Karteczkę poświadczającą udział w spowiedzi otrzymamy nawet, gdy nie dostaliśmy rozgrzeszenia. Ksiądz w kościele nie wytknie nas palcem, obowiązuje go tajemnica. Ojciec Jarosław Głodek, dominikanin wyjaśnia, komu, kiedy i za co spowiednik może odmówić rozgrzeszenia i jakie są tego skutki.
Kiedy w Kościele katolickim odmawia się rozgrzeszenia?
O. Jarosław Głodek: Najczęstszymi powodami odmowy są trwałe i prawne przeszkody. Ktoś pozostaje w drugim związku, mimo, że ślub kościelny jest nadal ważny. Czyli współmałżonek nadal żyje, a nie uzyskał nieważności ślubu kościelnego. To musi być stała przeszkoda, grzech widoczny zewnętrznie. Np. osoba żyjąca w niesakramentalnym związku.
Nie mają już szansy na rozgrzeszenie?
Dopóki sprawa nie zostanie uregulowana, nie ma takiej możliwości. Tutaj nie chodzi o grzech popełniany od czasu do czasu, ale o świadome trwanie w grzechu, brak poprawy i brak skruchy.
Jeśli ktoś przychodzi do spowiedzi, okazuje przecież skruchę.
Do spowiedzi wystarczy mała skrucha - ktoś z kimś spał, było przyjemnie, więc nie będzie mówił, że było nieprzyjemnie, ale wie, że zgodnie z nauką Kościoła to grzech. Przy rozgrzeszeniu chodzi o inny rodzaj skruchy - o szczery żal. Człowiek musi czuć, że chce się zmienić. Jeśli powie, że żałuje, ale twierdzi, ze dalej będzie tak robił, kapłan nie może udzielić rozgrzeszenia.
Powody są zatem właściwie trzy: brak możliwości poprawy, jak pozostawanie w związku niesakramentalnym, brak skruchy i przeszkody prawne, jak np. ekskomunika. Nie mówiąc już o ludziach nieochrzczonych, bo w takim przypadku w ogóle nie można udzielać rozgrzeszenia.
Jak reagują wierni na odmowę?
To zawsze niemiła sytuacja. Jakiś rodzaj traumy, bo chodzi w końcu o jakieś wykluczenie. Jest całe spektrum reakcji. Zdarza się, że niektórzy odchodzą, zanim skończę mówić zdanie. Dlatego bardzo ważne jest, żeby wierny nas dobrze zrozumiał. Musimy być ostrożni i brać pod uwagę fakt, że człowiek po takiej decyzji może już nigdy nie wrócić. Kapłan powinien dopytać o szczegóły. Spowiedź musi zakończyć się jasnością dla obu stron. Musimy wyjaśnić, dlaczego nie ma rozgrzeszenia i kiedy możliwa jest ponowna spowiedź.
Czyli kiedy?
Jeśli znikną te przeszkody, a wierny nie będzie tkwił w grzechu, czyli np. małżeństwo kościelne zostanie unieważnione, albo umrze współmałżonek, albo para podejmie decyzję żeby się rozejść. Odmowa
rozgrzeszenia jest czasowa. Czasami kapłani nie dają rozgrzeszenia, bo człowiek, który przychodzi do konfesjonału waha się. Ma świadomość, że trwa w grzechu, ale nie jest jeszcze zdecydowany, co chce zrobić. To nie są proste decyzje. Niejednokrotnie chodzi o losy firmy, związku, małżeństwa, zgłoszenie sprawy do sądu. Wtedy kończymy spowiedź i mówimy, żeby człowiek się jeszcze zastanowił, poczekał chwilę i wrócił, jak podejmie decyzję. To nie jest tyle odmówienie rozgrzeszenia, co zakończenie rozmowy.
Często się go odmawia?
Niestety coraz częściej. Wielu ludzi po latach ma potrzebę powrotu do Kościoła, bo czuje, że coś było nie tak. Okazuje się, że pojawia się jednak przeszkoda, bo np. żyją w drugim związku. Coraz więcej młodych ludzi w trakcie studiów mieszka razem. Myślę, że robi tak nawet 60-70 proc. To spora przeszkoda.
Jeśli para mieszka ze sobą, nie ma raczej szansy na rozgrzeszenie. Księża czasem wyznaczają czas na uporządkowanie tej sytuacji, ale generalnie nie udziela się rozgrzeszenia. Trzeba rozgraniczyć konkubinat i kohabitację. W przypadku tego pierwszego para mieszka i żyje ze sobą, a w przypadku tego drugiego tylko miesza razem. Jednak zaleca się, żeby nie udzielać rozgrzeszenia również w tym drugim przypadku. Chodzi o pozór zła dla innych. O świadectwo. W otoczeniu będą uchodzić za parę, która ze sobą żyje, bo przecież nikt nie będzie tłumaczył się ze swoje życia prywatnego.
A kiedy zdecydują się na małżeństwo?
Wtedy oczywiście otrzymają rozgrzeszenie. Tak samo, jak rozgrzeszona zostanie kobieta, która zaszła w ciąże przed ślubem. Nie ma podstaw, żeby kwestionować autentyczność jej żalu.
A uzależniony od alkoholu, narkotyków czy hazardu?
