
Osławiona już publiczna "pyskówka" na oficjalnym fan page'u między firmą Schaffashoes a blogerką modową Fashionelką to nie pierwszy głośny konflikt na linii firma-bloger. Wcześniej już w sieci mogliśmy śledzić burzliwą dyskusję między Kominkiem a firmą Dr Oetker. Nie brakowało w niej wulgaryzmów. Co zawodzi we współpracy firma-blogerzy?
Masz szansę zaistnieć na Facebooku. Za opłatą...
"Firma decydując się na współpracę z blogerami musi brać kilka rzeczy pod uwagę. Blogerzy nie są firmami, nie mają swoich specjalistów ds. sprzedaży, managerów produktu, specjalistów od komunikacji, a przede wszystkim nie przychodzą do pracy od 9 do 17. Blog jest ich własnym miejscem w internecie i emocje bardzo często biorą górę na blogach - zawsze będą je traktować bardzo emocjonalnie. To właśnie dlatego firmy chcą współpracować z blogerami, chcą emocjonalnych recenzji i szczerych wypowiedzi. Natomiast pyskówka na fan page'u z blogerką, i to jeszcze pod radosnym wpisem witającym nową blogerkę w ekipie jeszcze nikomu nie wyszła na dobre. Dziwie się, że zamiast zakończyć niebezpieczną dyskusję na oficjalnym profilu zdaniem typu “Pani Elizo, osoba odpowiedzialna za współpracę skontaktuje się z Panią w ciągu najbliższych godzin czy dni i wszystkie sprawy wyjaśni” firma brnie dalej w pyskówkę, a internauci tylko lajkują, udostępniają i robią print screeny (żeby tylko dolać oliwy do ognia, gdyby czasem firma skasowała jakieś komentarze)" - napisał autor znanego bloga Mediafun komentując spór Schaffashoes kontra Fashionelka.
Jak to rozliczyć
Szkoły szpiegują swoich uczniów. Czy nastolatkowie mają prawo do własnej prywatności?
Ta historia pokazuje, że problemem są procedury i trzeba coś w tej kwestii zmienić. Tym bardziej, że blogosfera przeżywa w naszym kraju prawdziwy rozkwit. Można się więc spodziewać, że takich nieporozumień będzie więcej. - Procedury muszą być jasne, precyzyjne, krystaliczne. Być może trzeba zmienić umowy, wprowadzić jakiś specjalny regulamin. Współpraca między blogosferą a firmami tak naprawdę w Polsce dopiero raczkuje. Z pewnością trzeba to jakoś usprawnić i zmodyfikować - zauważa Marcin Mystkowski - Takie konflikty będą się pojawiały do momentu, aż ktoś nie wejdzie między firmy a blogerów i nie unormuje tych relacji na zasadzie pośrednictwa - dodaje.
Schaffashoes kontra Fashionelka
O ile działanie blogerki Fashionelki i publiczny wpis na Facebooku, z prośbą o uregulowanie zaległości, można uznać za mało eleganckie, o tyle reakcję firmy za skrajnie nieprofesjonalną. Ku uciesze użytkowników Schaffashoes weszła na swojej oficjalnej ścianie w dyskusję, która przerodziła się w pyskówkę.
Jakby tego było mało, firma postraszyła blogerkę, również publicznie, zgłoszeniem sprawy do Urzędu Skarbowego. Mimo, że okazało się to tylko "straszeniem" to niesmak pozostał.
- Sprawa nie została zgłoszona do US, właściciel sklepu powiedział mi w rozmowie telefonicznej, że "nadepnęłam jednej z pracownic na odcisk" i w ten sposób chciała utrzeć mi nosa. Nie spodziewała się, że upublicznię tego maila na prywatnym profilu - dodaje blogerka.
Schaffashoes wystosowała oficjalne oświadczenie, w którym przeprosiła za sytuację, zarówno blogerkę, jak i użytkowników, którzy stali się świadkiem zajścia.
- W przypadku tej współpracy zawiódł czynnik ludzki, który ma największy potencjał, ale również często zawodzi - tłumaczy w rozmowie z naTemat Marcin Mystkowski z Schaffashoes - Schaffashoes współpracuje z kilkudziesięcioma blogerami. To są często osoby prowadzące blogi, jako coś dodatkowego.
Nastąpiła zupełnie niepotrzebna eskalacja emocji, zarówno po stronie sklepu, jak i blogerki - dodaje Mystkowski.

