Wpłacił papier, a na konto dostał 4,6 miliona złotych. Największe skoki na bank w historii
Michał Mańkowski
22 lutego 2012, 18:20·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 lutego 2012, 18:20
Przekrętu bankowego na taką skalę nie było w Polsce od dawna. W Warszawie mężczyzna do tzw. wrzutni bankowej, zamiast pieniędzy wrzucił pocięte kawałki papieru. Tyle wystarczyło, żeby bank uznał to za prawdziwą gotówkę i przelał na konto złodzieja prawie 5 milionów złotych. Skok choć pomysłowy, nie równa się z największymi napadami w historii. Za granicą rabusie ukradli nawet 280 milionów dolarów!
Reklama.
Stołeczna policja ustaliła, że mężczyzna przygotowania do skoku rozpoczął już we wrześniu 2011 roku. Udając przedsiębiorcę i posługując się fałszywymi dokumentami założył konto dla swojej rzekomej firmy. Po co tyle zachodu? Przy tym rodzaju rachunku przedsiębiorcy mają możliwość korzystania z tzw. nocnej wrzutni. Dzięki nim pieniądze mogą wpłacać przez całą dobę, nawet po zamknięciu placówek. Banki nie przeliczają gotówki od razu, a ufając swoim klientom natychmiast przelewają na ich konta zadeklarowaną kwotę.
Właśnie z tych urządzeń skorzystał mężczyzna, który zadeklarował, że w paczce wrzuca około 1,5 miliona euro. Paczkę, co prawda wrzucił, ale bez pieniędzy - w środku były pocięte kawałki papieru. Kiedy bank połapał się w oszustwie, okazało się, że wyparował nie tylko złodziej, ale i pieniądze z jego konta. Przestępca zaraz po zaksięgowaniu milionów na koncie kupił za nie złoto i zniknął.
W Polsce już kradli miliony
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy Polacy wykorzystują zaufanie bankierów. Nie tak dawno, bo w czerwcu zeszłego roku grupa mężczyzn zastosowała praktycznie identyczną metodę i wyłudziła milion złotych. Elegancko ubrani, powołują się na znajomości i zakładają konto w Alior Banku. Robią tak dobre wrażenie, że bank pozwala składać im depozyty, które liczy dopiero kilka dni później. Dokładnie tego oczekiwali mężczyźni - wpłacili kopertę, w której, jak można się domyślić, pieniędzy nie było.
Niemałe sumy skradziono też dwa lata temu. W marcu 2010 roku do wrocławskiego Centrum Obsługi Gotówkowej zgłosił się fałszywy konwojent, który od kasjerki pobrał 5 milionów złotych. Pieniądze nie trafiły do banku, a mężczyzna rozpłynął się w powietrzu. Do dziś go nie odnaleziono.
1,5 miliona euro!? O kurczę!
O tym, jak działają wrzutnie opowiada nam Tadeusz Bieńczyk z firmy Dyspenzer, zajmującej się produkcją urządzeń bankowych. - Wrzutnie są robione w dwóch wersjach mechanicznej, dostępnej na kluczyk i elektronicznej, aktywowanej za pomocą karty zbliżeniowej. Klient po zamknięciu banku otwiera taką wrzutnię, wkłada depozyt, upuszcza rączkę i paczka spada do środka banku - wyjaśnia.
Ekspert jest zdziwiony, że bank przelał pieniądze bez sprawdzenia zawartości paczki: - O kurczę! Ten bank musi naprawdę ufać swoim klientom. My tego nie robimy i nie polecamy, ale są różne systemy - mówi Bieńczyk i wyjaśnia: - Działa to na zasadzie modemu internetowego - ktoś wrzuca paczkę, deklaruje ile tam jest i od razu dostaje pieniądze na konto. W drugim przypadku bank najpierw komisyjnie sprawdza ile faktycznie wpłacono.
Kradli dużo więcej
W 2007 roku z Bagdad Banku skradziono 282 miliony dolarów. W Brazylii złodzieje przez cały weekend wynosili z banku 80 milionów dolarów, które ważyły 3,5 tony!
Nie każdy może oszukać bank pociętym papierem
O ten wyjątkowo pomysłowy skok zapytaliśmy też dra Przemysława Barbricha ze Związku Banków Polskich. - Rozmawiamy o oszustwie, policja zna szczegóły posiada zdjęcie sprawcy i zostawmy profesjonalistom ściganie przestępców. Banki wykonują setki tysięcy operacji dziennie i ściśle w tej sprawie współpracują z organami ścigania. Niestety przestępstwa były są i będą, ale warto zaznaczyć, że ich odsetek w sektorze bankowym jest na poziomie minimalnym - wyjaśnia i dodaje: - Oczywiście nikt przytomny nie powie, że przy takiej ilości urządzeń i transakcji błędy nie będą się zdarzać. Bankowość jest oparta na zaufaniu, ale trzeba pamiętać, że nie tylko banki ufają klientom. Przede wszystkim to klienci ufają nam, przecież powierzają nam swoje pieniądze
Ekspert uspokaja jednocześnie mówiąc, że to nie działa tak, iż każdy może wrzucić 1,5 miliona euro i od razu dostanie pieniądze na konto: - Są specjalne procedury, nie ma tak, że ktoś pójdzie do wrzutni, wrzuci do niej pocięte gazety i będzie przekonywał, że to gotówka.
Za granicą kradli po 80, 100 i 280 milionów
Skradziona suma, choć na polskie realia naprawdę duża, nie zrobiłaby raczej wrażenia na złodziejach z innych krajów. Ci, nie "bawili się" w żadne sztuczki z zaufaniem i zastosowali starą, sprawdzoną metodę - włamania i napady. W sierpniu 2005 roku 30-osobowy gang ukradł z banku centralnego Brazylii równowartość 80 milionów dolarów. Przestępcy pieniądze wynosili przez cały weekend! Nie ma się co dziwić, bo całość ważyła prawie 3,5 tony! Napad był planowany wyjątkowo skrupulatnie. Przez wiele miesięcy złodzieje kopali tunel cztery metry poniżej ulic miasta. Nie była to zwykła dziura - całość uzbroili, zamontowali wentylację i oświetlenie. Policja złapała część gangu, ale nie ustalono kto jest szefem.
W bankowych przekrętach nie odstają też "koledzy po fachu" z Europy. Największy skok na kasę na Starym Kontynencie przeprowadziła grupa Brytyjczyków w 2006 roku. Przestępcy w przebraniu policjantów uprowadzili menadżera firmy ochroniarskiej oraz jego rodzinę i zmusili go do otwarcia skarbca. Co było w środku? 53 miliony funtów!
Dużo? Owszem, ale to i tak niewiele w porównaniu do skoków na Bliskich Wschodzie. Dość dawno, bo w styczniu 1976 roku członkowie Organizacji Wyzwolenia Palestyny obrabowali British Bank w Bejrucie. Łupem padło "tylko" 25 milionów funtów, ale obecnie to równowartość 100 milionów. Sumy są dla większości z nas niewyobrażalne, ale to i tak wciąż niewiele w porównaniu do wyczynu rabusiów z 2007 roku. Nieznani dotąd przestępcy okradli Bagdad Bank z 282 milionów dolarów!
To nie działa tak, iż każdy może wrzucić 1,5 miliona euro i od razu dostanie pieniądze na konto. Są specjalne procedury, nie ma tak, że ktoś pójdzie do wrzutni, wrzuci do niej pocięte gazety i będzie przekonywał, że to gotówka.