Danuta Wałęsa wywołała bardzo trudną dyskusję o tradycyjnym podziale męskich i damskich ról w polskim społeczeństwie. Wbrew powszechnej opinii, model kobieta - wychowuje dzieci, gotuje i sprząta, mężczyzna - zarabia pieniądze, nie dotyczy jedynie wsi i ludzi z niższym wykształceniem. Ma się świetnie również w dużych miastach i inteligenckich rodzinach.
Koleżanka opowiedziała mi niedawno historię swojej kuzynki, która z mężem reprezentuje małżeństwo z tradycyjnym podziałem ról. Ona zajmuje się domem, dziećmi. On ekonomista - pracuje. Co więcej, ich dzieci wychowywane są według tego samego schematu. Od małego uczą się, że tylko mama może zmieniać pieluchy i sprzątać. Tylko synek może się bawić samochodzikami. Córeczka ma jeden, za to różowy i z myszką miki. Ma za to sporą kolekcję lalek.
Dla nich ten podział ról jest zupełnie naturalny. Nie rozmawia się o tym i nikogo to nie dziwi, bo tak są wychowani i tak wychowują też swoje dzieci.
Przyuczani od dziecka
- Model przypisujący kobietom i mężczyznom tradycyjną rolę społeczną utrzymuje się i będzie się utrzymywał jeszcze bardzo długo. Kształtowany jest przecież od najmłodszych lat. Dopóki dzieci będą wychowywane według takiego modelu, nie ma co liczyć na zmiany. Chłopcy od dziecka bawią się w wojny, policjantów, a dziewczynki bawią się lalkami. W wieku szkolnym dziewczęta uczone są, jak być dobrymi matkami, a chłopcy, jak mają zapewnić rodzinie byt - podkreśla socjolog prof. Henryk Domański.
Zdaniem profesora podział płci jest uwarunkowany społecznie. Był przez lata kształtowany i nie ma co liczyć, że się zmieni. - To jest nie do uniknięcia. Musiałaby się wydarzyć jakaś wielka rewolucja społeczna, w którą osobiście nie wierzę. Udało się to znacznie zminimalizować w krajach skandynawskich, ale tam było to wynikiem konsekwentnej polityki, parytetów i zmian na rynku pracy - dodaje.
Socjolog zwraca uwagę, że ten podział jest szczególnie wyraźny w rodzinach rolniczych. Jego zdaniem wykształcenie ma wpływ na podejście do podziału płci. - Im wyższe wykształcenie, tym szerszy światopogląd i większa tolerancja dla płci. Udowadniają to wyniki wielu badań.
W Polsce zmywanie i pranie jest nadal czynnością przypisywaną kobiecie. Natomiast prace remontowo-naprawcze mężczyźnie. Zmieniło się natomiast podejście np. do gotowania. Mężczyzna, który sam robi sobie obiad, nawet imponuje. Z drugiej strony, kobieta, która siedzi w domu, a nie ugotuje mężowi obiadu, prędzej zostanie uznana za leniwą niż niezależną. - Dzieje się tak, bo jesteśmy do tego podziału ról przyuczani od dziecka - twierdzi prof. Domański.
Przykład Danuty Wałęsy
Okazuje się, że ten podział jest jednym z najczęstszych powodów konfliktów w małżeństwie, które niejednokrotnie kończą się jego rozpadem.
- Kobiety coraz częściej buntują się przeciwko takiemu porządkowi. Kiedyś rzadziej to się zdarzało. Było naturalne, że żona i matka zajmuje się domem i wychowuje dzieci. Dziś otwarcie zaczynają mówić, że się na to nie godzą. Wynika to ze zmian w podziale ról, które obserwują w otoczeniu - uważa Bożena Jakubowska, psycholog rodzinny i sądowy.
Takim przykładem stała się m.in. Danuta Wałęsa. - To bez wątpienia sygnał i autorytet dla wielu kobiet - dodaje psycholog.
Nie ulega wątpliwości, że kobiety stają się coraz bardziej niezależne. Zwiększa się ich aktywność zawodowa i niezależność finansowa.
- Zdarza się, że zarabiają lepiej od mężczyzn. To panowie przejmują wtedy rolę partnerki i bardziej się angażują w dom. Coraz więcej par podchodzi do siebie partnersko. Jednak tradycyjny podział ról nadal obowiązuje w wielu domach - podkreśla Jakubowska.
