W pięknych wnętrzach oczekiwanie na zamówiony przysmak nie drażni, jedzenie smakuje lepiej, a partner wydaje się jeszcze bardziej czarujący. Oto miejsca, które dostarczają nie tylko smakowych doznań!
REKLAMA
Sawa

/ fot. Maciej Stanik
W przypadku lokalu Sawa można śmiało powiedzieć, że lokalizacja zobowiązuje. Sawa to bistro, które znajduje się przy ul. Grzybowskiej 5 i jest ulokowane w jednym z budynków Osiedla za Żelazną Bramą. – Głównym założeniem przy projektowaniu wnętrza bistro było wydobycie tego, co najlepsze w architekturze historycznego Osiedla. Właśnie z tego powodu pozbyliśmy się wszystkich zbędnych elementów i odsłoniliśmy m.in. oryginalne słupy pokryte lastryko – mówi Gustaw Dmowski ze studia Dmowski & Co, które odpowiadało za stworzenie projektu nowego bistro. [photo position="inside"]528865[/photo]– Wnętrze miało nawiązywać do najlepszych tradycji modernizmu i architektury Osiedla, stąd minimalistyczne meble i mosiężne dodatki (oświetlenie), luksfery (niegdyś wypełniające okna klatek schodowych) oraz mozaika nawiązująca do warszawskich mozaik z lat 60-70, będąca najbardziej charakterystycznym elementem wystroju – wylicza projektant.W pięknych wnętrzach oczekiwanie na zamówiony przysmak nie drażni, jedzenie smakuje lepiej, a partner wydaje się jeszcze bardziej czarujący. Oto miejsca, które dostarczają nie tylko smakowych doznań!
W założeniu Sawa to niezobowiązujące bistro serwujące dania kuchni europejskiej z wyraźnym akcentem w postaci owoców morza i ośmiornicy. Nie przypadkowo lokal utrzymany jest w stonowanych kolorach szarości z jaskrawymi akcentami w kolorze ultramaryny, często używanym w restauracjach nad Morzem Śródziemnym.
Lukullus

/ fot. Maciej Stanik
Już na widok witryn kawiarni przy ul. Chmielnej klient szeroko się uśmiechnie. Ciężko przejść bowiem obojętnie obok lokalu, który od progu wita barwą cytrynowej żółci. [photo position="inside"]528493[/photo][photo position="inside"]528891[/photo]Albert Judycki i Jacek Malarski, właściciele warszawskich cukierni Lukullus, absolwenci prestiżowych francuskich szkół gastronomicznych: Le Cordon Bleu i Ecole Gregoire Ferrandi opisują kawiarnię przy Chmielnej w taki sposób: „Jest ona inspirowana wnętrzami dawnych transatlantyków pasażerskich oraz designem lat 50. i 60. Miało być jak na Batorym albo w luksusowej kawiarni wczesnego PRL-u, niekoniecznie takiej, jaką ona była, raczej takiej, jaką my ją sobie wyobrażamy. Wnętrze zaprojektował doskonały Jan Strumiłło, my wypełniliśmy je detalami, które uwielbiamy. Tak więc ciastka piętrzą się na starych warszawskich platerach Frageta i Norblina, które od lat kolekcjonujemy. Klienci mogą rozsiąść się w wygodnych polskich fotelach klubowych z lat 60., kwiaty na stolikach układamy w niemieckich wazonikach w stylu ‘fat lava’, kawę podajemy w designerskiej porcelanie Rosenthala. Chcieliśmy, żeby kawiarnia przy Chmielnej była miejscem bardzo eleganckim, ale jednocześnie przytulnym, dlatego dominującym materiałem wnętrza jest teakowy fornir w ciepłym naturalnym kolorze”. [photo position="inside"]528893[/photo]Naszym zdaniem się to udało.[photo position="inside"]528495[/photo]
YeYe Mex Food & Music Bar

