W całej Polsce na aktywizację Romów wydawane są miliony złotych. Efektów wielkich niestety nie widać. Dzięki nim nie udało się zmienić stereotypów Roma, który nie pracuje, nie uczy się i jest pasożytem dla społeczeństwa. Niewiele w tej kwestii się zmieniło. Wciąż docierają takie sygnały, jak ostatnio z Puław, które pokazują, że integracja to tylko jakieś mrzonki. W podlubelskim mieście wręcz zamieniła się w lokalną wojnę.
Gdy w czasie weekendu napisaliśmy w naTemat, że część mieszkańców Puław się boi, jeden z czytelników napisał potem w komentarzu: ”Opole Lubelskie, moje rodzinne miasto, nieopodal Puław. Dokładnie ten sam problem. Zero asymilacji, dzieci nie chodzą do szkoły. W ponad 600-letniej historii miasta JEDEN Rom pracował”.
W Polsce mieszka około 35 tysięcy Romów. – Pamiętam, kilka lat temu w Piotrkowie Trybunalskim nawet w dzień strach było iść przez ich enklawę. Tamtędy prowadziła droga do biblioteki. Zdarzało się, że ktoś prosił o 5 zł. Jak powiedziałeś, że nie masz, zaraz obok niego pojawiali się kolejni – mówi znajomy, który wtedy mieszkał w Piotrkowie.
Boją się o siebie i swoje dzieci
Próbuję dowiedzieć się, jak sytuacja wygląda w innych miastach, gdzie są cygańskie osady. Ale Puławy ciągle w rozmowach się przewijają. Jako przykład tego miasta, które sobie nie radzi. Albo inaczej – które głośno mówi o problemie. Który jest i wcale nie znika. – U nas jest dobrze, ale w Puławach... – słyszę. Bo film, który na YouTube opublikował lokalny dziennikarz, pokazuje wręcz, że z powodu Romów mieszkańcy nie czują się w swoim mieście bezpiecznie. Mówią, że boją się o siebie i o swoje dzieci. Twierdzą nawet, że dzieci były bite, a policja nic z tym nie robi. Tu trzeba zaznaczyć – chodzi głównie o sąsiadów. Ci, którzy mieszkają na drugim końcu miasta czasem nawet nie wiedzą, o co chodzi.
W Puławach problem dotyczy głównie jednego osiedla, na którym znajdują się dwa bloki przeznaczone dla rodzin romskich. Kiedyś Cyganie mieli tu tylko jeden blok, ale gnieździli się w jednym mieszkaniu po kilka rodzin, więc miasto postanowiło dobudować drugi, by każdy miał swoje lokum. Dziś mieszka tu około 300 osób.
Podobno mają mieszkania w Anglii
– Nikt z nich nie pracuje, ale jeżdżą drogimi samochodami sprowadzonymi z Zachodu. Skąd mają na nie pieniądze? Mieszkania dostają za darmo i ludzie nie mogą się z tym pogodzić. Bo pewniejsze jest, że Cygan szybciej dostanie komunalne mieszkanie niż Polak. Nie posyłają dzieci do szkół. Do dziś wielu jest analfabetów. Nie potrafią nawet przeczytać, o której godzinie odjeżdża autobus – mówi bez ogródek Justyna Popiołek, dziennikarka, która mieszka w Puławach i sama niejedno widziała.
Przyznaje, że tu Romów po prostu się nie lubi. – Żyją na zasiłkach, ale ze sklepów wracają z pełnymi siatkami. Żyją bardzo dostatnio. Mówi się, że niektórzy siedzą u nas na zasiłkach, a w Anglii mają mieszkania, które wynajmują – mówi. Dodaje, że bywają agresywni. Wyrywają styropian z bloku sąsiadów, który jest ocieplany. – Odbijają na nim swoje pięści, obrzucają okna jajkami, było też jedno wybite. Jeśli ktoś musi przejść tędy ulicą, jest to bardzo nieprzyjemne uczucie – mówi.
Palą kable i złoszczą mieszkańców
Takie enklawy są w wielu miastach czy mniejszych miejscowościach. Czasem warunki, w jakich żyją są straszne. Pamiętamy obrazy z Wrocławia, gdy w czasie wakacji lokalne władze likwidowały nielegalne koczowisko Romów?
Polska poniosła już totalną klęskę, chcąc asymilować Romów. W kraju mieszka od 15 do 35 tysięcy Romów (ich dokładną liczbę trudno ustalić ze względu na częstą zmianę miejsca zamieszkania). Romowie mówią po polsku, są katolikami albo luteranami. Opracowanie Biura Analiz i Dokumentacji Senatu, powstałe w 2011 roku, pokazuje, że co trzeci Rom nie ukończył szkoły podstawowej, a tylko 0,8% skończyło studia. W 2011 roku większość Romów była bezrobotna, pracowało 43% z nich.Czytaj więcej
W Maszkowicach w Małopolsce mieszka około 200 Romów. Gmina postawiła im kontenery, chciała przenieść w inne miejsce, ale do dziś stoją tu stare, rozpadające się budynki, niemal lepianki, widać brud.
