Osławiona już publiczna "pyskówka" na oficjalnym fan page'u między firmą Schaffashoes a blogerką modową Fashionelką to nie pierwszy głośny konflikt na linii firma-bloger. Wcześniej już w sieci mogliśmy śledzić burzliwą dyskusję między Kominkiem a firmą Dr Oetker. Nie brakowało w niej wulgaryzmów. Co zawodzi we współpracy firma-blogerzy?
Codziennie przybywa nowych blogerów modowych, kulinarnych, sportowych czy technologicznych. Cieszą się w Polsce coraz większą popularnością. Ich potencjał coraz chętniej wykorzystują też firmy, które poprzez blogi w łatwy i tani sposób docierają do kilkudziesięciu, a nawet kilkuset odbiorców. Z tego z kolei zysk czerpią autorzy blogów. Ci najbardziej znani zarabiają miesięcznie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przykładem "zarabiającej na blogu" jest
chociażby Kasia Tusk, która w miesiąc dzięki reklamom zarabia więcej niż jej ojciec.
Gdy pojawiają się pieniądze, pojawiają się też konflikty.
Z pasji do kasy
O tym bardzo często zapomina się w przypadku blogerów. Zakładają je z pasji, miłości do mody, gotowania, muzyki, fascynacji nowinkami i gadżetami technologicznymi. Jednak z czasem, kiedy zaczynają na tym zarabiać, staje się to również ich pracą i źródłem utrzymania. Nic dziwnego zatem, że kiedy nie dostają ustalonej zapłaty, zaczynają się denerwować. Tak właśnie stało się w przypadku konfliktu między Schaffashoes kontra Fashionelka. Chociaż w tym przypadku nie chodziło o namacalną gotówkę, bo blogerka współpracowała z Schaffashoes na zasadzie barteru.
Relacje firm z blogerami nie są łatwe. Po jednej z wizyt w Burger Kingu, bloger Kominek nie krył swojego rozczarowania. Opisał ją, jako "największą tragedię w życiu", choć dzięki ich działowi PR, pozostał tylko lekki niesmak. Na tyle lekki, że później zdarzało się Kominkowi chwalić produkty restauracji, a po jakimś czasie nawiązał z nimi nawet ścisłą współpracę - został ambasadorem marki i wyjechał na wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, skąd opisywał swoje wrażenia. Daniel Kasper z Burger Kinga pisał wtedy z okazji pozyskania blogera - Kominek jest fanem Burger King, choć już nie raz pokazał, że nie jest wobec marki absolutnie bezkrytyczny.
Masz szansę zaistnieć na Facebooku. Za opłatą...
Wielki szum wywołała także dyskusja Kominka z firmą Dr Oetker. Bloger zaatakował ich słynnym "Dr Oetker, Ty piz...!", kiedy zamiast budyniu wyszło mu "kakao rzadkie jak sraczka". Po kilku latach wystąpili do niego z absurdalnym żądaniem "usunięcia wpisu z wyników wyszukiwania Google" i ocenzurowania go, co oburzyło blogera.
Blogerzy podchodzą do swoich blogów emocjonalnie. Niektóre firmy najwyraźniej o tym zapominają.
"Firma decydując się na współpracę z blogerami musi brać kilka rzeczy pod uwagę. Blogerzy nie są firmami, nie mają swoich specjalistów ds. sprzedaży, managerów produktu, specjalistów od komunikacji, a przede wszystkim nie przychodzą do pracy od 9 do 17. Blog jest ich własnym miejscem w internecie i emocje bardzo często biorą górę na blogach - zawsze będą je traktować bardzo emocjonalnie. To właśnie dlatego firmy chcą współpracować z blogerami, chcą emocjonalnych recenzji i szczerych wypowiedzi. Natomiast pyskówka na fan page'u z blogerką, i to jeszcze pod radosnym wpisem witającym nową blogerkę w ekipie jeszcze nikomu nie wyszła na dobre. Dziwie się, że zamiast zakończyć niebezpieczną dyskusję na oficjalnym profilu zdaniem typu “Pani Elizo, osoba odpowiedzialna za współpracę skontaktuje się z Panią w ciągu najbliższych godzin czy dni i wszystkie sprawy wyjaśni” firma brnie dalej w pyskówkę, a internauci tylko lajkują, udostępniają i robią print screeny (żeby tylko dolać oliwy do ognia, gdyby czasem firma skasowała jakieś komentarze)" - napisał autor znanego bloga Mediafun komentując spór Schaffashoes kontra Fashionelka.