/ fot. Maciej Stanik
YeYe to restauracja z kuchnią mex, margarita bar oraz przestrzeń na imprezy, a poza tym – jak mówi o YeYe właściciel – to „social” club Wilanowa, gdzie można przyjść samemu i nie czuć się samotnie, gdzie odnajdzie się małżeństwo z dzieckiem czy goście po 40-stce. Z myślą o tych wszystkich ludziach powstała koncepcja połączenia restauracji „casual” z jedzeniem ulicznym. Stworzyli ją właściciele YeYe we współpracy z grupą architektów z Projekt Praga.
- Wyszliśmy z założenia, że najlepsze lokalne jedzenie z reguły jest w budkach czy u ulicznych sprzedawców, a nie w „gwiazdkowych” restauracjach, które nie wiele się od siebie różnią. YeYe to hołd dla ulicznych sprzedawców i ich mistrzostwu w przygotowywaniu nie przekombinowanego, pysznego jedzenia – mówi Marcin H. Pajewski, właściciel. [photo position="inside"]528869[/photo]
Sercem lokalu jest otwarta kuchnia, która podkreśla ten charakter i bezpośredniość. [photo position="inside"]528503[/photo]Gość śmiało może podejść do lady kuchennej i podpytać kucharzy o ich sekrety czy spróbować ekstremalnie ostrych odmian papryki.[photo position="inside"]528491[/photo]
- Wyszliśmy z założenia, że najlepsze lokalne jedzenie z reguły jest w budkach czy u ulicznych sprzedawców, a nie w „gwiazdkowych” restauracjach, które nie wiele się od siebie różnią. YeYe to hołd dla ulicznych sprzedawców i ich mistrzostwu w przygotowywaniu nie przekombinowanego, pysznego jedzenia – mówi Marcin H. Pajewski, właściciel. [photo position="inside"]528869[/photo]
Sercem lokalu jest otwarta kuchnia, która podkreśla ten charakter i bezpośredniość. [photo position="inside"]528503[/photo]Gość śmiało może podejść do lady kuchennej i podpytać kucharzy o ich sekrety czy spróbować ekstremalnie ostrych odmian papryki.[photo position="inside"]528491[/photo]
Weles Bar

/ fot. Maciej Stanik
Weles to ukryty koktajlbar, nieoznaczony żadnym szyldem i schowany za niepozornymi drzwiami. Mimo że mieści się w ścisłym centrum miasta (ul. Nowogrodzka 11), jest miejscem o tajemniczym charakterze. Patronem miejsca bóg poezji, dostatku i zaświatów, czyli Weles. [photo position="inside"]528877[/photo]
– Każdy, kto wchodzi do naszych podziemi ma czuć się wyjątkowo i stać się częścią panującego tam rytuału. Gdy mieliśmy tak określone podstawy, wystarczyło, że puściliśmy wodze fantazji i przekuliśmy słowa w czyny – mówi Agata Banaś, koordynator projektów Grupa Warszawa.[photo position="inside"]528875[/photo]
I tak powstało wnętrze oparte o szlachetne materiały, jak drewno, kamień, czy metale, ale kluczowa jest ich eklektyzm. Na przykład dekoracyjny sufit został sprowadzony z USA, front baru jest zabytkowym elementem brytyjskiej karuzeli, a żyrandol z kryształów został wykonany w Polsce, na specjalne zamówienie.[photo position="inside"]528873[/photo]
– Każdy, kto wchodzi do naszych podziemi ma czuć się wyjątkowo i stać się częścią panującego tam rytuału. Gdy mieliśmy tak określone podstawy, wystarczyło, że puściliśmy wodze fantazji i przekuliśmy słowa w czyny – mówi Agata Banaś, koordynator projektów Grupa Warszawa.[photo position="inside"]528875[/photo]
I tak powstało wnętrze oparte o szlachetne materiały, jak drewno, kamień, czy metale, ale kluczowa jest ich eklektyzm. Na przykład dekoracyjny sufit został sprowadzony z USA, front baru jest zabytkowym elementem brytyjskiej karuzeli, a żyrandol z kryształów został wykonany w Polsce, na specjalne zamówienie.[photo position="inside"]528873[/photo]
Nowa Próżna