O miejscowości stało się głośno w ubiegłym roku, gdy grupa Romów napadła na orszak weselny. Ale już wcześniej konflikt między Romami a Polakami urósł tu do ogromnych rozmiarów. Poszło m.in. o smród palonych opon, kabli, starego sprzętu AGD i wszędobylski dym. Tym trudnili się niepracujący Romowie, czym doprowadzali resztę mieszkańców do szewskiej pasji.
Kilka dni temu lokalne władze poinformowały, że w Maszkowicach zainstalowały kamery. – Nieustannie otrzymywaliśmy zgłoszenia o wypalaniu złomu przez mieszkańców romskiego osiedla w Maszkowicach. Teraz, gdy tylko kamery zarejestrują dym, można interweniować wysyłając radiowóz do osady. Będziemy mogli też kontrolować, czy Romowie nie przywożą drewna skradzionego w lesie – powiedział wójt Łącka Jan Dziedzina.
Nie ma problemu, dobrze się integrują
Miasta wkładają ogromne pieniądze w ich integrację i grzechem byłoby nie napisać, że są Romowie, którzy z tych programów korzystają. Że chcą zmienić swoje życie i pokazać innym, że jest to możliwe. – Sama znam Romów, którzy mają doktoraty. Owszem, bywa, że inni nie pracują, ale wielu innych mieszkańców też nie pracuje – słyszę od aspirant Edyty Żur z Komendy Powiatowej z Opolu Lubelskim. Czy stwarzają problemy? Jak w Puławach? Czy sąsiedzi się boją? – Jest okolica, którą zamieszkują Romowie, ale inni mieszkańcy nie mają po co się tam zagłębiać. To prawda, że przebywają na ogół w swoim towarzystwie, ale nikogo nie nagabują, nie ma strachu. Nie słyszymy o żadnych incydentach – pada odpowiedź.
W Piotrkowie też oficjalnie słyszę, że Romowie bardzo dobrze się zintegrowali. Że uczestniczą w imprezach kulturalnych, przysyłają swoje zespoły. Że wpisali się już w krajobraz. Ale na forach internetowych widać także inne opinie.
• W kolejce po zasiłek dla bezrobotnych widziałem Cygana - wystrojony, w kapeluszu, odebrał pieniądze, następnie splunął. i wyszedł. Jak myślicie na kogo on splunął?
• U nas żyją jak pączki w maśle. Narzekać to mogą w Rumunii, gdzie żyją dosłownie na marginesie społeczeństwa, za miastami, w slumsach bez prądu i wody...
• Zdaje się, że w okolicy ulicy Świerkowej mieszkają. Kradną na potegę, a policja ich zbiera i do domciu przywozi żeby sobie krzywdy nie zrobili. Śmieją się i nic sobie z tego nie robią... Czytaj więcej
Gdy dziennikarze lokalnego portalu zorientowali się, jak ogromne pieniądze idą na integrację, i jak niewielu Romów z nich korzysta, próbowali zgłębić temat. ”Ponad 713 tys. złotych kosztował projekt pomocy dla Romów w naszym mieście. Około 27 proc. pochłonęły wydatki związane z jego obsługą i zarządzaniem” – napisała dziennikarka. Nie zdołała uzyskać więcej szczegółów. ”Usłyszeliśmy jedynie, że pytania o wynagrodzenie pracowników są obraźliwe, a dziennikarz zajmujący się tematem dostał wezwanie na przesłuchanie w sprawie paragrafu o dyskryminację rasową”.
Zmarnowane pieniądze
Podobnie jest w innych regionach Polski. Pieniądze idą, wielkich efektów trudno szukać. Tak trzy lata temu pisała o tym ”Gazeta Krakowska”.
W Małopolsce mieszka ok. 6 tys.Romów, najwięcej w powiatach: nowosądeckim, limanowskim i nowotarskim. W zdecydowanej większości są bezrobotni, mimo że corocznie rząd przeznacza ok. 10 milionów na pomoc Romom. Do Małopolski co roku z tej puli trafia ok. 3 mln zł. W Nowym Sączu przez kilka lat organizowano kursy kroju, szycia i nowoczesnej kuchni dla kobiet oraz układania kostki brukowej dla mężczyzn. Wydano na to ponad 300 tys. zł. - I żadnych efektów. Czytaj więcej
A tak zupełnie niedawno mówił naTemat radny z Puław, Paweł Maj: – Jeśli chodzi o pieniądze, to w ramach ogólnych programów aktywizacji wydaliśmy około dwa miliony złotych. Część z tej kwoty pobrali Romowie i ta część została po prostu zmarnowana. Z tego, co usłyszałem od szefowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, żaden z Romów korzystających z opieki społecznej nie podjął pracy, a co tutaj dopiero mówić o wyjściu z systemu pomocy społecznej.
Koło się zamyka. Justyna Popiołek uważa, że zachowując się tak, a nie inaczej Romowie sami się wykluczają. Roman Chojnacki, prezes Związku Romów Polskich też powiedział niedawno naTemat, że duża wina jest samych Romów. – Nie integrują się, nie stawiają na edukację. My o tym wiemy. Ale ciągle powtarzamy, że edukacja to przyszłość. W Polsce mamy coraz więcej studentów, młode pokolenie jest coraz lepiej wykształcone. Ale i tak pracodawcy kierują się stereotypami. Jak widzą Roma, od razu mówią, że nie ma pracy. Idąc na rozmowę, młode dziewczyny, przebierają się, farbują włosy – przyznał.