Nie da się z nimi wytrzymać, a jedyne co potrafią, to wrzucać idiotyczne filmy na YouTube - tak jeszcze do niedawna myślano o gimnazjalistach. Tymczasem okazuje się, że "Gimbaza" to stan umysłu otwartego nie tylko na głupie żarty i ślepe podążanie za popkulturą. Najnowszy prestiżowy ranking systemów edukacji Pearsona udowadnia, że przywrócenie gimnazjów było posunięciem, które wprowadziło polskich uczniów do europejskiej i światowej czołówki.
Gdyby przeciętny "Gimbus" zobaczył wyniki prestiżowego rankingu Pearsona, powiedziałby że są "dobre w opór", albo przynajmniej "spoczi". Być może z tej okazji nie uderzyłby "w melo", jak zwykli mawiać gimnazjaliści, ale z pewnością mógłby stwierdzić, że jest "fejm". Okazuje się bowiem, że oprócz wymyślania coraz głupszych dowcipów, polscy nastolatkowie pozytywnie wyróżnili się na arenie międzynarodowej edukacji.
A teraz konkrety. Mamy piąte miejsce w Europie i dziesiąte na świecie. W rankingu najlepszych systemów edukacji wyprzedziliśmy między innymi Niemcy, które znalazły się na 12. miejscu, Francję (23. miejsce), oraz Hiszpanię (29. miejsce).
Ranking światowych systemów edukacji Pearsona:
1. Korea Południowa 2. Japonia 3. Singapur 4. Hongkong (Chiny) 5. Finlandia 6. Wielka Brytania 7. Kanada 8. Holandia 9. Irlandia 10. Polska
Polskę przedstawiono jako kraj, którego system edukacji rozwinął się w ciągu ostatnich lat w "imponujący sposób. – Kiedy 1,5 roku temu byłem w Warszawie, dowiedziałem się, że zmiany w systemie edukacji, które przyniosły taki dobry efekt, wciąż budzą w Polsce wiele kontrowersji – stwierdził cytowany przez "Gazetę Wyborczą" sir Michael Barber, były doradca premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira.
A co o powtarzanym jak mantra pomyśle likwidacji gimnazjów powiedziałby "Gimbus"? Że to "żal.pl". Zresztą nie tylko on, bo nagle okazuje się, że zmiany w systemie edukacji zakończyły się sukcesem.
Spotted melanż
Gimbus wie, czym jest dobra zabawa i nie widzi powodu, dla którego miałby to ukrywać. Swoje wyczyny gimnazjaliści publikują choćby na takich profilach jak Gimbaza Atakuje czy Gimbaza to stan umysłu. Dorośli często nie są w stanie zrozumieć nie tylko sposobu ubierania nastolatków, ale i specyficznego języka którego używają. Między innymi to stało się przyczyną negatywnej oceny "ach tej dzisiejszej młodzieży", która zdaniem wielu, ma po prostu nie równo pod sufitem.
– Ludzie mają o nas bardzo negatywną opinię i mówią na nas "gimbusy", czyli osoby niedojrzałe i o niższym poziomie inteligencji – twierdzi Szymon, który w tym roku kończy gimnazjum. Szybko dodaje jednak, że niektórzy jego koledzy faktycznie dają powody do takiego myślenia. – Nie można generalizować, bo są tacy którzy się uczą, ale niektórzy zachowują się tak, jak postrzegają nas dorośli, czyli głównie imprezują i piją – słyszę od absolwenta gimnazjum.
– Jeśli pan mnie pyta, czy w gimnazjum są dzieci w okresie burzy hormonalnej, bo to specyficzny moment w ich rozwoju, to odpowiem że tak – słyszę od minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Jak mówi, obawy przeciwników gimnazjów były o to, czy nauczyciele poradzą sobie z dziećmi w tak trudnym wieku. – Oczywiście, że w różnych miejscach jest różnie, bo młodzież nie jest jednakowa. Ale akurat to najnowsze badanie pokazuje, że radzą sobie bardzo dobrze – mówi Kluzik-Rostkowska.
Zdaniem minister edukacji, sukces polega na tym, że absolwenci gimnazjów posiadają umiejętności miękkie, których często brakowało poprzednim rocznikom. – Uczy się ich współpracy, podejmowania ryzyka, i ponoszenia odpowiedzialności. Nauczyciele nie zamykają się na tym, aby uczeń kończący gimnazjum wiedział, jak obliczyć pole kwadratu – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska.
Ranking Pearsona opiera się na trzech uznanych badaniach edukacyjnych:
PIRLS (sprawdza umiejętności 10-latków), TIMSS (jak 15-latki radzą sobie z myśleniem matematycznym i naukami przyrodniczymi) oraz PISA, które również sprawdza umiejętności 15-latków.
To najlepszy "wiek"
Ewa Smoleń była jedną z osób, które w 1999 roku od zera tworzyły gimnazjum nr 145 im. Jana Pawła II w Warszawie. Jej zdaniem, gimnazjaliści są w najlepszym wieku w życiu człowieka. – Są jeszcze ciekawi, ale już nie są mali jak dzieci w podstawówce i jeszcze nie tak wyrafinowane, jak w liceum. Kocham swoją pracę, jestem fanem gimnazjum i w życiu nie zamieniłabym tej szkoły na żadną inną – wyznaje pedagog.
Jak mówi wicedyrektor szkoły na Targówku, gimnazjaliści są w takim wieku, że próbują wielu rzeczy, na co do pewnego stopnia pozwalają sami nauczyciele. – Później nauczyciel mówi: zobacz, doszedłeś do granicy, a za nią jest przepaść. Ludzie, którzy mówią, że gimnazja nie mają racji bytu i że młodzież jest "inna", zapominają o podstawowej rzeczy. Że świat się zmienił – mówi Ewa Smoleń.
Zdaniem pedagog, dorośli zamiast narzekać na niektóre zachowania gimnazjalistów, powinni próbować pomóc im przebrnąć przez ten niezwykle trudny okres w ich życiu. Jak bowiem pokazują wyniki rankingu Pearsona, młodzi nie tylko chcą, ale i potrafią odnosić sukcesy, bawiąc się przy tym w najlepsze.
My tez w tym wieku staraliśmy się zachowywać na granicy dobrego zachowania. Też robiliśmy różne eksperymenty. Może nie tak brutalne jak oni dziś, bo i nie było narkotyków itd, ale tez próbowaliśmy i uciekaliśmy z lekcji.