W Krakowie próbowano uniemożliwić Jarosławowi Kaczyńskiemu wizytę na grobie brata.
W Krakowie próbowano uniemożliwić Jarosławowi Kaczyńskiemu wizytę na grobie brata. Fot. Michał Lepecki / AG

Ten tekst powinien składać się z kilku słów: NIKOMU NIE BLOKUJE SIĘ DOSTĘPU DO GROBU KREWNEGO. I to powinno wystarczyć. Ale jak widać po wydarzeniach z Krakowa ta uniwersalna, zdawałoby się, prawda nie dla wszystkich jest tak oczywista. Niestety.

REKLAMA
Jarosław Kaczyński zrobił wiele złego działając od ćwierć wieku w polskiej polityce. On i jego partia wielokrotnie z buciorami wchodzili (lub próbowali wchodzić) w prywatne życia obywateli. Ale nawet to nie usprawiedliwia zajść z Krakowa. Grupka osób uważających się za obrońców demokracji blokowała Kaczyńskiemu dostęp do krypty, gdzie spoczywa ciało jego brata.
To można było przewidzieć. I to od dawna, gdzieś od momentu, kiedy zaakceptowano protestowanie pod prywatnymi domami. W naTemat krytykowałem zarówno przychodzenie pod dom gen. Jaruzelskiego, jak i pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Bo już wówczas było jasne, że na tym się nie skończy. Szczególnie, że część polityków usprawiedliwiała gwizdy i protesty podczas pogrzebów czy podczas rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego.
Teraz zablokowano Jarosławowi Kaczyńskiemu dostęp do grobu brata. W niedzielny wieczór w Krakowie ludzie, którzy mienią się obrońcami demokracji, postanowili zawalczyć o tę demokrację blokując samochód prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Tak się walczy o demokrację? Jeśli już to ochlokracja, czyli rządy motłochu, bo ten marny happening (czy może próba wywołania zamieszek?) z demokracją nie miał nic wspólnego. W tym miejscu jeszcze raz mogę powtórzyć tezy z wczorajszego tekstu, w którym apelowałem, by nie walczyć o wolność słowa atakując dziennikarzy TVP i kłamiąc.
To, co stało się w Krakowie jest jeszcze gorsze, bo to kompletna dehumanizacja. Co chcieli osiągnąć uczestnicy tych zajść? Oczekiwali, że jeśli Jarosław Kaczyński nie będzie mógł pomodlić się przy grobie brata, doprowadzi do wcześniejszych wyborów, które odda walkowerem opozycji, zrezygnuje z szefowania partii i odejdzie z polityki? To nie naiwne, to po prostu idiotyczne.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl