
Tę instytucję zna każdy, nawet jeśli nie kojarzy nazwy "Studio Miniatur Filmowych". To właśnie założone w 1958 r. i wielokrotnie nagradzane SMF wyprodukowało "Dziwne Przygody Koziołka Matołka" i 1500 innych filmów, głównie kreskówek. Teraz w SMF nastąpiła zmiana – dobra zmiana – i zaczęła się niepewność.
Przypadek SMF przypomina sytuację stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim. W tej ostatniej wieloletniego dyrektora, Marka Trelę, zastąpiła osoba z nadania PiS, która nie miała zielonego pojęcia o koniach. W Studiu Miniatur Filmowych z końcem stycznia pojawił się nowy p.o. dyrektora z nominacji ministra Piotra Glińskiego – zastąpił na tym stanowisku Włodzimierza Matuszewskiego, który był szefem SMF od lat 90-tych, a samej instytucji zaczynał w połowie lat 70-tych jako stażysta. Według pracowników SMF, którzy rozmawiali z naTemat zastrzegając anonimowość, nominat Glińskiego nie ma pojęcia o animacji filmowej i zamiast kierować instytucją, sam wymaga kierowania.
We wrześniu 2014 r. na kilka dni przed zamknięciem kina, [Hanna Gronkiewicz-Waltz – przyp. red.] ustami swojego zastępcy z dumą ogłaszała „wywalczenie kompromisu”, polegającego na skłonieniu firmy Jeronimo Martins Polska do pozostawienia w modernizowanym obiekcie 1 sali kinowej. Dziś, gdy buldożery kruszą ściany kina Femina w Urzędzie Miasta panuje cisza i spokój, wszyscy nabrali wody w usta, sprawą Feminy nikt się już nie interesuje.
Boli i brzydzi to, że miasto st. Warszawa bez walki oddało Feminę, że przez swoje zaniechanie bezpowrotnie straciło kolejny obiekt kultury, że nie wyciągnęło żadnej lekcji po stracie kin Moskwa, Relax, Skarpa, Wars…
Oddzielnym i smutnym problemem jest los byłych pracowników kina Femina. Oni stracili nie tylko kino, swoje miejsce pracy, stracili też nadzieję, że jeszcze ją znajdą (większość z nich miała „zły pesel”, który skutecznie blokuje lub utrudnia im znalezienie nowego zatrudnienia). Czytaj więcej
Jednak Femina to już przeszłość. Teraz Durys kieruje Studiem Miniatur Filmowych z nadania ministra Piotra Glińskiego. Nie został wybrany w konkursie, bo w nim nie startował. Dlatego jest p.o. dyrektora. W konkursie rozpisanym przez MKiDN startował tylko jeden kandydat: dotychczasowy dyrektor Włodzimierz Matuszewski.
Pytamy Ministerstwo Kultury, jakie względy merytoryczne stały za wskazaniem nowego p.o. dyrektora przez ministra Piotra Glińskiego. Jakie doświadczenie, kompetencje i umiejętności Edwarda Durysa zdecydowały, że rząd uznał go za lepszego kandydata niż Włodzimierza Matuszewskiego?
Dzwonimy więc do samego Edwarda Durysa. Na stronie internetowej SMF próżno szukać informacji o drodze zawodowej, która doprowadziła go w to miejsce. Trzeba wpisać jego nazwisko w wyszukiwarkę, by wyskoczyła informacja "Edward Durys – p.o. dyrektora". Tylko tyle. Może on sam powie coś więcej?
Dlaczego Włodzimierz Matuszewski nie uzyskał rekomendacji Ministerstwa Kultury? Jakie powody stoją za powierzeniem kierownictwa SMF Edwardowi Durysowi? I wreszcie, jakie są jego kompetencje w dziedzinie animacji filmowej? Ani MKiDN, ani nowy szef SMF, nie chcą o tym rozmawiać.
