
Warto uśmiechać się do fanów disco polo. Wie o tym prezes TVP, któremu wielu Polaków dziękuje dziś za zaproszenie Martyniuka do Zakopanego. Wcześniej jednak z tym gatunkiem przeprosili się także inni nadawcy.
Kompletnie pijany facet, któremu przypomniało się, że jeśli jest wódka, to musi być i disco polo! Przyczepił się do właścicielki sali, za którą chodził przez dwie godziny. Ta oczywiście miała go dość i próbowała sytuację uspokoić. Na szczęście około 1:00 facet upił się jeszcze bardziej i gdzieś zniknął. Pozostałe 200 osób świetnie bawiło się do 6:00 nad ranem, a największe szaleństwo było podczas "Szarych miraży" Maanamu. Obyło się bez disco polo, nie licząc dwóch piosenek.
Z ciekawości wpisałem w wyszukiwarkę Google frazę "wesele bez disco polo". Trafiłem na stronę Krzysztofa Krzemińskiego – didżeja, który twierdzi, że możliwe jest udane wesele bez disco polo. – Mam wrażenie, że silne zainteresowanie danym tematem zawsze powoduje reakcję odwrotną. Dziś ta antyreakcja to awangarda, bo ludzie masowo łykają disco polo – mówi Krzemiński, który traktuje imprezy bez disco polo jak wyzwanie. A wystarczyłoby postawić na łatwe, wpadające w ucho kawałki, jak choćby ten. Od imprezy Sylwestrowej, obejrzano go już blisko milion razy.
Imprezy bez disco polo często nie kończą się tańcami na stołach, nie kończą się szaleństwem, ale nie oznacza to, że jest to gorszy rodzaj zabawy. Czytaj więcej
Karol trzy lata temu podjął decyzję o zorganizowaniu wesela bez disco polo. On i jego dziewczyna pochodzą z małego miasta, ale jak to bywa, od paru lat mieszkają gdzieś indziej. – Mamy starsze rodziny, ale nie chcieliśmy ulegać presji. To nie miało być przaśne wesele, ale nasze. Nie podoba nam się to i nie chcieliśmy udawać, że jest inaczej – mówi Karol. Jak wyszło?
Był DJ i piosenkarka. Grali wszystko, poza disco polo. Dużo było utworów, które słychać w radiu, a to na weselach raczej nie zdarza się często. Przez cały wieczór poleciały może ze 3-4 typowo discopolowe piosenki. I przyznaję, że przy nich do tańca rwały się stoły. Ale i tak nie żałujemy swojej decyzji. Na początku towarzystwo potrzebowało dłuższej chwili, żeby się rozkręcić. Potem już wszystkim było wszystko jedno.
Dlaczego mówi się, że wszyscy kochają disco polo? Bo ludzie, którzy nie lubią tego gatunku muzycznego nie demonstrują ostentacyjnie faktu, że woleliby posłuchać czegoś innego. Chodzi o to, aby nie sprawić przykrości osobom, które organizują daną imprezę, a zwłaszcza wesele. – Może i nawet dadzą się wciągnąć do tańca, bo w końcu spędzają tam cały wieczór, a po którymś kieliszku człowiek naprawdę jest w stanie się przemóc i jest bardziej tolerancyjny muzycznie. Szczególnie, gdy nie ma wyboru – mówi Krzemiński.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl