Zastanawialiście się kiedyś, jak by to było, gdybyście zadzwonili do kogoś sławnego? Jak będzie brzmiał jego głos, jak się do was zwróci? Nie tak prędko. Od wystukania numeru do usłyszenia w słuchawce „Halo” droga jest daleka. Czasem trzeba kilkukrotnie przebrnąć przez ponowne wybieranie. Nierzadko „umilone” melodiami zamiast standardowego sygnału łączenia. Co komu w słuchawce gra?
W redakcji na rozmowach telefonicznych się nie oszczędza. Ciągle powtarzamy sobie, że praca reportera polega głównie na telefonowaniu. Podejmując jakiś temat, zazwyczaj nie wiemy nic, albo wiemy bardzo mało. Dlatego zaczynamy dzwonić, rozmawiać z ludźmi, zbierać opinie, cytaty. Telefon jest podstawowym narzędziem naszej pracy, a ludzie, rozmówcy, przyjaciółmi. I tu się zatrzymajmy. Przyjaciel powinien odbierać o każdej porze, w nocy o północy, a już na pewno w ciągu dnia.
Niestety, aż tak dobrze nie jest. Często wisimy na telefonie niemiłosiernie długo i ten sam numer wykręcamy po kilkanaście razy. Część z rozmówców dba jednak o nas i podczas łączenia zapewnia muzyczną rozrywkę. Czy na najwyższym poziomie? Zobaczcie sami.
Był taki "excited"
Zacznijmy od sportowców. Mateusz Klich swego czasu zdecydowanie wyróżniał się na tle beznadziejnych kolegów w Cracovii Kraków. Efekt? Przeszedł do silnego niemieckiego Wolfsburga. Zaliczył olbrzymi przeskok. Piłkarza nie trzeba było pytać co czuł po transferze, wystarczyło do niego zadzwonić. W telefonie ustawił sobie piosenkę „I'm so excited”. W Niemczech Klich kariery nie zrobił, najczęściej jest poza kadrą meczową, czasem siedzi na ławce.
W ostatnich dniach głośno jest o Sebastianie Mili. Świetna forma, cztery asysty w dwóch ostatnich meczach, to on poprowadził Śląsk do mistrzostwa Polski. Później przyszła wpadka – piłkarz, który kiedyś podkreślał, jak bardzo kocha Legię Warszawa, wykonywał na wrocławskim rynku wulgarną przyśpiewkę uderzającą w klub ze stolicy. Sebastiana pytaliśmy tuż przed końcem sezonu, jakie kawałki poleca na majówkę, do słuchania w aucie. Postawił na pop – Madonnę, Adele. Hmmm, czy jednak było to do końca szczere? W telefonie ustawiony ma hit ubiegłego roku. „Party rock anthem” LMFAO. Trzeba przyznać, że to nieco inny muzyczny gatunek.
Michał Probierz uchodzi dziś za najzdolniejszego z młodszej generacji polskich trenerów. Prowadził Jagiellonię Białystok, ŁKS, teraz Wisłę Kraków, pracował też krótko w Grecji. Jego melodyjka odpowiada z kolei na pytanie, jaki sukces z polskim zespołem się panu Michałowi marzy. Kiedyś dzwonił do niego kolega, kilkakrotnie. Za każdym razem natknął się na hymn… Ligi Mistrzów. Rozgrywek, w których polska drużyna nie grała od połowy lat 90.
Kucharski? "Tak, to on"
Byli piłkarze, był trener, teraz menadżer piłkarski. Cezary Kucharski od kilku lat działa jako agent, reprezentuje między innymi interesy Roberta Lewandowskiego. Zawód, który wykonuje, kojarzy się raczej z twardymi negocjacjami, zdecydowaniem, niekiedy wręcz podążaniem po trupach do celu. Z tym ostro korespondowałby ostry rock czy metal. Tymczasem, ilekroć do niego dzwoniłem, słyszałem Piotra Kupichę. „Jak anioła głos, usłyszałem ją” - niosło się w słuchawce. Tak, to on. Kucharski, menadżer piłkarski, fan zespołu Feel.
