Trzaskowski czy NawRocky – kto jest górą u progu kampanii? "Mamy populistyczną grę: elita-lud"
Najpierw był bieg, potem trening bokserski, a na koniec pompki. W międzyczasie jeszcze ucałowanie chleba w piekarni i fotografie z pomocy osobom dotkniętym skutkami powodzi. Bo zdjęcia, szczególnie w prezydenckiej kampanii wyborczej, są często ważniejsze niż tysiąc słów. I tak właśnie Prawo i Sprawiedliwość tworzy od podstaw wizerunek Karola Nawrockiego. A przy okazji – co zrozumiałe – pokazuje kontrast z głównym kontrkandydatem szefa IPN.
Rafał Trzaskowski bowiem w podobnym czasie co Nawrocki, również odwiedził piekarnię. I od razu pojawiły się porównania. Prawa strona komentatorów w sieci zaczęła na przykład grzmieć, że kandydat PiS wybrał "rodzinną piekarnię przy domu", a kandydat PO "moloch na pół województwa".
Politycy PiS podchwycili nastroje i idą w tę samą stronę z porównaniami. W poniedziałek 9 grudnia Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński zwołali konferencję prasową, na którą przyszli z sejfem. W środku była kostka masła "za dychę". Politycy PiS przekonują, że to symbol drożyzny pod rządami Koalicji 15 października i zapowiedzieli – ustami byłego szefa MON – całą serię konferencji podsumowujących "Zły rok dla Polski".
Błaszczak wspomniał w poniedziałek dodatkowo o Nawrockim i Trzaskowskim. – Symbole w polityce mają olbrzymie znaczenie. Tak, jak w ostatnią sobotę mogliśmy zobaczyć doktora Karola Nawrockiego, który pomagał powodzianom, i równolegle Rafała Trzaskowskiego, który bawił się na konwencji za miliony – stwierdził wiceprezes PiS, stawiając szefa IPN jako właśnie tego, który jest blisko ludzi.
Ale te teksty już znamy. Komentarz do sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach pojawił się także na koncie Jarosława Kaczyńskiego w serwisie X. "Na wielkim balu wiceprzewodniczącego PO puste gesty, puste słowa. Jedna wielka ściema. Są rzeczy naprawdę ważne" – mogliśmy przeczytać.
"Gospodarka, bezpieczeństwo i równość" – na tym z kolei ma się opierać kampania Trzaskowskiego. Polityk w Gliwicach zaprezentował też swoje hasło: "Cała Polska naprzód!", które widniało nie tylko na telebimach, ale też często powracało w jego blisko godzinnym wystąpieniu.
Politycy KO przekonują, że ich kandydat obalił w sobotę wizerunek prezydenta wielkich miast i że to była konwencja o miastach powiatowych. – Zamknijcie na chwilę oczy i pomyślcie, jak wyglądałaby Polska, gdybyśmy wygrali w 2020 roku. Nie byłoby kompromitacji na arenie międzynarodowej, olbrzymiej inflacji, niszczenia polskiej szkoły, średniowiecznego prawa antyaborcyjnego – na to nie pozwolimy, kobiety muszą decydować o swoim życiu i zdrowiu – mówił Trzaskowski.
PiS ogrywa KO u progu kampanii prezydenckiej? Wpadka sztabu Trzaskowskiego z hasłem
Zwolennicy zarówno Nawrockiego, jak i Trzaskowskiego już prześcigają się w ocenach, który kandydat bardziej zapada w świadomości Polek i Polaków. Są też głosy, że PiS już u progu kampanii ograło KO. I chodzi nie tylko o konferencję z kostką masła "za dychę" czy wizytę Nawrockiego u powodzian w Lądku-Zdroju.
