
Reklama.
Prezydent Poznania, któremu z PiS zupełnie nie jest po drodze, poinformował o swojej inicjatywie na Facebooku. Jasno napisał, że pomysł na upamiętnianie ofiar katastrofy smoleńskiej w dniu uroczystości, która nie ma z nimi żadnego związku, nie przypadł mu do gustu.
W innym wpisie dodał: "W 1956 roku Ludowe Wojsko Polskie też posłuchało Ministra Obrony".
Zaledwie kilka dni temu pisaliśmy o tym pomyśle ministra Macierewicza. Okazało się, że nie zaakceptuje on apelu pamięci bez słowa o tych, którzy zginęli w 2010 r. Chodziło o odczytanie nazwisk 96 ofiar katastrofy. Pod takim warunkiem zgodził się na asystę wojska podczas uroczystości.
W środę prezydent Jackowiak powiedział Wirtualnej Polsce, że na asyście wojskowej bardzo zależało osobom związanym z uczestnikami wydarzeń poznańskiego Czerwca'56. - Chcąc uszanować wolę kombatantów, nie miałem pola manewru. Przykro mi, że minister obrony narodowej wydaje takie dyspozycje. Mam nadzieję, że to się zmieni. Nie widzę związku między katastrofą smoleńską a uczczeniem Poznańskiego Czerwca '56 - stwierdził.
Zwolennicy prezydenta Poznania biją na Facebooku brawo. "Jestem dumna z takiego Prezydenta! Czerwiec 56 wtedy zginął brat mojej Mamy i są to dla nas bardzo osobiste obchody" – piszą. Albo: "Brawo. Tak trzeba. Bohaterowie Czerwca 56 nie mają nic wspólnego z katastrofą w Smoleńsku. Jeśli Wojsko Polskie ugięło kolan przed cywilem Macierewiczem to ich problem, ale na pewno nie Poznania".
Prezydent Jaśkowiak ma na pieńku z PiS, chodzi na marsze KOD. Podczas jednego z nich wołał: – Kaczyzm to ośmieszanie instytucji prezydenta Rzeczpospolitej, traktowanie go jak marionetki. Nie dajmy ośmieszać Polski.