Zdarza się też, że ludzie świata sportu ustawiają sobie melodyjkę idealnie kojarzącą się z tym, czym się zajmują. Przemysław Rudzki to dziennikarz „Faktu”, w Canal Plus komentuje między innymi mecze ligi angielskiej. Dzwonisz do niego, a tam, zanim odbierze, słyszysz „Fire” zespołu Kasabian. Piosenkę, która w telewizji jest używana jako intro do spotkań Premier League. Swoją drogą, świetny kawałek.
Foremniak wspomina przeszłość
„Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tego biednego wyjca ze szczęką jak wnyki na niedźwiedzia i głosem jak ćwierć Stinga, nie zapałałem do niego ojcowską miłością. A im dalej brnąłem w las teledysku, w rejony wyjątkowo niesmacznego artporno (smarowana akrylem rachityczna męska łyda nie jest – w mojej skromnej opinii – najbardziej estetycznym z widoków), tym bardziej byłem pewien, że Gotye nigdy nie stanie się jednym z moich ulubionych wykonawców.” pisał Jakub Żulczyk w lutowym felietonie dla „Exklusiva”. Ma on jednak przeciw sobie armię 207 milionów słuchaczy z YouTube’a. A wśród nich także Małgorzatę Foremniak, która „Somebody that I used to know” ustawiła sobie w telefonie. Czy aktorka i jurorka „Mam talent” kocha nie tylko fenomen wygłodzonego wokalisty, ale także utożsamia się z tekstem piosenki i śpiewa przez telefon do swoich byłych, na przykład Rafała Maseraka?
Tomasz Kammel jest za to wciąż zakochany. Ale manifestuje to w wielkim stylu – instrumentalną wersją piosenki „The look of love”.
Dorociński jak Jagger
To, że Marcin Dorociński lubi się ruszać, wiemy dobrze. Członek Reprezentacji Artystów Polskich z piłką nożną dobrze sobie radzi i naprawdę się na niej zna. Czy nerwowe ruchy Micka Jaggera sprawdziłyby się na boisku? To raczej wątpliwe. Ale świetny aktor na pewno byłby w stanie je naśladować. Może już niedługo. Na razie przed rozmową raczy nas piosenką „Moves like Jagger”. I nie jest w tym osamotniony. Tę melodię wybrała również Ania Przybylska.
Bożyszcze kobiet, Rafał Królikowski, zazwyczaj gra amantów i nadzianych przystojniaków. Wystarczy wspomnieć jego rolę Michała Winiarskiego w serialu „Teraz albo nigdy”. Zanim odbierze telefon, wciela się w postać kalifornijskiego króla. Tak przynajmniej śpiewa o nim Rihanna.
Nie od dziś wiadomo, że skromność jest ostatnią cechą, o którą można by podejrzewać polskich celebrytów. Świadectwo temu dały Patricia Kazadi i Marina Łuczenko. Obie wybrały swoje własne piosenki Patricia chwali się hitem „Feel you now”, Marina testuje nasze ucho za pomocą „Electric bass”.
Najpierw moja piosenka, potem mój głos
Nietrafione wybory można wybaczyć aktorom, czy sportowcom. Ale nie muzykom. Robert Janson nie kryje się ze swoim upodobaniem do radiowej komercji. Co prawda wita nas kulturalnie, ale dlaczego akurat przaśną piosenką „Radio Hello” zespołu Enej? Są lepsze utwory z „dzień dobry” w tekście. Polecałabym Strachy na Lachy. Ale to raczej nie jest stylistyka Roberta Jansona.
Z melodyjek korzystają też aktorzy. Paweł Małaszyński, Rafał Królikowski, Urszula Grabowska i Łukasz Garlicki. Ten ostatni, w przeciwieństwie do Patricii Kazadi i Mariny, nie wybrał hitu „Na warszawiaka nie masz cwaniaka”, ale postawił na relaksacyjną muzykę, która dodaje otuchy i zwiększa cierpliwość. A tę trzeba mieć, bo Łukasz Garlicki odbiera rzadko.
My dziennikarze kochamy telefony i lubimy rozmowy z ludźmi. Czasem jednak łatwiej byłoby zebrać myśli przy dźwiękach standardowego sygnału łączenia się z rozmówcami. A rozmówcy, zamiast umilać nam oczekiwanie na połączenie, mogliby po prostu szybciej odebrać telefon.