Chodzi też o to, że hasło wyborcze prezydenta Warszawy "Cała Polska naprzód!" trafiło w ręce sztabowców Nawrockiego. Po wejściu na stronę calapolskanaprzod.pl trafiamy bowiem na... profil Kaczyńskiego w serwisie X. Sztabowcy kandydata KO zaliczyli wpadkę i nie zabezpieczyli domeny. A zwyczajowo hasło wyborcze staje się jednocześnie domeną internetową, która albo promuje danego kandydata, albo prowadzi na jego oficjalną stronę.
"Już dziś widać, że wszystkie struktury państwa i służby pracują, żeby Tusk miał swojego prezydenta i absolutnie żadnej kontroli. Potrzebna jest pełna mobilizacja, żeby zatrzymać operację 'słup Tuska'. Proszę was o wielką, niespotykaną dotąd aktywność w sieci. Będę tu z wami" – brzmi wpis prezesa PiS po wejściu na calapolskanaprzod.pl.
– Wpadka z hasłem nie jest czymś, co storpeduje kampanię Rafała Trzaskowskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść, szczególnie na samym starcie. Ta sytuacja pokazuje, jak sztabowcy podchodzą do swojej pracy i może się to okazać niezbyt dobrym prognostykiem dla kandydata KO – komentuje w naTemat.pl Wojtek Kardyś, ekspert w dziedzinie komunikacji internetowej i digital marketingu.
– Jest też za wcześnie na szersze oceny, ponieważ kampania jeszcze się nie zaczęła. Mamy dopiero prekampanię, chociaż już teraz muszę stwierdzić, że – i nie mówię stricte o samym Karolu Nawrockim – sztabowcy PiS robią całkiem dobrą robotę. Mimo że są to akcje populistyczne, o Karolu Nawrockim jest głośno – dodaje.
Nawrocki w dresie zdobędzie przychylność ludzi?
No dobrze, ale czy Karol Nawrocki biegający w dresie i jego zdjęcia z pomocy powodzianom faktycznie mogą bardziej zapaść ludziom w pamięć?
– Wydaje mi się to sztucznym zabiegiem marketingowym. Dopiero budują jego rozpoznawalność. Teraz chcą, aby się kojarzył z Rocky Balboa, ikoną amerykańskiej popkultury. Widać było to wcześniej. Biegał w szarym dresie, jak w latach 80. Później jego sztabowcy odpalili hasło NawRocky. Jego dres był śmieszny, gdyż absorbuje pot, i teraz używa się innych ubrań. No, ale miał być Rocky, to jest – mówi nam dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog i regionalista z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
I dodaje: – Nawrocki jest próbą szukania nowej twarzy dla skompromitowanej przez lata rządzenia formacji, która ma problem z wyjściem poza twardy elektorat.
A czy Trzaskowski powinien pójść tą samą drogą, czyli po prostu do ludzi?
– Już wychodzi i mówi "naprzód". Mamy kandydata, który jako szef IPN opowiada o tym, jak walczy o pamięć chlubnej i zmitologizowanej przeszłości, na przykład chce z dnia na dzień wysyłać ekipę ekshumacyjną na Wołyń, i kandydata, który będzie raczej budował program skierowany ku przyszłości – odpowiada dr Marcinkiewicz.
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dodaje w rozmowie z naTemat.pl: – Bronisław Komorowski przegrał walkę o prezydenturę między innymi z tego powodu, że pod wpływem felietonistów liberalnych mediów, obawiających się dynamiki kampanii Andrzeja Dudy, zaczął wychodzić do ludu. I wtedy zaczęła się katastrofa, bo okazało się, że ten gabinetowy polityk w ogóle się do tego nie nadaje.
– Moim zdaniem Rafał Trzaskowski, z perspektywy jego interesów politycznych, nie powinien robić czegoś, w czym byłby nieautentyczny. Jeśli ktoś jest faworytem wyborów, nie ma co ryzykować i zwoływać wieców, na które może przyjść każdy. Takie wydarzenia może organizować ktoś, kto nie ma nic do stracenia i chce się pokazać opinii publicznej – dodaje prof. Chwedoruk.
Jego zdaniem Trzaskowski też zapadł już w pamięci Polaków.