Swoją książką, Danuta Wałęsa rozpoczęła wielką debatę na temat małżeństwa, męskich i żeńskich ról społecznych. Po 43 latach przyznała, że była przez swojego męża ignorowana, niedoceniana jako kobieta i zostawiona praktycznie samotnie z ośmiorgiem dzieci.
Jej wyznanie odbiło się szerokim echem. Przede wszystkim dlatego, że dotyczyło znanego małżeństwa, które przez wiele lat było symbolem przykładnej, wielodzietnej i katolickiej polskiej rodziny.
- Jak już byliśmy małżeństwem, mąż uważał mnie za swoją własność. On do tej pory uważa mnie za swoją własność. Co to znaczy? To znaczy - jest moja! Mogę o niej i za nią decydować - zdradza w kolejnym wywiadzie była pierwsza dama. - Nie dogadzałam sobie nigdy do 60. roku życia. Żeby się odprężyć, to jeździłam sama na plażę. A teraz? Robię sobie małe przyjemności: lubię na przykład kupować sobie buty! - dodaje Wałęsowa i przyznaje, że jej mąż nie może się pogodzić z samodzielnością, którą dała jej książka.
Kult samca
Problem polega jednak na tym, że nawet jeśli zmienia się podejście kobiet, które chcą się realizować, to stosunkowo rzadko zmienia się podejście mężczyzn. - Kobiety, które chcą pracować, wykonują przeważnie również wszystkie prace domowe. Są bardzo przeciążone. Przychodzą do mnie panie, które nie mają już siły, a depresyjnie wpływa na nie fakt, że ich mężowie i partnerzy tego nie widzą i nie doceniają - podkreśla Bożena Jakubowska. Gwiazdy w programie Lisa apelują: zostawcie nasz rozwód w spokoju. Czy mają prawo do prywatności?
Zdaniem psycholog, problemem większości małżeństw jest to, że kobiety nadal naiwnie zakładają, że mężczyzna się domyśli, co się dzieje i co jego żona czy partnerka czuje. Później są zdziwione i rozczarowane, że tak nie jest. Przepracowują się do granic wytrzymałości.
- Nie rozmawia się o trudnościach, problemach uczuciach, o tym czego brakuje małżonkom, co jest dla nich za trudne. Mimo, że coraz więcej par podchodzi do związków partnersko, to nie brakuje tych, które poza tradycyjny stereotyp nie wychodzą - dodaje Jakubowska.
Zdaniem psychologów, częściej ten stereotyp pielęgnują jednak mężczyźni. - Wielu
nadal nie chce pomagać w domu i angażować się w życie rodzinne. Uważają, że to należy do kobiet. Takie myślenie jest dla nich zdecydowanie wygodniejsze. Czują się ważni. Są głową domu, utrzymują rodzinę i nie muszą mieć innych obowiązków - uważa Jakubowska.
Z taką opinią zgadza się dziennikarka Paulina Młynarska. W wywiadzie dla naTemat zwróciła uwagę na katolicki model małżeństw, które reprezentuje np. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jej zdaniem, Gowin jest typowym przykładem mężczyzny hołdującego wtłaczanie Polek w rolę matki i kury domowej.
Zbyt samodzielne
Prof. Dumański uważa jednak, że to zjawisko społeczne nie pociąga za sobą krzywdy. Jego zdaniem rodzi raczej dysfunkcję, bo w niektórych środowiskach może powodować dyskryminację płci. Z drugiej strony jednak, przypisuje matce wychowywanie dzieci. A jak podkreśla profesor, badania wielu psychologów wykazują, że kobiety są w tym lepsze, bo mają większy kontakt emocjonalny z dzieckiem.
Zdarza się jednak, że świadomość matki, że lepiej zajmuje się dzieckiem, deprymuje ojca. Podczas wczorajszej debaty na żywo w naTemat, Dorota Zawadzka, znana jako Superniania zwróciła uwagę, na niewątpliwy problem, jakim jest kryzys ojcostwa.
- Mówi się, że ojcowie już dzisiaj stają na wysokości zadania, rozumieją odpowiedzialność bycia ojcem. Wtedy pada pytanie "To dlaczego nie ma was w przedszkolach, na wywiadówkach". Widzę jednak, że młodzi mężczyźni potrafią już dzisiaj świetnie wejść w rolę ojca. O dziwo, opór pojawia się ze strony matek. Kobieta potrafi go trochę zepchnąć - powiedziała Zawadzka w rozmowie z Tomaszem Machałą - Trochę tak jest, że to my, kobiety, musimy być zawsze na siódemkę, i często nie dopuszczamy do wychowywania ojców - podkreśliła.