Komisja chce przymusowego doprowadzenia Ziobry. Ekspert tłumaczy nam, co może się stać
Marcin Bosacki stwierdził w piątek, że "pan Ziobro ma się czego obawiać" ws. Pegasusa i afery Funduszu Sprawiedliwości. – Zadamy wszystkie możliwe pytania, kiedy on –zapewne doprowadzony – wreszcie przed naszą komisją się stawi – powiedział polityk KO podczas konferencji komisji ds. Pegasusa.
Jak poinformował, w tym tygodniu sąd za pierwsze niestawiennictwo wyznaczył politykowi karę porządkową. – Więc powoływanie się na tak zwane orzeczenia tak zwanego Trybunału Julii Przyłębskiej kompletnie nie ma sensu – dodał Bosacki.
Zdaniem Ziobry, komisja jest jednak nielegalna, dlatego ignoruje pisma – już cztery razy nie stawił się na przesłuchanie, w tym dwa razy bez żadnego usprawiedliwienia.
– Zbigniew Ziobro w sposób uporczywy i lekceważący ukrywał się przed funkcjonariuszami stanowiącymi zespół doręczeniowy wezwania na komisję śledczą. W tym dokumencie opisujemy szczegółową nieudolną próbę gry w szachy Zbigniewa Ziobry z polską policją. Ten wniosek służy temu, by zobligować Ziobrę do przestrzegania prawa – powiedział poseł Witold Zembaczyński.
I dodał: – Ziobro twierdzi, że komisja jest nielegalna i nie może przed nią zeznawać. Ale gdyby uznawał ją za nielegalną, to nie odebrałby tych wezwań albo mógł odebrać je i podrzeć. Ziobro stawia się ponad prawem.
Ziobro przymusowo doprowadzony na przesłuchanie? Ekspert tłumaczy
Tego chce komisja śledcza ds. Pegasusa. Jej członkowie zdecydowali, że zwrócą się do prokuratora generalnego, aby uruchomił procedurę uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. A także: żeby Sejm wyraził zgodę na jego zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie.
– Oczekujemy, że sprawnie przeprowadzimy procedurę, aby na końcu mógł wypowiedzieć się w tej kwestii sąd – powiedziała w piątek w Sejmie Magdalena Sroka, szefowa komisji.
Przypomnijmy, że zgodę na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej podejmuje Sejm w drodze uchwały podjętej bezwzględną większością głosów ustawowej liczby posłów. Patrząc na rozkład sił w Parlamencie, można uznać za pewnik, że posłowie zdecydują o tym, by Ziobrze immunitet odebrać.
A co wydarzyłoby się później? Jak wygląda procedura przymusowego doprowadzenia i czy można się od niej odwołać? O to redakcja naTemat.pl zapytała doktora Pawła Czarneckiego, procesualistę z Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dr Czarnecki tłumaczy, że zasada jest prosta. To znaczy: każda osoba wezwana przez komisję ma obowiązek stawić się w wyznaczonym terminie i złożyć zeznania. – Nie ma znaczenia, czy to jest poseł, senator, europarlamentarzysta czy premier – immunitet nie ma na tym etapie żadnego znaczenia – stwierdza karnista. I dodaje, że sama ustawa nie reguluje procedury przymusowego doprowadzenia osoby wezwanej. Reguluje to Kodeks postępowania karnego.
– W praktyce wygląda to tak, że przewodniczący komisji, już po przeprowadzeniu procedury uchylenia immunitetu przez Sejm i zgodzie sądu okręgowego na doprowadzenie, występuje do prokuratora odpowiedniego szczebla, który działa w miejscu zamieszkania danej osoby. Prokurator kieruje w danym dniu na miejsce patrol policji i tę osobę niezwłocznie zatrzymuje. A później we współpracy ze Strażą Marszałkowską przekazuje do dyspozycji komisji śledczej. Zatrzymania można dokonać, nie uprzedzając oczywiście danej osoby, w miejscu zamieszkania, przebywania albo pełnionej funkcji. I następuje to najczęściej w zaplanowanym dniu posiedzenia komisji – tłumaczy ekspert.
– Funkcjonariusze w trakcie takiej procedury pokazują odpowiedni nakaz i wówczas mogą zabrać daną osobę do samochodu i przywieźć na zorganizowane posiedzenie komisji. Jeśli stawia opór, jest możliwość użycia – na zasadach już szczególnych przepisów – środków przymusu bezpośredniego, czyli najczęściej najpierw siły fizycznej. A jeśli to nie jest możliwe, to zwykle stosuje się w takim momencie kajdanki. Jeśli to jest osoba, której immunitet uchylono, nie ma przeszkód, by takie środki stosować, ale to jest naprawdę ostateczność – dodaje.
Oczywiście, jeśli ktoś zostanie zatrzymany i doprowadzony przymusowo na przesłuchanie, wówczas przysługuje mu zażalenie. Na jego złożenie jest siedem dni.
Sąd w składzie jednoosobowym zbada wówczas trzy kwestie: czy było to zatrzymanie zasadne, legalne, prawidłowe. Przy czym takie zażalenie składane jest następczo. Jeżeli do kogoś przyjadą policjanci z nakazem zatrzymania i doprowadzenia, wówczas taka osoba zostaje pouczona o swoich prawach, podpisuje odpowiedni dokument i przystępuje się do czynności, czyli doprowadzenie do komisji, a następnie przesłuchania. Zamiar złożenia zażalenia, które zresztą nie jest obowiązkowe, nic tu nie zmienia. Oczywiście jeśli sąd uzna, że zatrzymanie było niezasadne, wówczas takiej osobie przysługuje odszkodowanie od Skarbu Państwa, tak jak każdemu obywatelowi.
Ziobro ma kilkanaście sposobów, by chronić swoje interesy
Dr Czarnecki zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
– Każdy poseł ma immunitet, który jest dla niego pewnego rodzaju gwarancją swobodnego wykonywania obowiązków. Jednak przed komisją śledczą powołaną przez Sejm dana osoba ma możliwość różnego rodzaju gwarancji procesowych: ma prawo do ustanowienia pełnomocnika, do odmowy udzielenia odpowiedzi na pytania, może wnosić o zmianę terminu posiedzenia komisji, wyłączenia jawności posiedzenia. A inną gwarancją jest możliwość uchylenia się od składania niektórych zeznań – wylicza karnista.
Podkreśla też, że istnieje kilkanaście legalnych sposobów, aby osoba, która już stawi się na komisję (dobrowolnie lub zostanie doprowadzona), mogła chronić swoje interesy.
– Podstawowym jednak obowiązkiem każdego obywatela – bez względu na to, czy ktoś się zgadza z jakąś komisją, czy nie, czy jest ona konstytucyjna, czy nie, czy Trybunał Konstytucyjny we wrześniu 2024 stwierdził, że uchwała o powołaniu komisji jest niezgodna z prawem – jest stosować się do przepisów prawa. Mnie osobiście już jako obywatelowi jest wstyd, że polityk, który sam 20 lat temu był członkiem komisji śledczej w innej sprawie, nie respektuje prawa. Tu nie ma jakichś dywagacji czy sporów w doktrynie. Stosowanie się do przepisów prawa – to jest okazanie szacunku nie tylko wyborcom, ale także instytucji, jakim jest państwo – stwierdza dr Czarnecki.