PiS proponujący prof. Glińskiego na "technicznego papieża" to wierzchołek góry żartów, które od wczoraj powstają o rezygnacji Benedykta XVI. Memy o abdykacji papieża zamieszczały nawet największe, poważne portale informacyjne w Polsce. – Kościół i papież są jak dziecko i ojciec. A kto chciałby, żeby nabijano się przez cały dzień z jego ojca? – sprzeciwia się takiemu podejściu Małgorzata Mąsiorowska z "Catholic Voices".
Czy da się wyobrazić, by tak chętnie, licznie i nierzadko na granicy dobrego smaku żartować z Jana Pawła II? Raczej nie. Powodów jest wiele i wszyscy je znamy, chociaż nawet w Polsce ś.p. Karol Wojtyła coraz rzadziej uznawany jest za nietykalną świętość. Ale w mediach jest on pokazywany zazwyczaj z szacunkiem.
A Benedykt XVI? Hulaj dusza, piekła nie ma. Już w pierwszych latach pontyfikatu pojawiły się żarty na jego temat. Papieżowi szata zawija się na głowę? Pośmiejmy się z niego. Wygląda na zmęczonego? To może porównamy go z wyglądu do Imperatora z "Gwiezdnych Wojen". Papież rezygnuje? O, to teraz już w ogóle można dać upust. Internautom wtórowała część polskich mediów i bynajmniej nie chodzi o tygodnik "Nie". Poza Polską również powstawały takie materiały – jak tekst w "New Statesman" o tym, że po odejściu Benedykta XVI najbardziej będzie nam brakowało jego nakryć głowy.
Przegląd sposobów na nabijanie się z papieża mógłby zająć cały dzień. Od filmików i piosenek, jak ten poniżej, przez rozmaite obrazki, aż do żartów słownych, które krążyły wczoraj po Facebooku i innych serwisach, (choćby Kwejk.pl). Większość jednak mało śmiesznych, wymyślanych na siłę.
Benedykt sam sobie winien?
Niestety, wygląda na to, że odchodzący papież sam zapracował na taką reakcję internautów. Choć, jak zaznacza prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, nie należy tutaj aż tak generalizować. – Internautów jest mnóstwo, są tacy, którzy robią memy i tacy, którzy czytają poważne teksty w "Guardianie" – podkreśla profesor.
Zapytany o to, czy to kwestia podejścia do Kościoła w Polsce, czy może do samego Benedykta XVI sprawia, że pojawia się o nim tyle żartów, socjolog odpowiada: – U nas mamy akurat dystans do obecnego papieża, szczególnie w paru ostatnich latach. Wystarczy sobie przypomnieć, jak wyśmiewaliśmy Benedykta XVI, gdy próbował nas pozdrawiać po polsku.
Prof. Szlendak wyjaśnia, że Benedykt XVI stał się dla nas niezbyt ludzką ikoną Kościoła, nawet w wypowiedziach duchownych przedstawiany jest jako twardy teolog. Również Piotr Szumlewicz, autor krytycznej książki o Janie Pawle II twierdził w wywiadzie dla naTemat, że Benedykt XVI to typ intelektualisty, w przeciwieństwie do polskiego papieża – który był bardziej trybunem ludowym, co wzbudzało znacznie więcej sympatii. I szacunku.
Jak oswoić odejście papieża
Ewidentnie więc internauci czują się mniej skrępowani obyczajem, gdy żartują o Benedykcie XVI, niż gdyby mieli mówić o Janie Pawle II. Po pierwsze dlatego, że jakoś
chcą przybliżyć sobie tę tajemniczą postać. Po drugie – istnieje pewne przekonanie, że na żarty o Janie Pawle II Polacy reagują alergicznie, wiec lepiej tego nie robić. A o Benedykta XVI nikt się przecież bił nie będzie.
