Pewex.pl to serwis, który udowadnia, że można przekuć w biznesowy sukces modę na sentymenty i wspomnienia z dzieciństwa. Zaczęło się od strony z zabawnymi obrazkami, a już niedługo "Pewex" czeka prawdziwa reaktywacja. - Spodziewaliśmy się zainteresowania, ale nie na taką skalę. Uruchomimy sklep internetowy, a potem sieć tradycyjnych placówek - zapowiada w wywiadzie dla naTemat Wolfgang Laskowski, jedna z osób współtworzących ten projekt.
Czym właściwie jest „Pewex”? To taki wehikuł czasu, który przenosi w czasy dzieciństwa?
Wolfgang Laskowski: Można powiedzieć, że naszym hasłem przewodnim jest „retrosentymentalnie animujemy dobre wspomnienia”. A więc zgadza się, Pewex jest swoistym wehikułem czasu, który przywołuje smaki młodości i dzieciństwa, ale bez ideologicznych odwołań. Taki jest Pewex.pl teraz. Nie chciałbym jednak, by był sprowadzany tylko i wyłącznie do serwisu z sympatycznymi obrazkami.
To jest tylko pierwszy krok i część większej całości. Od samego początku, czyli od startu serwisu w czerwcu tego roku, mówiliśmy, że głównym celem jest e-commerce, a potem także uruchomienie tradycyjnych sklepów. Oczywiście ta część rozrywkowa, którą teraz serwujemy, pozostanie i nadal będzie intensywnie rozwijana. Tu nic się nie zmieni, ale Pewex.pl to przede wszystkim duży projekt komercyjny i biznesowy.
Skąd się wziął w ogóle pomysł na takie przedsięwzięcie? To odpowiedź na wyjątkowe zainteresowanie internautów symbolami z przeszłości?
Pewex.pl to wspólna inicjatywa dwóch osób: Sebastiana Leśniaka i Mariusza Składanowskiego, czyli właścicieli Monster Media Group, wydawcy kilkudziesięciu serwisów internetowych, m.in. prześmiewczych Demotywatorów i Joe Monster. Oczywiście Pewex to osobna spółka, ale związki z MMG są naturalne i bardzo silne.
Wracając do historii, pomysł na Pewex pojawił się jakieś 10 lat temu. Najpierw Sebastian zarejestrował domenę Pewex.pl, a potem rozpoczął się długi proces rejestracyjny znaku towarowego. Wszystko trwało dość długo, ale było konieczne, bo bez uregulowanych kwestii prawnych żadne poważne działania nie byłyby możliwe. Jak Pan widzi, pomysł nie narodził się wczoraj i nie łączyłbym go z chwilową modą, raczej z chęcią wykorzystania świetnie rozpoznawalnej i dla wielu dobrze kojarzącej się nazwy.
W czerwcu wystartowała strona. A kiedy ruszy sklep?
Otwarcie planowaliśmy na jesień, ale trochę się to wszystko przesunęło. Nie chcę podawać dokładnej daty, ale nastąpi to niebawem. Jeszcze chwilę cierpliwości.... Musieliśmy zweryfikować datę startu, bo dużo czasu zajęło szukanie dostawców oferujących zadowalającą jakość, a to od początku było priorytetem. W sklepie będą uznane światowe marki, dostępne w czterech kategoriach: Ona, On, Oni i Kultura. Będzie sporo fajnych ubrań, dodatków i butów, trochę kosmetyków, ale też będą książki i muzyka. Oprócz tego wszystkiego będą także produkty marki Pewex, głównie ubrania i dodatki. Cała linia odzieżowa sygnowana przez Pewex produkowana jest w Polsce, Niemczech lub Wielkiej Brytanii, nie chcieliśmy, aby pochodziła z Chin czy Bangladeszu.
W „Pewexie” można dziś znaleźć symbole zarówno czasów komuny, jak i lat 90. To w końcu dla kogo jesteście? Dla 20-latków czy dla starszych?
