Po lewej Michael C. Hall, odtwórca roli Dextera Morgana. Po prawej Mark Twitchell, odsiadujący wyrok za zabójstwo. Miał inspirować się serialowym "Dexterem"
Po lewej Michael C. Hall, odtwórca roli Dextera Morgana. Po prawej Mark Twitchell, odsiadujący wyrok za zabójstwo. Miał inspirować się serialowym "Dexterem" Fot. Materiały promocyjne / Fot. by Steve Lillebuen / http://www.flickr.com/photos/lillebuen/6209448485/sizes/m/in/photostream/ CC BY-SA 2.0 / http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/
Reklama.
Mark Twitchell został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia na Johnie Altingerze. Popełniając zbrodnię miał inspirować się telewizyjnym serialem "Dexter". Obecnie przebywa w jednym z najlepiej strzeżonych zakładów karnych w Kanadzie - Saskatchewan. Portal nationalpost.com dotarł do informacji, że Twitchellowi wydano pozwolenie na zakup telewizora i dostęp do 60 kanałów telewizyjnych. Gdy kupił dobrej jakości odbiornik z płaskim ekranem, umieścił go w swojej prywatnej celi, którą ma na wyłączność. Powołując się na pracowników więzienia portal nationalpost.com donosi, że w swojej dość bogatej ofercie telewizyjnej Mark Twitchell ma dostęp do powtórek oraz aktualnych odcinków swojego ulubionego serialu.
Nadrobić zaległości
Sam Twitchell pisał w listach, że dzięki temu może nadrobić zaległości. A ma co nadrabiać, bo z powodu aresztowania przegapił cztery sezony serialu. Cały czas wychwalala produkcję za "kreatywny scenariusz". Teraz policja i ofiary przestępstw chcą wiedzieć, dlaczego więzień ma dostęp do materiału, którym inspirował się "dokonując swojej odrażającej zbrodni". Zdaniem Billa Clarka, szefa wydziału zabójstw tamtejszej policji, to dość dziwne, że zabójca nazywany "Dexterem" może prawdziwego "Dextera" oglądać. – On ponownie przeżywa swoje fantazje oglądając ten serial. Może doskonali swoje umiejętności? – pytał Clark.
Wycieczka na Kostarykę
Twórcy z pewnością nie spodziewali się, że fikcyjna postać seryjnego mordercy grana przez Michaela C. Halla stanie się dla kogoś inspiracją. Podatny na wpływ serialu (zdaniem śledczych) okazał się właśnie Mark Twitchell. Ten Kanadyjczyk był aspirującym filmowcem, nakręcił krótkometrażowy horror w wynajętym garażu. Scenariusz tej produkcji luźno bazował na motywach znanych z "Dextera".
Filmowa kariera nie trwała jednak długo. Twitchell został w 2008 roku oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia. Podszywając się pod kobietę na portalu randkowym umówił się na spotkanie z Johnem Altingerem. Znajomi ofiary zaczęli się niepokoić, gdy otrzymali rzekomo od Altingera dziwne e-maile, w których wyjaśniał, że nowa znajoma zabiera go na dłuższe wakacje na Kostarykę. Jego szef dostał e-mailem wypowiedzenie z pracy. Wątpliwości wzrosły, gdy Altinger nie podał danych potrzebnych do wypłacenia mu ostatniej pensji.
"Kill room"
Gdy znajomi włamali się do domu Altingera. Znaleźli tam jego paszport, brudne naczynia i zero śladów pakowania. Sprawa trafiła na policję, niedługo potem Mark Twitchell został ujęty. Głównym dowodem przeciwko zabójcy był plik komputerowy, odzyskany przez techników, mimo, że został wcześniej usunięty z dysku. Był to dokument zatytułowany "SKConfessions" (Spowiedź Seryjnego Zabójcy). Zaczynał się od informacji, że wydarzenia w nim opisane zdarzyły się naprawdę, a "spowiedź" opowiada, jak Twitchell został mordercą.