W przypadku nałogu sytuacja jest skomplikowana. Musimy człowiekowi pomóc rozpoznać, co jest grzechem. Grzechem alkoholika nie jest samo picie, ale to, że nie zwraca się o pomoc. Nie możemy dać rozgrzeszenia, jeśli taka osoba nie będzie chciała zwrócić się o pomoc i jeśli nie zaakceptuje faktu, że nie poradzi sobie sama, a jednocześnie krzywdzi siebie i innych. Zawsze jednak trzeba pozostawić wolność decyzji, a nie "wymuszać" i nakazywać pójście na odwyk. Człowiek jest wolny, to znaczy ma także moc zmarnować swoje życie.
Publicznie obrażający Kościół?
Krytykuje praktycznie każdy. Również księża. To słabość i ludzka cecha. Natomiast jeśli ktoś obraża Kościół w publicznych wystąpieniach, to raczej stosuje się tutaj karę publiczną, jak ekskomunikę. Oczywiście imienną. Jeśli publicznie rzucał oszczerstwa, a spowiada się z tego, istnieje obowiązek zadośćuczynienia czyli publicznego sprostowania.
Pornografia?
Jeśli było to jednorazowe korzystanie z pornografii to, jeśli człowiek żałuje, nie ma problemu z rozgrzeszeniem. Kłopot jest z nałogowym korzystaniem. Pornografia to teraz najczęstszy grzech i ogromny problem w wielu małżeństwach. Tutaj jest taki sam mechanizm, jak w przypadku alkoholika. Człowiek musi robić coś, żeby z tym walczyć. Natomiast jeśli ktoś aktywnie i bezpośrednio i "etatowo" współtworzy ten biznes, nie ma szansy na rozgrzeszenie. To świadome uczestnictwo w grzechu. To tak samo, jak w przypadku lekarza, który zatrudnia się w klinice aborcyjnej.
Nie można warunkować dania rozgrzeszenia od pójścia na policję. Jeśli człowiek dopuścił się zbrodni, ale później żałował i się nawrócił, nie można odmawiać mu rozgrzeszania. Oczywiście powinien ponieść karę i musimy go namawiać do tego, żeby się zgłosił na policję, ale my zajmujemy się tylko fragmentem jego nawrócenia, żeby miał siły do poddania się wymiarowi sprawiedliwości. Oczywiście zobowiązujemy go do zadośćuczynienia, bo jest warunkiem prawdziwości rozgrzeszenia. Jeśli człowiek jest nieautentyczny, to obciąża swoje sumienie. Teoretycznie można by powiedzieć, że nie dostanie rozgrzeszenia dopóki nie pójdzie na policję, ale to rzadkość, wydaje mi się, że byłoby to już rozszerzeniem kompetencji spowiednika. Uważam, że powinien to być dobrowolny akt człowieka, niewymuszony szantażem.
Jakie są konsekwencje odmowy rozgrzeszenia?
Wyklucza w sposób zewnętrzny z przyjmowania komunii. To oczywiście widzą inni. Jeśli grzech jest "zewnętrzny" i publiczny, taka osoba nie może też zostać rodzicem chrzestnym, bo nie może wprowadzać nikogo wspólnoty do Kościoła.
Nie zawsze jednak brak rozgrzeszenia jest widoczny "zewnętrznie". Np. jeśli jakiś mężczyzna przychodzi do spowiedzi przedślubnej i mówi mi, że ma kochankę, a nie zamierza z nią zrywać po ślubie, to mimo, że nie dostanie rozgrzeszenia, muszę mu podpisać karteczkę, że odbył spowiedź przedślubną. Bo odbył, tylko nie dostał rozgrzeszenia.
Tajemnica spowiedzi?
Dokładnie tak. Nie mogę tego ujawnić.
A jak widzi ojciec kogoś, kto przystępuje pomimo to do komunii?
Nie powinno się tego ujawniać. Przecież nie będziemy publicznie na ten temat dyskutować. Można później podejść i porozmawiać, wyjaśnić. Niektórzy przy spowiedzi oczywiście kombinują. Zdarza się, że do spowiedzi idzie dziewczyna i chłopak, którzy ze sobą żyją. Dziewczyna dostaje rozgrzeszenia, a chłopak nie. Wynika to z różnych powodów. Ksiądz mógł czegoś nie zrozumieć, albo spowiadający się inaczej przedstawił sprawę. Niektórzy księża są oczywiście bardziej wyrozumiali, inni mniej. Jak to w życiu. Tutaj chodzi jednak o relację z Bogiem. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy człowiek chce się poprawić. Wierzymy, że sakrament jest święty i ma pomóc w nawróceniu.
Generalnie nie można udzielić rozgrzeszenia, gdy nie jest spełniony jeden lub kilka z pięciu warunków dobrej spowiedzi.
Rachunek sumienia tzn. że np ja sam muszę rozpoznać moje grzechy. Nie można się spowiadać w stylu "mąż mówi, że jestem jędzą". To ja muszę rozpoznać czy jestem jedzą czy nie. Żal za grzechy - przynajmniej minimalne, nie mogę być "dumny", że coś złego zrobiłem. Wyznanie grzechów, nie może otrzymać rozgrzeszenia ktoś, kto spowiada się z grzechów cudzych, np. opowiada o grzechach sąsiadki, albo uważa, że nie ma grzechów, ale potrzebuje karteczkę od spowiedzi. Jak nie ma grzechów, to nie można udzielić rozgrzeszenia. Postanowienie poprawy jest dość oczywiste, powinno jednak być konkretne i osiągalne. Zadośćuczynienie - to ważne, aby próbować naprawić krzywdę. Jak ktoś nie chce oddać tego, co okradł, a ma taką możliwość, nie powinien otrzymać rozgrzeszenia.