To jest pewien fenomen, bo Pewex przyciąga tak naprawdę wszystkich: zarówno tych, którzy pamiętają stare sklepy Pewex i czasy PRL-u, jak i tych dorastających później. W pierwszym przypadku uzasadnienie wydaje się oczywiste, jest to rodzaj sentymentalnej podróży w czasie. Natomiast ta druga grupa jest dla nas miłym zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się zainteresowania z tej strony, ale nie aż na taką skalę. Jak się okazuje, dla ludzi, którzy urodzili się po roku 89, to wszystko jest w jakiś sposób atrakcyjne, ciekawe. I tu faktycznie mamy do czynienia z pewną modą, która trzyma się mocno już dłuższy czas. Dla tych młodszych odbiorców Pewex jest vintage, jest oldschoolowy, po prostu jest fajny.
Czyli jednak jest moda na symbole dzieciństwa.
To, co się wiąże z młodością i dzieciństwem, zazwyczaj kojarzy nam się dobrze. Pewnie dlatego niektóre z tych symboli, jak chociażby Pewex, przywodzą dobre wspomnienia i dobry nastrój. A jak nie wszystko wtedy było takie dobre i miłe, to albo o tym zapominamy, albo trochę podkolorowujemy. Ale ten mechanizm występował zawsze. Gdy byłem dzieckiem, to mój dziadek często mówił „dobrze to było przed wojną...”. Teraz czasami jeszcze słychać, „za Gierka to był o dobrze...”, co jest przecież absurdalne, bo nikt rozsądny nie tęskni za tamtymi czasami.
Jestem pewien, że tu niewiele się zmieni i kolejne pokolenia będą robić podobnie. Ale jeżeli nazwiemy to modą na symbole dzieciństwa, to myślę, że jest to moda ponad czasowa.
Myśli pan, że za 10-20 lat, tak jak teraz pegasusy i dyskietki komputerowe, będziemy wspominać choćby „pecety” czy myszki komputerowe?
Obrazki z pierwszymi komputerami i służącymi jako napęd magnetofonami na kasety, na które nagrywało się programy nadawane w audycjach radiowych, w osobach dorastających teraz budzą śmiech i niedowierzanie. A przecież to wcale nie było tak dawno temu... Niech Pan pokaże starą kasetę magnetofonową na przykład dwunastolatkowi i spróbuje wytłumaczyć mu, że na to kiedyś nagrywało się program komputerowy. Z radia! Swoją drogą to ciekawe, co będzie śmieszyć i budzić zdumienie za 20 lat...
Skoro „Pewex” cieszy się taką popularnością, to może jest szansa na reaktywację innych marek, które kojarzymy właśnie z dzieciństwem...
Ale to już się dzieje. Wróciły choćby słynne buty Relaksy, które zna każdy kto pamięta czasy PRL. Odświeżanie starych marek to nic nowego, bo one często świetnie się kojarzą i mają duży potencjał. Doskonale było to widać w czerwcu, gdy wystartowała pierwsza odsłona serwisu i gdy sporo się o tym pisało i mówiło w mediach. Bardzo szybko, właściwie w tym samym dniu, pojawiły się pierwsze propozycje biznesowe. Pewexem zainteresowali się przedstawiciele funduszy inwestycyjnych i dużych firm. Dostajemy też sporo propozycji komercyjnego wykorzystania nazwy i znaku przez firmy, które na sentymencie do dawnego czasu chcą opierać swoją komunikacje marketingową.
Powiedział pan o zwykłych użytkownikach. Dostajecie sygnały, że są gotowi kupować?
Tak. To było bardzo motywujące, bo w momencie, kiedy oficjalnie ogłosiliśmy start, ludzie pisali i dzwonili z pytaniami, czy będzie można kupić różne produkty dostępne w starych Pewexach, a jednocześnie gratulowali pomysłu i życzyli powodzenia. To wszystko miało taki bardzo ciepły wydźwięk. Zresztą, ich zainteresowanie widać też po liczbach. Mamy prawie 400 tys. użytkowników na Facebooku, a sam Pewex.pl ma kilka milionów odsłon miesięcznie. Mam nadzieję, że przyjęcie internetowego sklepu Pewexu będzie równie gorące.