
W całej Polsce na aktywizację Romów wydawane są miliony złotych. Efektów wielkich niestety nie widać. Dzięki nim nie udało się zmienić stereotypów Roma, który nie pracuje, nie uczy się i jest pasożytem dla społeczeństwa. Niewiele w tej kwestii się zmieniło. Wciąż docierają takie sygnały, jak ostatnio z Puław, które pokazują, że integracja to tylko jakieś mrzonki. W podlubelskim mieście wręcz zamieniła się w lokalną wojnę.
Próbuję dowiedzieć się, jak sytuacja wygląda w innych miastach, gdzie są cygańskie osady. Ale Puławy ciągle w rozmowach się przewijają. Jako przykład tego miasta, które sobie nie radzi. Albo inaczej – które głośno mówi o problemie. Który jest i wcale nie znika. – U nas jest dobrze, ale w Puławach... – słyszę. Bo film, który na YouTube opublikował lokalny dziennikarz, pokazuje wręcz, że z powodu Romów mieszkańcy nie czują się w swoim mieście bezpiecznie. Mówią, że boją się o siebie i o swoje dzieci. Twierdzą nawet, że dzieci były bite, a policja nic z tym nie robi. Tu trzeba zaznaczyć – chodzi głównie o sąsiadów. Ci, którzy mieszkają na drugim końcu miasta czasem nawet nie wiedzą, o co chodzi.
– Nikt z nich nie pracuje, ale jeżdżą drogimi samochodami sprowadzonymi z Zachodu. Skąd mają na nie pieniądze? Mieszkania dostają za darmo i ludzie nie mogą się z tym pogodzić. Bo pewniejsze jest, że Cygan szybciej dostanie komunalne mieszkanie niż Polak. Nie posyłają dzieci do szkół. Do dziś wielu jest analfabetów. Nie potrafią nawet przeczytać, o której godzinie odjeżdża autobus – mówi bez ogródek Justyna Popiołek, dziennikarka, która mieszka w Puławach i sama niejedno widziała.
Takie enklawy są w wielu miastach czy mniejszych miejscowościach. Czasem warunki, w jakich żyją są straszne. Pamiętamy obrazy z Wrocławia, gdy w czasie wakacji lokalne władze likwidowały nielegalne koczowisko Romów?
Polska poniosła już totalną klęskę, chcąc asymilować Romów. W kraju mieszka od 15 do 35 tysięcy Romów (ich dokładną liczbę trudno ustalić ze względu na częstą zmianę miejsca zamieszkania). Romowie mówią po polsku, są katolikami albo luteranami. Opracowanie Biura Analiz i Dokumentacji Senatu, powstałe w 2011 roku, pokazuje, że co trzeci Rom nie ukończył szkoły podstawowej, a tylko 0,8% skończyło studia. W 2011 roku większość Romów była bezrobotna, pracowało 43% z nich. Czytaj więcej
Miasta wkładają ogromne pieniądze w ich integrację i grzechem byłoby nie napisać, że są Romowie, którzy z tych programów korzystają. Że chcą zmienić swoje życie i pokazać innym, że jest to możliwe. – Sama znam Romów, którzy mają doktoraty. Owszem, bywa, że inni nie pracują, ale wielu innych mieszkańców też nie pracuje – słyszę od aspirant Edyty Żur z Komendy Powiatowej z Opolu Lubelskim. Czy stwarzają problemy? Jak w Puławach? Czy sąsiedzi się boją? – Jest okolica, którą zamieszkują Romowie, ale inni mieszkańcy nie mają po co się tam zagłębiać. To prawda, że przebywają na ogół w swoim towarzystwie, ale nikogo nie nagabują, nie ma strachu. Nie słyszymy o żadnych incydentach – pada odpowiedź.
• W kolejce po zasiłek dla bezrobotnych widziałem Cygana - wystrojony, w kapeluszu, odebrał pieniądze, następnie splunął. i wyszedł. Jak myślicie na kogo on splunął?
• U nas żyją jak pączki w maśle. Narzekać to mogą w Rumunii, gdzie żyją dosłownie na marginesie społeczeństwa, za miastami, w slumsach bez prądu i wody...
• Zdaje się, że w okolicy ulicy Świerkowej mieszkają. Kradną na potegę, a policja ich zbiera i do domciu przywozi żeby sobie krzywdy nie zrobili. Śmieją się i nic sobie z tego nie robią... Czytaj więcej
Podobnie jest w innych regionach Polski. Pieniądze idą, wielkich efektów trudno szukać. Tak trzy lata temu pisała o tym ”Gazeta Krakowska”.
W Małopolsce mieszka ok. 6 tys.Romów, najwięcej w powiatach: nowosądeckim, limanowskim i nowotarskim. W zdecydowanej większości są bezrobotni, mimo że corocznie rząd przeznacza ok. 10 milionów na pomoc Romom. Do Małopolski co roku z tej puli trafia ok. 3 mln zł. W Nowym Sączu przez kilka lat organizowano kursy kroju, szycia i nowoczesnej kuchni dla kobiet oraz układania kostki brukowej dla mężczyzn. Wydano na to ponad 300 tys. zł. - I żadnych efektów. Czytaj więcej
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
