Darmowe wczasy Piotra Dudy za pieniądze związkowców bulwersują. Wszystkich, tylko nie związkowców. Aby sprawdzić jak "doły" zareagowały na wystawny styl życia swojego wodza, zadzwoniłem do kilkudziesięciu zakładowych komórek "Solidarności" w całej Polsce. Większość udaje że nic się nie stało i murem staje za Piotrem Dudą.
Nocleg w penthousie, gdzie noc kosztuje 1300 zł, za darmo, do tego alkohol, posiłki i zabiegi upiększające. Też gratis. Tak – według doniesień "Newsweeka" – wypoczywał szef "Solidarności" Piotr Duda (więcej szczegółów tutaj i tutaj). Ale już pierwszy komentarz, czyli rozmowa z Januszem Śniadkiem, byłym szefem "Solidarności", pokazała, że będzie obowiązywała narracja "nic się nie stało".
Podkarpacie
Może to się zmieni, kiedy związkowcy zobaczą zdjęcia "apartamentu Dudy". Oczywiście pojawiły się komentarze krytyczne wobec Dudy, szczególnie po tym, gdy wydał oświadczenie, w którym zamiast odnosić się do meritum, atakuje "Newsweeka". Ale autorzy krytyki to dziennikarze, komentatorzy, politycy. Warszawka. Jak reagują związkowe "doły", najmniejsze komórki organizacyjne?
Dzwonię do kolejnych zakładów z regionu przemyskiego "Solidarności". To Podkarpacie, jeden z biedniejszych regionów w kraju. – Pierwsze słyszę, bo nie oglądam telewizji. Uważam go za konkretnego człowieka – mówi Krystyna Kołodziejczyk z "Solidarności" w Spółdzielni Niewidomych "Start" w Przemyślu.
"Nie wierzę"
Choć relacjonuję ustalenia "Newsweeka", działaczka nadal nie dopuszcza do siebie myśli, że Piotr Duda nie jest krystalicznie czysty. – Takie cuda się dzisiaj dzieją w Polsce, że nie wierzę. Wiedziałby chyba, że to by nie przeszło, szczególnie w czasach podsłuchów. Nie chcę nikomu robić krzywdy, a ja nie mam na tę chwilę podstaw, żeby komentować – dodaje.
W Miejskim Zakładzie Komunikacji w Przemyślu owszem, chcieli rozmawiać, ale nie przez telefon. – Proszę przyjść do nas na zebranie, chętnie podyskutujemy – usłyszałem od członkini zarządu komórki zakładowej. Szybko okaże się, że wyparcie to najpowszechniejszy mechanizm związkowców, z którymi rozmawiam. Związkowców, którzy płacą 0,82 proc. swojej pensji na związek.
Lubuskie
Podobnie jest w woj. lubuskim. – Jeśli władze związku uznają, że pan przewodniczący zawinił, to może dojść do jego odwołania, ale to już wyższe instancje się tym zajmą, nie ja – mówi Czesława Demko z Komisji Zakładowej przy Zakładzie Przemysłu Chemicznego „Gumoplast” w Sulęcinie.
Jak mówi, płaci składki od 1980 roku. – Jeśli pan przewodniczący popełnił przestępstwo, to myślę, że władze "Solidarności" zajmą stanowisko – ucina, tłumacząc, że nie lubi komentować takich spraw przez telefon.
"Może to nieprawda"
– Poczekam na konferencję prasową przewodniczącego, wtedy będę mógł się odnieść – mówi Mirosław Pawłowicz z "Solidarności" w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Międzychodzie. – Może to wszystko nieprawda, czekam na jego wyjaśnienia – dodaje. A więc jeśli Duda będzie przekonywająco mówił, a przede wszystkim mocno podważał wiarygodność "Newsweeka", całe wczasy w Kołobrzegu ujdą mu na sucho.
Świętokrzyskie
Świętokrzyskie, od lat pogrążone w gospodarczej stagnacji. – Przewodniczący ma prawo korzystać z naszych hoteli - orzeka Jan Seweryn, szef "Solidarności" w zakładach MAN w Starachowicach. – Czytam właśnie ten artykuł, to nagonka na przewodniczącego i na związek, bo my krytykujemy Platformę – wyjaśnia wyraźnie poddenerwowanym głosem.
Kiedy zauważam, że nie chodzi tylko o nocleg, ale o zabiegi w SPA, darmowy alkohol i posiłki, znowu pojawia się mechanizm zaprzeczenia. – Ja z nim nie piłem, nie jadłem, media mówią różne rzeczy. Jeśli rzeczywiście coś jest na rzeczy, to powinien się rozliczyć przed swoimi członkami, tylko na tym forum powinno być wyjaśniane. Nawet jeśli coś było nie tak, to nikomu spoza związku nic do tego – ucina.
Kujawsko-pomorskie
Tuchola, kilkunastotysięczne miasto powiatowe w środku Borów Tucholskich. Głównie rolnictwo i przemysł drzewny, więc kokosów nie ma. – Jeśli to będzie prawda, to na pewno trzeba będzie jakoś rozliczyć przewodniczącego – mówi Mirosław Ossowski z "Solidarności" w przedsiębiorstwie hydrauliki siłowej Hydrotor. Ale zanim wyda tę opinię, kilkakrotnie powtórzy: – "Pierwsze słyszę od pana"," nie miałem czasu oglądać telewizji", "trudno mi się wypowiadać, bo nie znam faktów", "nie jestem w stanie nic powiedzieć".
– Telewizji nie słucham, bo wiadomości każdy pod siebie robi. Ale jeśli tak było, to ma komisję rewizyjną, będą go rozliczać. Ale nie znam sprawy, bo tylko kolega mi coś powiedział. Mamy dzisiaj w kraju różne frakcje, jeden drugiego oskarża, wykopywane są brudy i później to idzie na cały świat, tylko wstyd jest. Nie wiem, czy to komu potrzebne – dodaje.
Moralność Kalego
Oczywiście moje rozmowy to tylko wycinek z 8 tys. komórek "Solidarności" w całym kraju, ale rozmawiałem z ludźmi z różnych regionów, różnych branż, zajmujących w swoich firmach różne stanowiska. Z małymi odstępstwami, wszyscy uważają podobnie: Duda na pewno nie zrobiłby czegoś takiego, a nawet jeśli zrobił, to to nagonka.
Przewodniczący "Solidarności" nadal będzie mógł bez przeszkód spełniać się w swojej nowej funkcji nadprezydenta, którym w pewien sposób uczynił go Andrzej Duda. Piotr Duda nie musi się więc obawiać, że członkowie związku się zbuntują, zażądają jego głowy, czy chociażby każą mu się publicznie tłumaczyć. Moralność Kalego to najpotężniejsza siła w polskim życiu publicznym. I to jest smutny morał tej historii.