
To już się dzieje. Nic dziwnego, że wróciło do PiS pierwsze, bo też grzebanie i ataki z wykorzystaniem życiorysów były ulubionymi metodami walki politycznej od samego początku istnienia tej partii. Najpierw skupiano się na tropieniu postkomunistycznego układu, który trzymał władzę w III RP. Potem zajęto się głębszą historią i od walki na programy wyborcze w PiS woleli sprawdzać, czyjego dziadka wcielano do jakiej armii w II wojnie światowej. Przez lata nie brakowało też zarzucania wielu młodym konkurentom karierowiczowstwa, czy zaglądania w życiorysy towarzyskie.
Powrót politycznej karmy związanej z grzebaniem w życiorysach to kiedyś będzie jednak najmniejszy z problemów. Znacznie większe kłopoty Jarosław Kaczyński i spółka ściągają na siebie tym, co robią z prawem i polskim ustrojem. Już po roku walki z demokratycznymi instytucjami kontroli władzy pokazują, że prawo może przestawać istnieć wówczas, gdy jego przestrzeganie byłoby niekorzystne dla władzy, a po przejęciu kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym i jego "pacyfikacji", będzie o dalsze tego typu popisy jeszcze łatwiej.
W PiS od zawsze lubiano też pokazywać, że jeśli ma się pod kontrolą organy ścigania i służby, można bez problemu spektakularnym zatrzymaniem i wtrąceniem do aresztu skompromitować każdego. Dobrze pamiętamy to z lat 2005-2007, a nowe odcinki tego serialu już pisane są sprawami Józefa Piniora, Hanny Zdanowskiej, Krzysztofa Żuka, czy Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich.
Choć większość działań mających zapewnić Jarosławowi Kaczyńskiemu maksimum władzy i pozwolić mu na zemstę podejmowanych jest w ekspresowym tempie i często wymaga pisania ustaw na kolanie, przegłosowywania ich późną nocą i budzenia prezydenta nad ranem, by złożył pod nimi podpis, jednym PiS delektuje się powoli. To afera Amber Gold i powołana do jej wyjaśnienia sejmowa komisja śledcza, przed którą zeznawać mają Donald Tusk i jego syn Michał. Od kiedy afera wybuchła i okazało się, że w spółce powiązanej finansowo z Amber Gold pracował Michał Tusk, w PiS tylko zacierali ręce na myśl o tym, że to można będzie wykorzystać do skompromitowania największego wroga, a może i spreparowania aktu oskarżenia.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl