![Zrzut ekranu z bloga Famoody.com](https://m.natemat.pl/fe1647023065c7ca96d5504afcebf301,1680,0,0,0.png)
Przeglądając dział moda na Allegro można trafić na tytuły aukcji zachęcające nas do kupna w dość nietypowy sposób. Młodych kobiet nie przekonuje się już wizerunkiem znanych modelek i aktorek. Wystarczy napisać, że jest to "hit wśród szafiarek" lub ciuch a'la blogerka. I wszystko byłoby w porządku, gdyby kończyło się jedynie na tym. Sprzedawcy posuwają się jednak dalej i tekst obrazują zdjęciami z konkretnych blogów.
– Na zdjęciach umieszczają swój login, co praktycznie ma znaczyć, że zdjęcie należy do użytkownika. Częstą praktyką jest, że na danej aukcji użytkownik zabrania kopiować moje zdjęcia, których autorstwo sobie przypisał. Nie chodzi tylko o moje prace. Zdarza się, że na jednej aukcji są fotografie pochodzące z kilku blogów – mówi w rozmowie z naTemat Jarek Filipowski, fotograf współpracujący z blogerką.
Nieuczciwi są najczęściej indywidualni internauci, którzy po prostu sprzedają swoje ubrania. Duzi sprzedawcy są na szczęście bardziej świadomi. Wydawałoby się, że mail z prośbą wszystko załatwi.
Odpowiedzi "podbieraczy" są kuriozalne. Nie przekonuje ich fakt, że zdjęcie zostało pobrane z konkretnego bloga bez zgody ich autora. Autorka Famoody przytacza kilka odpowiedzi.
„Jeszcze raz napiszę, że zdjęcie zostało pobrane ze strony Google gdzie w stopce nie ma żadnej informacji odnośnie zakazu kopiowania.”
„Rzeczone zdjęcie zostało wybrane spośród anonimowych grafik w Google…”
„…zdjęcie o którym mowa jest ogólnodostępne w internecie w galerii google.pl oraz na stronie międzynarodowej…”
CZYTAJ WIĘCEJ
Allegro w takich przypadkach wspiera autorów skradzionych zdjęć, ale tylko teoretycznie – żali się blogerka. Mimo że w serwisie istnieje opcja zgłaszania zdjęć naruszających prawo autorskie, Agnieszka przekonuje, że jej funkcjonowanie to raczej fikcja, bo administracja serwisu za wiele nie pomaga. Przytacza fragment maila, z którego dowiadujemy się, że nic zrobić nie mogą, bo zdjęcia nie są podpisane loginem pierwotnego właściciela. Administratorzy sugerują, żeby skontaktować się z konkretnym użytkownikiem. Jak takie kontakty się kończą – już wiemy.
– Allegro zwyczajnie przykłada rękę do kradzieży zdjęć. W żaden sposób nie jesteśmy w stanie udowodnić im, że jest to nasza własność, choć mogłabym przedstawić oryginalny plik ze zdjęciem, ale komu chce się w to bawić, prawda? – retorycznie pyta blogerka. Jarek Filipowski dodaje, że dawniej zdarzało się, że po wysyłaniu informacji do serwisu o tym, że jest autorem zdjęcia, aukcja była usuwana i blokowało to sprzedaż.
Jestem autorem profesjonalnych zdjęć wielu produktów. Dziesiątki z tych zdjęć trafiają na Allegro bez mojej zgody. Poinformowałem serwis Allegro, że publikacja tych zdjęć narusza prawo autorskie i oświadczyłem że jestem ich autorem. Zażądałem usunięcia zdjęć z serwisu. Allegro odpowiada, że nie jest w stanie sprawdzić czy faktycznie jestem autorem i nie usunie zdjęć. CZYTAJ WIĘCEJ
– Oczekujemy przede wszystkim usunięcia zdjęcia. Utrzymuję się dzięki
fotografii i projektowaniu. Sprzedaż za pomocą moich zdjęć, na które
poświęciłem czas, to zwyczajna kradzież, a wszyscy doskonale wiemy jaki
wpływ na sprzedaż ma dobre zdjęcie – kończy fotograf. – Ze strony Allegro potrzeba trochę dobrej woli i dosłownie kilku rozwiązań, by ludzie zauważyli, że muszą wgrywać własne zdjęcia - dodaje blogerka.
Skontaktowaliśmy się z Allegro w celu wyjaśnienia całej sprawy. Zapewniono nas, że regulamin serwisu Allegro zakazuje korzystania ze zdjęć należących do osób trzecich bez ich wiedzy i zgody.