– Jego przemówienie w Gliwicach było bardzo ważne. Oczywiście też usłyszeliśmy sporo kampanijnego banału. Padły jednak ważne słowa, na przykład o deglobalizacji – a jeśli o tym mówi się na konwencji PO, to znaczy, że świat naprawdę się zmienił. Trzaskowski zwrócił się też do kobiet, również w wymiarze osobistym, poruszył kwestie gospodarcze, ale też była taka wyraźna lista deficytów Platformy, które Trzaskowski próbuje skompensować. To jest kwestia rolnictwa, bo w dalszym ciągu PO na wsi wypada najsłabiej. Dobrze na wsi wypada z reguły tam, gdzie po prostu miasto "wylało się" na wieś – ocenia politolog.
I dodaje: – Jeśli celem Karola Nawrockiego jest pokonanie Marka Jakubiaka i Sławomira Mentzena, to rzeczywiście jest na dobrej drodze, bo czego by nie robił jako kandydat PiS, i tak z nimi wygra. Natomiast wszystko inne wokół niego jest na razie jedną wielką katastrofą, niewspółmierną do możliwości PiS.
Dlaczego tak się dzieje?
– To partia wielka, doświadczona i posiadająca, mimo ostatnich zawirowań i strat, olbrzymie zasoby finansowe i organizacyjne. Ma też dziesiątki doświadczonych w skali ogólnokrajowej polityków i setki w skali lokalnej. A został wybrany kandydat, który jest politycznym "nołnejmem" dla większości osób, po drugie jest politykiem, który nie kojarzy się z tym, co było główną agendą PiS, pozwalającą wygrywać tej partii wybory. Karol Nawrocki nie kojarzy się ani z polityką społeczną, ani z kwestią wieku emerytalnego, 500 czy 800 plus czy nawet z kwestiami gospodarczymi – dopowiada prof. Chwedoruk.
Jego zdaniem wystawienie Nawrockiego sprawia wrażenie "jednej wielkiej improwizacji".
– Jeśli wystawia się kandydata spoza partii, który miałby zmobilizować dodatkowych wyborców, musiałby być to ktoś o poglądach odległych od stereotypu działacza prawicy. A jeśli chce się zmobilizować żelazny elektorat, trzeba wystawić kogoś, kogo ten elektorat świetnie zna, jest sprawdzony w boju i nie ciągną się za nim żadne afery. Żaden z tych wariantów nie miał tutaj miejsca – zaznacza politolog.
– Albo jest to wariant oszczędnościowy, a powiedziałbym, że banalny początek kampanii, czyli akcja u powodzian, na to by wskazywały, albo kryje się za tym wielka tajemnica i na poważnie brana jest pod uwagę możliwość zrezygnowania z poparcia dla Karola Nawrockiego. Jest kandydatem mało znanym, a czasu na przedstawienie go opinii publicznej jest naprawdę bardzo mało – dodaje.
Tyle że Andrzej Duda w 2015 roku też nie był aż tak mocno znany.
– W czasie, kiedy Duda wygrywał, PiS było partią enigmą, która rządziła przez bardzo krótki czas. I wystarczyły korekty wizerunkowe plus obiektywne czynniki, które grały na rzecz PiS: wiek emerytalny, niefortunnie podniesiony przez PO kontekst międzynarodowy czy bardzo zasadne ekonomicznie ograniczenie OFE, które jednak dla części wielkomiejskiej klasy średniej było niezrozumiałe. Teraz jest zupełnie inaczej, PiS dopiero co straciło ośmioletnią władzę. Po drugie Andrzej Duda pracował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego i był bardzo skutecznym krakowskim politykiem prawicy – przypomina prof. Chwedoruk.
"PiS kopiuje 1:1 kampanię Donalda Trumpa"
– Trzaskowski próbuje jechać w Polskę powiatową, bo wie, że tam Nawrocki będzie szukał poparcia. Mamy czystą populistyczną grę: elita-lud. Trzaskowskiemu chcą przyprawić gębę "warszawki", a Nawrocki to ma być złoty chłopak z ludu – zauważa dr Stefan Marcinkiewicz.