Śledztwo pokazało, że Altinger zginął w specjalnie przygotowanym "pokoju zabójstw", (serialowy Dexter w ustronnym miejscu przygotowywał się do zbrodni - oklejał swój [ang. kill room] folią i rozwieszał zdjęcia ofiar "delikwenta", którego sobie wcześniej upatrzył). W komputerze zabójcy znaleziono także listę potencjalnych celów.
Resocjalizacja czy gruba przesada?
Bardziej radykalne zdanie na ten temat udostępnienia telewizji skazańcowi ma Jane Oryzduk ze stowarzyszenia wspierającego ofiary zabójstw i ich rodziny. – To bardzo smutne. Jeśli ktoś odsiaduje wyrok za morderstwo, powinien być pozbawiony tych małych przyjemności. Zwłaszcza, że to napędza jego obsesję – mówiła. Z kolei przedstawiciele więzienia utrzymują, że zaktywizowanie więźnia może mu wyjść na dobre, o ile to, co ogląda nie zachęci go do ponownych zbrodni. W ich ocenie zaostrzanie kar względem Twitchella nie zmieni jego poglądów na to przestępstwo.
Zdaniem kryminologa Stacey Hannem, "Dextera" można więźniowi ograniczyć, jeśli stwarza ryzyko dla bezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony tak długo, jak opinia publiczna nie uzna udostępnienia Twitchellowi jego ulubionego serialu za naganne, ma on prawo do swobodnego oglądania. Dużo zależy od psychologa, który z zabójcą pracuje. Sam Twitchell w jednym z listów zastanawiał się, dlaczego urzędnicy państwowi interesują się jego gustami serialowymi. – Nic o mnie nie wiedzą. Są tylko urzędnikami, którzy aktualizują mój plik – pisał. Co więcej, nie przyznał się do inspiracji "Dexterem" bagatelizując wnioski śledczych.
"Mroczny pasażer"
"Dexter" to głośny serial wyprodukowany przez telewizję Showtime. Przebojem wdarł się na rynek telewizyjny i został obsypany nagrodami. Opowiada o Dexterze Morganie, techniku laboratoryjnym policji w Miami. Z pozoru sympatyczny, zwykły facet, mający nosa do analizowania śladów krwi z miejsc zbrodni. Prywatnie wzorowy brat, partner, później mąż i ojciec.
Od innych przeciętnych ludzi odróżnia go nietypowa pasja, którą stara się realizować w wolnym czasie - zabijanie. Czuje przemożną potrzebę odbierania ludziom życia. Jako technik laboratoryjny wie, jak nie zostawiać śladów. Umiejętność tę opanował niemal do perfekcji. Swoje ofiary ćwiartuje, pakuje w foliowe worki i pozbywa się ich w oceanie.
Swoją żądzę krwi nazywa "mrocznym pasażerem". Nie potrafiąc jej stłumić postanowił uczynić z niej mniejsze zło. Postępuje według kodeksu, w myśl którego na śmierć zasługują wszelkiej maści złoczyńcy (zarówno typy spod ciemnej gwiazdy jak i białe kołnierzyki). W kolejnych sezonach Dexter Morgan pod wpływem różnych czynników zewnętrznych próbuje ułożyć sobie życie i skończyć z zabijaniem. Niestety, często będąc o krok od sukcesu wszystko wraca do pierwotnego stanu.
Twitchell, mimo aspiracji seryjnym mordercą w końcu nie został. Termin ten przysługuje zbrodniarzom, którzy w pewnych odstępach czasu uśmiercili trzy osoby. Nie znaczy to jednak, że Kanadyjczyk nie próbował. Z całą sprawą związany jest Gilles Tetreault, pierwsza i niedoszła ofiara Twitchella. Mężczyźnie udało się uciec. Sam Twitchell spędzi za kratkami jeszcze trochę czasu. O możliwość warunkowego zwolenienia będzie mógł ubiegać się dopiero w 2033 roku. Nad sprawą Twitchella pochylił się w książce "The Devil's Cinema" kanadyjski dziennikarz Steve Lillebuen.