miłość i radość, które były esencją jego istoty, będą żyły wiecznie w jego muzyce i sercu" – dodali bliscy Jonesa, który pozostawił po sobie siedmioro dzieci, w tym aktorkę Rashidę Jones ("Parks and Recreation", "The Office").
Quincy Jones nie żyje. Muzyk i producent miał 91 lat
Quincy Jones był jednym z najważniejszych twórców muzycznych XX i XXI wieku, wybitnym producentem, kompozytorem, aranżerem i muzykiem (jego charakterystycznym instrumentem była trąbka).
Urodzony w 1933 roku w Chicago, początkowo zyskał popularność jako trębacz jazzowy, grając z legendami, takimi jak Lionel Hampton i Dizzy Gillespie. Szybko zaczął również komponować i produkować muzykę, współpracował z największymi artystami różnych epok, takimi jak Frank Sinatra, Ray Charles, Aretha Franklin i Paul Simon.
Zasłynął ze współpracy z Michaelem Jacksonem. Poznali się na planie filmowego musicalu "Czarnoksiężnik z krainy Oz" z 1978 roku, a później Jones wyprodukował przełomowe albumy Króla Popu: "Off the Wall", "Thriller" i "Bad", najlepsze w karierze Jacksona.
Do dziś płyta "Thriller" z 1982 roku pozostaje najlepiej sprzedającym się albumem wszech czasów (70 milionów sprzedanych egzemplarzy na całym świecie), a współpraca Quincy'ego Jonesa i Michaela Jacksona na nowo zdefiniowała pop, mieszając elementy R&B, rocka i funku
Jones nie ograniczał się do konkretnego gatunku muzycznego, a jego wszechstronność, innowacyjność i łączenie gatunków pozwoliły mu kreować innowacyjne brzmienia i podbić przemysł muzyczny. Zdobył aż 28 nagród Grammy (muzycznych Oscarów) spośród 80 nominacji, co czyni go jednym z najczęściej nagradzanych artystów w historii tej prestiżowej nagrody. W 1992 roku odebrał statuetkę Grammy Legend Award przyznawaną muzycznym legendom.
Wpływ sięgał daleko poza muzykę – był także pionierem w filmie, będąc jednym z pierwszych Afroamerykanów komponujących muzykę do dużych produkcji hollywoodzkich. Stworzył m.in. ścieżki dźwiękowe do filmów "Kolor purpury", "Ucieczka gangstera", "Z zimną krwią", "Czarnoksiężnik z krainy Oz", a także miniserialu "Korzenie".
Otrzymał aż siedem nominacji do Oscara, w tym aż trzy za "Kolor purpury", którego był również producentem (nominacje za muzykę, ścieżką dźwiękową i najlepszy film). Co więcej, w 1971 roku Quincy Jones został pierwszym Afroamerykaninem, który został dyrektorem muzycznym i dyrygentem na ceremonii wręczenia Oscarów.
Miał też na koncie nagrody Emmy i Tony oraz wiele honorowych wyróżnień, w tym National Medal of Arts, amerykańskie odznaczenie państwowe przyznawane artystom i mecenasom sztuki. Wręczył mu je w 2011 roku ówczesny prezydent Barack Obama.
Jones, uznawany za muzycznego geniusza, nie tylko tworzył hity (to on wyprodukował słynny charytatywny przebój "We Are the World"), ale też wpłynął na rozwój całego amerykańskiego przemysłu muzycznego, wspierając młodych artystów i promując kulturę Afroamerykanów. Do dziś pozostaje inspiracją dla pokoleń muzyków i producentów na całym świecie, a w 2018 roku na Netfliksie pojawił się poświęcony mu film dokumentalny "Quincy".