– Na razie gra się toczy o rozpoznawalność. Niektórzy twierdzą, że Nawrocki czyni rozpoznanie bojem. Jeśli mu się powiedzie, pozostanie kandydatem, a jeśli zawiedzie, zostanie wymieniony na kogoś innego. Kluczowe są sondaże – zaznacza socjolog.
Wojtek Kardyś zwraca dodatkowo uwagę na jeszcze jedną rzecz.
– PiS kopiuje 1:1 kampanię Donalda Trumpa. I myślą: po co coś zmieniać, skoro to się sprawdza? I widać, że sztab Nawrockiego znalazł swój model trumpowski. Akcja z uruchomieniem konta Jarosława Kaczyńskiego w serwisie X w czasie konwencji KO czy ta z powodzianami przynosi jeden skutek: jest szum i są zasięgi. Ale czy to nadal będzie działać, czy nie będzie wypalenia, to się dopiero okaże – precyzuje ekspert od komunikacji internetowej.
I dodaje: – Ludzie czekają teraz na ruch Trzaskowskiego, ale prezydent Warszawy na pewno nie pójdzie tą samą drogą. Poza tym od razu by zarzucano, że kopiuje Nawrockiego. Trzaskowski podchodzi do kampanii nieco inaczej, w sposób "dostojny". Nie decyduje się na populistyczne zagrywki, typu "obniżymy podatki". Stawia na otwartość i jego konwencja w Gliwicach również była, można powiedzieć, amerykańska, ale z rozmachem.
PiS Nawrockiego inaczej będzie prezentować, ale jestem pewny: to, co widzieliśmy w kampanii Trumpa, będzie z pewnością powtórzone również w Polsce. Jestem przekonany, że – podobnie jak Trumpa w McDonald's – niedługo zobaczymy Karola Nawrockiego na kasie w sklepie i będzie z tego wydarzenia mnóstwo zdjęć.
Tyle że, co podkreśla Kardyś, "Amerykanie są trochę inni niż Polacy". – Czyli to, co udało się w USA, niekoniecznie musi się sprawdzić w Polsce. Moim zdaniem sztabowcy PiS będą szukać podobnych trumpowskich akcji, tylko pytanie, czy Polacy to kupią. Jedno jest pewne: będzie ciekawie – stwierdza.
I dodaje: – Uważam, że Trzaskowski powinien skupić się na tym, na czym się zna najlepiej i co robił w poprzedniej kampanii, czyli prowadzić ją w sposób otwarty i przedstawiać się jako kandydat europejski, który chce uprawiać inną politykę niż ta, z którą mieliśmy do czynienia przez 10 ostatnich lat. Myślę, że Trzaskowskiemu do końca będzie towarzyszyć hasło "Duda jest ostatnim bezpiecznikiem tamtej władzy i musimy się tego pozbyć".
A czy PiS – tworząc wizerunek Nawrockiego będącego blisko ludzi – ogrywa PO u progu kampanii prezydenckiej?
– Nie odważyłbym się tak tego nazwać, ponieważ nie widać na razie spektakularnej akcji, by notowania Nawrockiego wystrzeliły w górę. Moim zdaniem prezes IPN jest kandydatem bez politycznego zacięcia, bez politycznego doświadczenia i bez energii politycznej. Nie widzę tego u niego, w przeciwieństwie do kandydata PO, który ma się czym pochwalić – odpowiada Wojtek Kardyś.
– Trzaskowski ma polityczny background, ma swoje sukcesy, zna języki obce, ma kontakty. Nawrocki nie tryska charyzmą. Pokazało to już jego pierwsze ważne wystąpienie w Krakowie, gdy został ogłoszony kandydatem PiS na prezydenta. Z kartki przeczytał nawet to zdanie, że "trzeba zakończyć wojnę polsko-polską". To było nieautentyczne i nieprzygotowane – podsumowuje ekspert.