/ fot. Maciej Stanik
Nowoczesne, jednak silnie inspirowane klasyką bistro, które zaprojektowała Karolina Benoit, znakomita architekt wnętrz. - Podczas tworzenia wnętrza Nowej silną inspiracją była dla nas sama ulica Próżna, której historia jest niezwykle ciekawa, łączy wiele narodów i elementów różnych kultur. We wnętrzu zastosowaliśmy dużo luster po to, aby je maksymalnie otworzyć na ulicę. Odbijające się w nich budynki, światło, osoby przechodzące ulicą w połączeniu ze złotymi detalami tworzą niezwykłe obrazy, które stanowią główną dekorację wnętrza. Szczególną rolę odgrywa światło, które przeobraża wnętrze w zależności od pory dnia i roku – opisuje Magda Uler, współwłaścicielka restauracji Nowa Próżna. [photo position="inside"]528881[/photo]- Z drugiej strony zależało nam na zachowaniu właściwego balansu między otwartością a przytulnością, dlatego wprowadziliśmy kilka ciepłych akcentów takich jak „zazdrostki” z miękkich tkanin i zasłony w miłym kolorze czerwieni – dodaje. W efekcie goście otrzymują eleganckie wnętrza, w których jednak mogą czuć się swobodnie.[photo position="inside"]528507[/photo]
Ósma Kolonia

Lokal z kuchnią wegańską na Żoliborzu. / fot.Maciej Stanik
Lokal z kuchnią wegańską na Żoliborzu. Przyjazny i bezpretensjonalny. - Ze względu na ograniczone fundusze robiliśmy remont w sposób oszczędny i bardzo rozsądny. Przykładowo kolorowa ściana powstała w zupełnie przypadkiem. Wcześniej było do niej przyklejone wielkie lustro, ale gdy je odkleiliśmy i zaczęliśmy zeskrobywać kolejne warstwy farb i lakierów stwierdziliśmy, że to co powstaje, zaczyna nam się podobać – opowiada Michał Marchocki, który przyznaje, że za projekt lokalu odpowiedzialna była jego siostra Agnieszka Marchocka. Wcześniej duet prowadził razem sklep Secret Life (of thigs) na ul. Polnej, poza tym Agnieszka projektowała również kawiarnię Secret Life, który był pierwszym rodzinnym lokalem. [photo position="inside"]528883[/photo]Obecnie po ponad dwóch latach od otwarcia Ósma Kolonia przechodzi mały lifting. Nad końcowym efektem czuwa Marta Szymkowiak z Warsztatu Artystycznego.[photo position="inside"]528497[/photo]
Kieliszki

/ fot. Maciej Stanik
Hipnotyzująca „ściana” kieliszków wisząca nad barem to najbardziej spektakularny element lokalu przy ul. Próżnej. [photo position="inside"]528887[/photo]Nie jest to jednak element, który ma odwrócić uwagę klienta od jakichkolwiek niedoskonałości. Tych we wnętrzu, dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach, po prostu nie ma. [photo position="inside"]528895[/photo]- Razem z Beatą Gawędą, współwłaścicielką „Kieliszków” zwiedziliśmy wiele światowych winebarów. Inspiracji szukaliśmy w Londynie czy Sydney – mówi Paweł Demianiuk, jeden z najlepszych polskich somelierów, właściciel winebaru. W karcie każdy znajdzie coś dla siebie – w lokalu nie brakuje win lokalnych, jak i tych z najwyższej półki.[photo position="inside"]528505[/photo]
Napisz do autora: jolanta.korucu@natemat.pl
Napisz do autora: jolanta.korucu@natemat.pl