Jak jednak podkreśla prof. Szlendak, istnieje jeszcze jeden powód, dla którego powstało tyle memów o rezygnacji papieża. To potrzeba "ogarnięcia sytuacji", oswojenia jej. Dzisiaj przekaz informacyjny ma być szybki i prosty, a przecież obrazek jest formą najprostszą, najszybciej przyswajalną. – Nie bez powodu przecież dziennikarze na konferencjach prasowych proszą dostojników kościelnych, profesorów od prawa kanonicznego, by ci mówili prostszym językiem. Najlepiej językiem memów – podkreśla prof. Szlendak. Jednocześnie socjolog zaznacza, że te żarty najczęściej nie są przejawem chamstwa, nie mają na celu obrażania kogoś.
Żarty (nie)śmieszne
Niestety, nie wszyscy tak lekko podchodzą do odejścia Benedykta XVI. Jak przekonuje Małgorzata Mąsiorowska z "Catholic Voices", takie żarty, a szczególnie ich zamieszczanie w poważnych serwisach informacyjnych, są niestosowne. – Internauci faktycznie narzucili swoją interpretację postaci Benedykta XVI, a internet to wielki obszar, nad którym nie da się zapanować – podkreśla nasza rozmówczyni i dodaje, że "to się po prostu dzieje" i papież będzie funkcjonował w popkulturze – czy tego chcemy, czy nie.
Przy czym warto pamiętać, że niektórych takie żarty mogą urazić. – Kościół i papież są jak dziecko i ojciec. A kto chciałby, żeby nabijano się przez cały dzień z jego ojca? – pyta Mąsiorska. I zaznacza, że media, które również poszły tym mainstreamowym tropem, popełniły błąd. – To nie jest przecież jakaś tam gwiazda internetu, tylko sprawujący ważną rolę człowiek. Jako katolik nie wyobrażam sobie, jak można mieć takie podejście do sprawy – komentuje żarty publicystka "Catholic Voices".
Zarazem nasza rozmówczyni dodaje, że teraz już – kiedy przy okazji Benedykta XVI dyskusja o papieżu zeszła na najniższe poziomy mainstreamu – Kościół będzie brał ten aspekt pod uwagę. – I na
przykład nowi kandydaci będą brani pod lupę pod względem tego, jakie budzą emocje – przewiduje Mąsiorska.
Pop-papież
Prognoza Małgorzaty Mąsiorskiej nie jest aż tak nieprawdopodobna, jak może się z początku wydawać. Kościół bowiem coraz bardziej stara się korzystać z nowoczesnych kanałów informacyjnych, głównie internetu. Niedawno Benedykt XVI zagościł na Twitterze, a tym samym sam, oficjalnie, wkroczył w świat, w którym wszystkie chwyty są dozwolone. Skoro więc sam się na to decyduje, to też musi liczyć się z konsekwencjami.
Czy jednak można już mówić o papieżu jako elemencie popkultury? Zdaniem prof. Szlendaka, jak najbardziej tak, bo już Jan Paweł II w niej funkcjonował. Tyle że Polak robił to intencjonalnie, świadomie chciał być wśród ludzi, stawiał na silny przekaz emocjonalny, również w mediach. – Benedykt XVI tego nie robił, więc popkultura go wypunktowała – ocenia socjolog. – Na pewno jest on elementem popkultury, choć nieintencjonalnie – podkreśla profesor.
Internet rządzi opiniami
Również Małgorzata Mąsiorska przyznaje, że Kościół już nie ucieknie od popkultury, internetu, a Benedykt XVI jest tego najlepszym przykładem.
Jednocześnie nasza rozmówczyni przypomina, że taką linię mainstream przyjął zupełnie bezrefleksyjnie. – To wszystko jest bardzo powierzchowne, nie ma głębszego zastanowienia się nad jego postacią, osobowością. My możemy tylko próbować zmienić kierunek tego dyskursu – zauważa Mąciorska. I zaraz dodaje: – Tak ważny urząd, jaki pełni papież, powinien jednak cieszyć się większym szacunkiem.