"Newsweek" opisuje rodzinne dramaty wywołane sporami politycznymi.
"Newsweek" opisuje rodzinne dramaty wywołane sporami politycznymi. Fot. "Newsweek" 20/2016
Reklama.
Na łamach "Newsweeka" o swoich rodzinnych wojnach wywołanych obecnym kształtem polskiej polityki opowiadają zarówno zwolennicy Platformy Obywatelskiej i innych formacji opozycyjnych, jak i wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Środowiska te różni wszystko oprócz jednej kwestii. Wszyscy opowiadają podobnie o tym, jak przez swoje poglądy tracą nie tylko znajomych na Facebooku i unikają kontaktów z osobami o innych sympatiach politycznych. Ich wspólnym dramatem jest utrata najbliższych.
"Wojna domowa"
Właściwie wszystkie przedstawione przez tygodnik Tomasza Lisa historie dotyczą ostrych sporów między rodzicami a dziećmi, czy między rodzeństwem. – Mieszkamy razem, muszę się nią opiekować, bo jest chora. I zawsze była dla mnie autorytetem, wzorcem intelektualnym i moralnym. Jest profesorem, oczytana, inteligentna. I nagle stała się tak impregnowana na argumenty. To przerażające. Nie mogę się z tym pogodzić – mówi popierająca opozycję Anna z Wrocławia o relacji z matką, która murem stoi za PiS. Z bratem relacje ma równie napięte, ale przynajmniej mieszkają osobno.
Nie ona jedna ma ten problem. – Zawsze lubiliśmy się spotykać – latem wspólne ogniska, zimą gry planszowe. Teraz siadamy nad planszą i wystarczy drobna aluzyjka, jakieś z pozoru niewinne nawiązanie do polityki i już podniesione głosy, rzucanie kąśliwych uwag, aż w końcu lecą inwektywy. Próbuję to napięcie rozbrajać żartami, ale siostra nie wytrzymuje, warczy, wychodzi – opowiada "Newsweekowi" Paweł z Krakowa.
logo
– Czasami, gdy na siebie wpadniemy, traktują mnie z pobłażaniem, powiedziałabym nawet, że z pogardą. Mają się za lepszych. Nie chce mi się z nimi rozmawiać, szkoda czasu i wysiłku – tak o kontaktach z najbliższymi mówi popierająca PiS Karolina z Katowic. – Wstajesz, wchodzisz na fejsa, a tam lista znajomych krótsza niż wczoraj. Okazuje się, że już nie masz rodziny, zniknęli kuzyni, pousuwały się kuzynki. Znaliśmy się od dziecka, a teraz przestaliśmy się znać – stwierdza Olga z Warszawy, która również tak płaci za poparcie dla PiS.
Powszechny problem
Rodziny rozsypujące się przez konflikt prodemokratycznej opozycji i autorytaryzującej ekipy Jarosława Kaczyńskiego stały się w Polsce tak powszechne, iż okazało się, że podobną opowiedzieć może nawet jeden z ekspertów zaproszonych przez "Newsweeka" do komentarza. – Pyskówki. Jedni drugich obwiniają o to, co się stało w kraju. Atmosfera napięta, nerwowa – opisuje współczesną rzeczywistość w polskich domach socjolog dr Maciej Dębski z Uniwersytetu Gdańskiego. I wyznaje, że sam ma taki problem z wujkiem.
W tym kontekście warto przypomnieć najbardziej znane tego typu rodzinne historie. Po przeciwnych stronach politycznej barykady od bardzo wielu lat stoją bowiem Anna, Jacek i Jarosław Kurscy. Dwoje pierwszych to ważne postacie prawej sceny politycznej, a zarazem matka i brat wicenaczelnego "Gazety Wyborczej".
Kilka tygodni temu Jarosław Kurski ujawnił, że podobne rodzinne problemy, jak on ma też siostra Krystyny Pawłowicz. Gdy kontrowersyjna posłanka PiS osądza sympatyków Komitetu Obrony Demokracji od czci i wiary, jej siostra aktywnie uczestniczy w protestach opozycji. Po jednym z takich wydarzeń podeszła do Kurskiego, któremu powiedziała: "Nazywam się Pawłowicz. Jestem siostrą Krystyny. Pan mnie rozumie...".

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl