Po referendum w sprawie Brexitu część Polaków odczuwa coraz większą niechęć Brytyjczyków.
Po referendum w sprawie Brexitu część Polaków odczuwa coraz większą niechęć Brytyjczyków. fot. Przemyslaw Kozlowski / AG

Niemal rok temu, w lipcu, pisaliśmy o tym, że Polacy w Wielkiej Brytanii planują strajk, żeby pokazać Brytyjczykom, jak ciężkie życie może ich czekać bez imigrantów. Strajk miał się odbyć 20 sierpnia, ale ostatecznie do niego nie doszło. Teraz, po Brexicie, temat jakby zaczął wracać. Nasz artykuł sprzed roku odżył. "Czy ten strajk jest aktualny? Bo zaczną nas linczować!" – pytają Polacy w mailach.

REKLAMA
NIE – podkreślmy to wyraźnie. NIE jest! Nic nam nie wiadomo o żadnym strajku. Tamten miał się odbyć rok temu, ale nie doszedł do skutku. Dlaczego? Polacy na Wyspach sami powinni znać odpowiedź. Zabrakło siły? Odwagi? Był strach o utratę pracy? Brak organizacji? Ale fakt. Sądząc po reakcjach naszych czytelników, wewnętrzna potrzeba wciąż jest. A po ostatnich wydarzeniach związanych z Brexitem, tylko może narastać.
Pobito dwóch Polaków
"Już dwa lata temu, kiedy zaczęli na nas narzekać, powinniśmy wyjść na ulice, by krzyczeć o dyskryminacji. A teraz jest za późno. Ale wydaje mi się, że jeśli z tym jednodniowym strajkiem poczekamy jeszcze chwilę to w międzyczasie będą nas tu już masowo linczować" – właśnie napisała do nas jedna z Polek. Pani Anna trafiła na artykuł z ubiegłego lata, ale myślała, że chodzi o strajk 20 sierpnia tego roku. Tym bardziej dziś, po Brexicie i antypolskich incydentach, o których już pisaliśmy, jej głos jest szczególnie wymowny. 
"Nie podoba mi się czekanie na ten strajk. Nie możemy tego przyspieszyć do np. 11 i 12 lipca? Często szybka akcja ukraca zło w zarodku. Czekanie często tylko pogarsza sytuację" – napisała Polka. Dodała, że wystarczy spojrzeć na Facebooka. "Już zaczęły się lincze i okropne zachowania obywateli brytyjskich. Właśnie przemknęła mi informacja, że pobito dwóch Polaków, ojca i syna, krzycząc żeby wynosili się z powrotem do swojego kraju".
Faktycznie, było takie zdarzenie. I były też inne, które w ostatnich latach się nie zdarzały. Aż do teraz. "Może warto wrócić z tym strajkiem i to nagłośnić? Zwłaszcza teraz po glosowaniu? Brytyjczycy muszą zrozumieć, ile my wkładamy pracy i wysiłku w ten kraj" – to mail od pani Patrycji.
"Co jeśli to początek?"
Spójrzmy, co się zmieniło po referendum. W czasie weekendu na szybie Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie pojawił się napis wzywający Polaków do wyjazdu. Nigdy wcześniej, w ciągu 60-letniej historii ośrodka, nic takiego nie miało miejsca. Wcześniej było rozdawanie antypolskich ulotek.
"Efekt tego referendum jest taki, że ludzi odwracają się od imigrantów takich, jak ja. Nawet moi przyjaciele zaczęli się skarżyć, że imigranci zabierają pracę. Boję się, że może być jeszcze gorzej. Co, jeśli to tylko początek?" – mówi jeden z Polaków gazecie "Express". Jeden z Brytyjczyków z sąsiedztwa sam przyznał, że Polacy zaczęli być traktowani jak pariasi, choć rasistowski akt wandalizmu potępili politycy, a policja zapowiedziała dochodzenie.
"Jesteśmy głęboko zaniepokojeni ostatnimi incydentami o podłożu ksenofobicznym, wymierzonymi w Polaków oraz inne społeczności migrantów w Wielkiej Brytanii" – to oświadczenie polskiej ambasady. Placówka prosi, a nawet wzywa Polaków, o informacje na temat podobnych zdarzeń: "Wzywamy wszystkich Polaków, którzy padli ofiarą ataków o podłożu ksenofobicznym, o zgłaszanie podobnych incydentów lokalnej policji".
W sieci można znaleźć wiele przykładów nowej fali antyimigracyjnej nagonki. Sami Brytyjczycy podają przykłady na Facebooku, na Twitterze. Autobus nr 134 w Londynie, starsza kobieta mówi do młodej Polski z dzieckiem: "Wynoście się, zacznijcie się pakować". "Go home! Go home!" – usłyszeli Polacy na ulicy w Eccles i Salford. "Nie jest dobrze. Ludzie traktują teraz Polaków inaczej" – mówił Polak Tomasz Tekieli z Oldham lokalnej gazecie z Manchester.
Na Twitterze jest nawet przedziwny wpis – ktoś widział, jak grupa mężczyzn mówi do... polskiego ciastka, by się wynosiło. Jest też taka relacja Polki, która została poproszona o noszenie przy sobie paszportu.
Chwała Polakom!
Antypolskie nastroje nasiliły się po referendum o Brexicie do tego stopnia, że piszą o nich brytyjskie gazety, a Brytyjczycy, którzy nie mają nic przeciwko imigrantom z Polski i innych krajów – bo tacy też są i wcale nie jest ich mało! – zaczęli nawoływać o zdrowy rozsądek. W piękny, szlachetny sposób i wielka im chwała za to! 
Przypominają wspólne momenty w historii, polski wkład w obronę Wielkiej Brytanii, zasługi polskiej Solidarności. Zobaczcie. Oni naprawdę wstydzą się za swoich rodaków, którzy od paru dni uprawiają antypolską nagonkę. Tylko czy te głosy przebiją się do antyimigracyjnej części narodu?
"Kto będzie wykonywał za nas pracę?"
Może potrzeba silniejszego wstrząsu? Co by się stało, gdyby nagle ci wszyscy Polacy wyjechali lub zastrajkowali? Nawet BBC dało ostatnio tytuł swojego reportażu z Birmingham "Polscy imigranci: kto będzie wykonywał za nas pracę?". "Jeśli wyjadę, nie sądzę, by Brytyjczycy chcieli wykonywać te prace, co my" – mówi jedna z Polek. Rok temu też o tym pisaliśmy.
Tak pisaliśmy rok temu
naTemat

Wyobraźmy sobie taki strajk. Na ulice wielu miast nie wyjeżdżają dziesiątki autobusów. W Londynie staje metro. Zamierają dostawy w supermarketach. Wiele sklepów i kafejek w ogóle jest zamkniętych. Stają budowy wieżowców na obrzeżach Londynu. Pielęgniarki, których ciągle na Wyspach brakuje, nie idą do pracy. Zastój w produkcji wielu towarów. Czytaj więcej

Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Blisko milion Polaków wciąż pracuje dla brytyjskiej gospodarki. Polski ksiądz z Bostonu, największej polskiej enklawy na Wyspach, mówił nam przede referendum o przetwórni owoców, w której pracuje około 200 osób i tylko z 10 z nich to Anglicy. "Pomysł jest super. Pokażmy Anglii, co może być jak wyjedziemy z Wysp. A kto nie przystąpi do strajku niech się wstydzi, bo ci którzy przystąpią będą dumni i kiedyś zapisze się to na kartach historii Polski" – to mail od pana Grzegorza. On też myślał, że chodzi o sierpień tego roku. Ale kto wie? Może Polacy wreszcie się zorganizują?

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl