"Wolimy stare paczki, bo są... fajniejsze". Palacze ośmieszają jednolite paczki papierosów i wspierają przemytników
Bartosz Świderski
27 sierpnia 2014, 07:14·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 sierpnia 2014, 07:14
Zakazany owoc smakuje najlepiej. Znane powiedzenie pasuje idealnie do sytuacji na... rynku tytoniowym w Australii. Wiadomo już, że pionierskie przepisy nie przynoszą takich efektów, jakich się spodziewano. Teraz okazuje się, że nastolatkowie sięgają po "normalne" opakowania z nielegalnych źródeł, bo to sprawia, że czują się fajniejsi. Jakby tego było mało, sytuację potęguje fakt, że w szarej strefie papierosy są nawet dwa razy tańsze.
Reklama.
Nowa moda na stare papierosy
Pojawiają się kolejne doniesienia stawiające pod znakiem zapytania obecną formę "plain packagingu". "The Sydney Morning Herald" informuje, że nielegalne papierosy są tam banalnie dostępne. Wyjątkowo chętnie sięgają po nie nastolatkowie, którzy w materiale dziennika przyznają, że robią to dlatego, iż stare paczki są... fajniejsze.
"Ludzie są bardziej podekscytowani mając starą oryginalną paczkę", "Jednolite paczki sprawiły, że dawne opakowania stały się dużo bardziej atrakcyjne", "Jeśli ktoś chce, pójdzie za róg i je kupi" - mówią temtejsi nastolatkowie. Z ich wypowiedzi wyraźnie przebija się wrażenie, że posiadanie starych paczek jest modne.
W końcu to, co zakazane, smakuje lepiej. Nie bez znaczenia pozostaje też aspekt stricte ekonomiczny. Cena nielegalnej paczki papierosów jest dwa razy niższa (8 australijskich dolarów) niż tej, kupionej w sklepie (16). Nie dość, że "fajniej" to i jeszcze taniej.
Z relacji wynika, że nielegalne papierosy są bardzo łatwo dostępne. Można je kupić nawet w niektórych sklepach z tytoniem, co jest powszechne także w Polsce, o czym mówił Maciej Czarnecki, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku.
Gigantyczne transporty
Nastoletni palacze swoje, badacze swoje. Ci drudzy nie do końca zgadzają się z informacjami uzyskanymi przez dziennikarzy i przekonują jednak, że "plain packaging" działa, a odsetek palących wśród najmłodszych zmalał od 2010 roku z 15,1 do 12,8 procent. To jednak nie jedyny aspekt nowych przepisów.
Bo tak jak maleje odsetek młodych palaczy, tak rośnie szara strefa i liczba przemycanych papierosów. W latach 2012-2013 służby przejęły ponad 200 mln nielegalnych papierosów w porównaniu do 141 mln między 2011 a 2012. Liczby za rok 2014 mogą być jeszcze większe, bo tylko w sierpniu podczas jednej akcji zajęto 500 tys. lasek tytoniu i milion dolarów w gotówce.
"The Dialy Telegraph" wylicza, że inwestując 30 tys. dolarów w kontener filipińskiego tytoniu, sprzedając go w Australii można zarobić nawet ponad milion. To dla grup przestępczych gra warta świeczki. Zwłaszcza, że potencjalen zyski będą tylko rosnąć. Do 2016 roku paczka papierosów ma w Australii kosztować 26 AUD (ok. 25 USD), a w Indonezji... 18 razy mniej.
Wśród zatrzymanych transportów znajdują się zarówno oryginalne paczki z innych krajów, jak i typowe podróbki często z niewiadomego pochodzenia produkowane bez jakichkolwiek norm bezpieczeństwa. Dla porównania, Służba Celna w Białymstoku wykryła w takich partiach związki arszeniku, a nawet szczurze odchody. Australijscy koledzy po fachu oprócz o odchodach mówią także o pleśni i azbeście.
To już prawie 2 lata
Wszystko zaczęło się blisko dwa lata temu właśnie Australii. To tam postanowiono wprowadzić rygorystyczne przepisy dotyczące opakowania papierosów znanych potocznie jako "plain packaging". Teraz podobna dyskusja przewija się wśród wielu europejskich krajów.
Od tej pory wszystkie paczki papierosów wyglądają tak samo. Są ciemnozielone lub brązowe, zamiast loga jakiejkolwiek firmy mają nie tylko ostrzeżenia o szkodliwości palenia, ale i spore (65 % powierzchni paczki) zdjęcia pokazujące jego skutki. Nazwa jest zapisana jedynie małym drukiem na dole paczki.
Kontrowersyjny, bo i najbardziej widoczny przepis wszedł w życie 1 grudnia 2012 roku. Jego celem jest walka z uzależnieniem, zwłaszcza wśród najmłodszych, obniżenie atrakcyjnego wizerunku palacza i przywiązania do marki, a także wywoływanie negatywnego odczucia w stosunku do papierosów.
Przemytnicy się cieszą
Cel, który powinien przyświecać każdemu państwu - to jasne. Niestety mimo tak drastycznych środków (zdjęcia naprawdę potrafią szokować) efekt australijskiego "plain packagingu" jest daleki od oczekiwanego.
Pierwsze niepokojące wnioski pojawiły się rok po wprowadzeniu jednolitych paczek. Z raportu firmy analitycznej KPMG wynikało, że sprzedaż co prawda nieco spadła, ale w zamian wzrosło to, przed czym ostrzegali przeciwnicy "plain packagingu" - czarny rynek. Efekt był natychmiastowy i malował się w wyjątkowo czarnych barwach: pierwszy raz od dziesięciu lat konsumcja tytoniu nie spadła, ale się zwiększyła. Suma, jakie traci na tym tamtejszy rząd może wynieść nawet miliard dolarów.
Jakby tego było mało, szef jedej z firm tytoniowych przyznał, że mimo nowych przepisów ludzie i tak kupują ich produkty. Wyraźny wpływ nowych przepisów na sprzedaż nie został przez nie zauważony, czego nie mogą powiedzieć przemytnicy z szarej strefy.