Kandydat PiS otwiera "Muzeum Komorowskiego". Zarzuca mu lekceważenie wyborców, a prezydenturę porównuje do symbolicznej niszczarki.
Kandydat PiS otwiera "Muzeum Komorowskiego". Zarzuca mu lekceważenie wyborców, a prezydenturę porównuje do symbolicznej niszczarki. Fot. Twitter.com/AndrzejDuda2015
Reklama.
Niszczarka jako symbol Komorowskiego
Andrzej Duda po raz kolejny skupia na sobie zainteresowanie mediów. Tym razem – mocnym atakiem w kierunku swojego głównego konkurenta. „Muzeum Komorowskiego” to projekt, którym kandydat PiS chce udowodnić, że prezydentura – jak podkreślał podczas konferencji – nie była ani nie jest prezydenturą zgody. Zgody, którą Komorowski eksponuje na każdym etapie swojej kampanii, nawet w wyborczym haśle.
Muzeum znajduje się przy ul. Pięknej 24. Najważniejszym eksponatem jest niszczarka, która ma stanowić symbol całej prezydentury Komorowskiego. Do niej – jak przekonywał kandydat PiS – wrzucano podpisy Polaków pod składanymi inicjatywami obywatelskimi. Oprócz niszczarki, w muzeum znajdziemy m.in. ciupagę (jako nawiązanie do ostatniej wizyty Komorowskiego na Podhalu) oraz plakaty przypominające podpisane przez prezydenta, „antyobywatelskie” – zdaniem Andrzeja Dudy ustawy.
Kandydat PiS punktuje m.in. za ustawę o GMO, zgodę na późniejszy wiek emerytalny czy wysyłanie sześciolatków do szkół, mimo licznych protestów ze strony rodziców. – Prezydent nie miał czasu dla studentów, którzy chcieli ulg i zebrali podpisy. Nie było czasu dla obywateli. 5 lat prezydentury Bronisława Komorowskiego skłania do pytania jaki faktycznie program realizował? – pytał w trakcie swojego krótkiego wystąpienia.
logo
Fot. Twitter.com/AndrzejDuda2015
Muzeum można zwiedzić nie tylko osobiście, ale również „wirtualnie”, za pomocą nowej strony internetowej. Ma istnieć do końca kampanii. W tym czasie – jak deklarował w sobotę rzecznik PiS Marcin Mastalerek – wystawy będą się zmieniać.
Brak kampanii merytorycznej
Muzeum Komorowskiego to kolejny ruch Andrzeja Dudy. Ciekawy z punktu widzenia dynamiki kampanii wyborczej, bowiem skutecznie skupił na sobie uwagę mediów i przyćmił pozostałych kandydatów. Z drugiej strony, jest to najlepszy przykład kampanii negatywnej, za którą do tej pory PiS konsekwentnie punktował otoczenie prezydenta Komorowskiego z prof. Nałęczem na czele.

Inicjatywa z pewnością wywoła ogromne wrażenie wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, ale nie przysporzy Andrzejowi Dudzie nowych wyborców.