Firmy decydują się na współpracę z blogosferą, bo wykorzystują potencjał, który społecznościówka ma w sieci. Funkcjonują trzy modele tej współpracy. Pierwsza to sampling: autor bloga otrzymuje jakiś produkt, testuje go i opisuje wrażenia, wady i zalety. To bardzo popularne przede wszystkim na blogach o nowinkach technologicznych. Drugą opcją jest wykupienie miejsca na stronie i "powieszenie" tam banera firmy, w zamian za jakąś kwotę bądź produkty o określonej wartości. Trzeci model, to system partnerski, zależny od wyników. Baner wisi na stronie bloga, a jego autor dostaje prowizję za każde kliknięcie w te reklamę i przejście na stronę firmy.
Kłopoty bardzo często wynikają z niedociągnięć formalnych.
- Część blogerów, tak jak ja, ma swoją działalność gospodarczą, więc wystawia faktury za różne usługi (wyświetlanie banera, post sponsorowany, organizacje konkursu). Blogerzy, którzy nie mają własnej firmy, zawierają z firmami umowy o dzieło - wyjaśnia Eliza Wydrych "Fashionelka".
- Rozliczenia z blogerami dokonywane są przeważnie na zasadzie umowy o dzieło bądź faktur - potwierdza Marcin Mystkowski z Schaffashoes - W większości przypadków umowy są sformalizowane, ale zdarza się, że mają charakter również bardziej nieformalny - przyznaje.
Relacje nie do końca biznesowe
To najwyraźniej ten nieformalny charakter staje się powodem konfliktów między blogerami a firmami. Obie strony przyznają, że takowe się zdarzają, ale nie wszystkie znajdują spektakularny finał na publicznym fan page'u.
- Takie nieporozumienia się zdarzają. Z jednej strony modele współpracy nie są skomplikowane, więc nie powinno być problemów. Z drugiej jednak trzeba pamiętać, że bardzo często relacja bloger-firma nie jest typową relacją biznesową. Blogerzy są specjalistami w strefie, którą opisują, ale rzadko mają doświadczenie w prowadzeniu firmy i działalności. Często te relacje są bardziej nieformalne, przyjacielskie. Blogerzy i przedstawiciele firm znają się, przyjaźnią. Wówczas bardzo ciężko takie konflikty rozwiązać w sposób służbowy - przyznaje Mystkowski.
Szkoły szpiegują swoich uczniów. Czy nastolatkowie mają prawo do własnej prywatności?
Ta historia pokazuje, że problemem są procedury i trzeba coś w tej kwestii zmienić. Tym bardziej, że blogosfera przeżywa w naszym kraju prawdziwy rozkwit. Można się więc spodziewać, że takich nieporozumień będzie więcej. - Procedury muszą być jasne, precyzyjne, krystaliczne. Być może trzeba zmienić umowy, wprowadzić jakiś specjalny regulamin. Współpraca między blogosferą a firmami tak naprawdę w Polsce dopiero raczkuje. Z pewnością trzeba to jakoś usprawnić i zmodyfikować - zauważa Marcin Mystkowski - Takie konflikty będą się pojawiały do momentu, aż ktoś nie wejdzie między firmy a blogerów i nie unormuje tych relacji na zasadzie pośrednictwa - dodaje.
Schaffashoes kontra Fashionelka
O ile działanie blogerki Fashionelki i publiczny wpis na Facebooku, z prośbą o uregulowanie zaległości, można uznać za mało eleganckie, o tyle reakcję firmy za skrajnie nieprofesjonalną. Ku uciesze użytkowników Schaffashoes weszła na swojej oficjalnej ścianie w dyskusję, która przerodziła się w pyskówkę.
Jakby tego było mało, firma postraszyła blogerkę, również publicznie, zgłoszeniem sprawy do Urzędu Skarbowego. Mimo, że okazało się to tylko "straszeniem" to niesmak pozostał.
- Sprawa nie została zgłoszona do US, właściciel sklepu powiedział mi w rozmowie telefonicznej, że "nadepnęłam jednej z pracownic na odcisk" i w ten sposób chciała utrzeć mi nosa. Nie spodziewała się, że upublicznię tego maila na prywatnym profilu - dodaje blogerka.
Schaffashoes wystosowała oficjalne oświadczenie, w którym przeprosiła za sytuację, zarówno blogerkę, jak i użytkowników, którzy stali się świadkiem zajścia.
- W przypadku tej współpracy zawiódł czynnik ludzki, który ma największy potencjał, ale również często zawodzi - tłumaczy w rozmowie z naTemat Marcin Mystkowski z Schaffashoes - Schaffashoes współpracuje z kilkudziesięcioma blogerami. To są często osoby prowadzące blogi, jako coś dodatkowego.
Nastąpiła zupełnie niepotrzebna eskalacja emocji, zarówno po stronie sklepu, jak i blogerki - dodaje Mystkowski.