Czy Krystyna Pawłowicz jest jak internetowy troll?
Czy Krystyna Pawłowicz jest jak internetowy troll? Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Reklama.
“Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych” – opisuje trolling Wikipedia.
I choć definicja ta odnosi się do antyspołecznych zachowań typowych dla forów dyskusyjnych czy portali społecznościowych, czasem można odnieść wrażenie, że “trolle” istnieją także w realnym świecie...
Trolle istnieją!
"Jest to pastuch słabej klasy. Proszę, żeby się schował", "Siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku” – mówiła w czwartek posłanka PiS Krystyna Pawłowicz o sędziwym Władysławie Bartoszewskim. I jak powszechnie wiadomo, nie był to pierwszy raz, kiedy Pawłowicz w swojej werbalnej agresji przekracza wszelkie granice.
Czy w tym wszystkim chodzi jeszcze o politykę? A może po prostu pani poseł ma wszystkie cechy rasowego, internetowego trolla, która odczuwa satysfakcję zwracając na siebie uwagę agresją, obrażaniem, prowokacją, kontrowersją.
Sprawdziliśmy to, przykładając “dokonania” Krystyny Pawłowicz do “symptomów” internetowego trollowania, o których pisze Wikipedia. Odrzuciliśmy jednak te kryteria, które mają sens tylko w odniesieniu do wirtualnej rzeczywistości (np. “ceremonialne używanie filtrów” czy “próby utrudniania innym wypowiedzi w dyskusji poprzez środki techniczne dostępne w danym forum”).
logo

Troll jest trollem?
Posłanka Pawłowicz bardzo lubi uzasadniać swoje ostre sądy faktem, że “Polska jest krajem katolickim”. I twierdzi tak pomimo tego, że do kościoła regularnie chodzi mniej więcej 4 na 10 Polaków, a 60 proc. deklarujących się jako katolicy nie wierzy w piekło.
“Bezgraniczne podporządkowanie się jakiejś idei i bronienie jej do końca (często wbrew rzeczywistości)” – czy to nie brzmi znajomo?
Kolejne kryterium trollingu to “brak konsekwencji podczas prowadzenia dyskusji i zaprzeczanie własnym tezom i opiniom”. Czy fakt, że posłanka PiS pogardza Unią Europejską i nazywa jej flagę szmatą, a jednocześnie aktywnie popiera kandydaturę swojej partyjnej koleżankę do europarlamentu, to nie jest brak konsekwencji?
Nie trzeba też specjalnie się wysilać, by znaleźć przykład tego, jak chętnie posłanka używa argumentów ad personam, krytykując podeszły wiek Bartoszewskiego czy atakując Adama Michnika za to, co robił w przeszłości jego brat.
Ale Pawłowicz nie brakuje też megalomanii – posłanka nie wątpi, że dla PiS ma większe znaczenie niż jego prezes – Jarosław Kaczyński. Posłanka lubi też “przedstawiać siebie jako ofiarę” – najczęściej chodzi o zakusy “lewackich dziennikarzy”.
Na Wikipedii przeczytać można, że efektem trollingu “jest dezorganizacja danego miejsca w Internecie, w którym prowadzi się dyskusję i skupienie uwagi na trollującej osobie”. Czy nie jest tak, że wyczyny pani poseł Pawłowicz nie prowadzą do tych samych skutków, z tym że dezorganizowane jest całe polskie życie publiczne?