"Magiel Wagli" pojawił się na antenie Trójki w 2008 r., niedługo po tym, jak dyrektorem stacji został Krzysztof Skowroński. Audycję prowadzą muzycy, ojciec i syn: Wojciech Waglewski i Bartosz Waglewski. Wprawdzie przy Myśliwieckiej pojawiają się tylko raz na tydzień, w każdy wtorkowy wieczór, to doskonale wiedzą, jaka atmosfera panuje w rozgłośni. Ostatnio, po tym jak z rozgłośnią pożegnali się Artur Andrus i Robert Kantereit, zrobiło się jeszcze bardziej ponuro – przyznaje w rozmowie z naTemat Wojciech Waglewski, lider zespołu Voo Voo.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Obserwuje Pan to, co dzieje się przy Myśliwieckiej?
Z jednej strony muszę przyznać, że nie jestem mocno zaangażowany w to, co dzieje się w Trójce. Ja tam bywam przelotnie, raz na tydzień. Z drugiej jednak strony oczywiście dostrzegam, co się dzieje. Jest obrzydliwie. Atmosfera jest fatalna, megaciężka. Na korytarzach czuje się ciężar. Ludzie chodzą przygnębieni.
Ja rozumiem, że można się posługiwać takimi kryteriami, że dwa etaty itp. (taki był zarzut do Artura Andrusa i Roberta Kantereita, że etat w Polskim Radiu łączą ze współpracą z TVN24 – przyp. red.), ale wszyscy wiemy, jak to w rzeczywistości wygląda: wielu dziennikarzy łączy pracę w paru redakcjach. Zatem w tym przypadku był to tylko pretekst. Niestety, przeczuwam, że to wszystko zmierza do takiego – mówiąc kolokwialnie – rozwalenia Trójki.
Z Robertem Kantereitem mieliśmy taki bardzo fajny kontakt. On kończył program o 19, my po 19 zaczynamy... To jedna z najsympatyczniejszych postaci w Trójce. Z Arturem Andrusem z kolei łączy mnie nasz perkusista wspólny, bo Michał Bryndal też u niego nagrywał płytę. Znowuż z Wojtkiem Zimińskim mieliśmy wspólną pracę w przy filmie ("Trzeci" – przyp. red.), w którym on robił scenariusz, a ja muzykę...
...Trochę jak rodzina...
Tak, to jest jak w rodzinie. Co z kolei służy przeciwnikom Trójki do opowiadania bredni o układzie, czy towarzystwie wzajemnej adoracji. Tymczasem to po prostu jest tak, że Trójka tworzy taką atmosferę, taki fajny klimat. Ja jestem z pokolenia takiego, w którym pewna elitarność była zaletą. Chciało się należeć do elity, aspirowało się do tego. I taka była Trójka. Być może komuś chodzi teraz właśnie o to, aby tę elitarność Trójki storpedować.
Myśli Pan o tym, co dalej z "Maglem Wagli"?
Nie uważam, abyśmy byli tu jakimś języczkiem u wagi. W związku z czym ja czekam bardziej na decyzje ludzi zajmujących się muzyką, mistrzów takich jak choćby Wojtek Mann. Widzę, że jego nerwy też już są na granicy.
Ale Wojciech Mann zawsze mówi, że w radiu się jest dla słuchaczy, a nie dla dyrekcji. I pewnie wie co mówi, bo przeżył w Trójce tylu dyrektorów, że palców u rąk i nóg by nie wystarczyło...
Mnie wszystkie te polityczne sprawy w ogóle nie interesują. My do Trójki przyszliśmy za Skowrońskiego, a ilu dyrektorów było potem, to nawet nie liczyłem. Była Jethon, Sobala, ten pan z Gdańska... Troszku ich było.
A obecna dyrekcja w ogóle z Wami rozmawia?
Ja nie wiem nawet jak wygląda obecna dyrekcja. Przez te wszystkie lata żadnego z dyrektorów, poza Jethonową i Skowrońskim, nie miałem zaszczytu poznać osobiście. Ale też nigdy w życiu ze strony żadnego z tych dyrektorów nie mieliśmy jakichś nacisków lub uwag na temat tego, co robimy.
Trójka jest taka, że wydawało się, iż te dyrekcje się zmieniają, a ona swój wewnętrzny klimacik wciąż zachowuje. Że ci wszyscy kolejni dyrektorzy nie są w stanie naruszyć tej najważniejszej struktury, która najmocniej ucierpiała za dyrektora, który usiłował Trójkę skomercjalizować (Wojciech Waglewski miał na myśli Witolda Laskowskiego – przyp. red.).
A teraz?
Nie ukrywam, że moim prywatnym zdaniem w Trójce nie wszystko idzie teraz w złym kierunku. Uważam, że Piotrek Metz robi mnóstwo rzeczy dobrych w sensie muzycznym. Chyba nigdy Trójka nie była aż tak dobra muzycznie jak teraz. Pod względem muzyczny teraz w Trójce dzieje się bardzo dużo dobrego – odbywają się wspaniałe koncerty, doskonałą audycję ma choćby Gaba Kulka.
Dlatego też, jak już mnie dopadają takie najczarniejsze myśli, to w końcu i tak dochodzę do wniosku, że mimo wszystko nic innego nie ma poza tą Trójką. Jaka by ona nie była. Więc jeśli już tę Trójkę się opuści, to w sumie zadziałałoby się na korzyść tych, którym byłoby to na rękę. To by było trochę tak, jakby już ktoś światło zgasił w pokoju.
Poza tym – co tu kryć – pewnie nie mielibyśmy się gdzie podziać z tą naszą audycją. I pewnie też nie mielibyśmy ochoty. Mamy o tyle komfortową sytuację, że możemy sobie na to pozwolić, bo to nie jest nasze zajęcie ani jedyne, ani podstawowe. Robimy to tylko dla przyjemności i ta liczba fanów, których mamy na Facebooku nas do tego dopinguje...
Czyli trzymają was jeszcze fani?
Oczywiście, że ja to robię dla słuchaczy, ale nie tylko. Trochę również z egoizmu. Nigdy wcześniej nie mieliśmy w domu takich rozmów z synem: "czego ty słuchasz", "czego ja słucham". To daje frajdę nam, ale też i dostrzegam, że frajdę z tego mają nasi odbiorcy. Z ich reakcji widzę, że oni sobie cenią tę naszą pokoleniową wymianę poglądów.
Nasza audycja ma ściśle określony termin i gdyby komuś przyszło do głowy, aby nas usunąć, to można to zrobić bardzo łatwo – przesuwając nas na weekendy. Nasz tryb życia jest taki, że nie moglibyśmy przyjeżdżać w weekendy do radia i byłoby pozamiatane.
Co będzie dalej – oczywiście, że cały czas się zastanawiamy. Ale, jak mówiłem, patrzymy na naszych starszych kolegów, dziennikarzy muzycznych, którzy mają więcej doświadczenia, ale też i zdecydowanie bardziej budują obraz Trójki niż my.
To przy okazji – gratuluję trójkowej nagrody Mateusza!