Kiedy w Polsce toczy się dyskusja o dyskryminowaniu kobiet i przypisywaniu ich społecznie do pozycji "kury domowej", na Zachodzie rozpoczęła się wielka dyskusja o dyskryminacji mężczyzn. Gorsza płeć jest krzywdzona w wielu dziedzinach, a głośne mówienie o tym problemie wywołuje kpiny. Rusza walka z męskim seksizmem. Panowie nie chcą być już uważani za tych twardszych i odważniejszych. To oni potrzebują troski i opieki?
Dwie trzecie Polaków uważa, że kobieta, która ma małe dziecko, powinna zostać w domu, a nie pracować. Co więcej, 50 proc. samych kobiet uważa, że powinno siedzieć w domu. To wyniki sondażu (SMG/KRC) zleconego przez Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz (PO), pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania. Wynika z niego jednoznacznie, że Polacy nadal rodzinę i rolę kobiety i mężczyzny postrzegają w sposób tradycyjny. Kobieta powinna zostać w domu i troszczyć się o dzieci, a mężczyzna, jako głowa rodzin,y powinien zarabiać pieniądze.
Polska kura domowa
W Polsce nadal toczy się dyskusja o tym, kto powinien zająć się wychowaniem dzieci, czy kariera powinna wyprzedzać zakładanie rodziny. Oczywiście w naszym przekonaniu z kariery nadal powinna rezygnować żona i wytrwale wspierać męża. Krytycznie patrzymy na kobietę wracającą do pracy, zanim dziecko skończy trzy lata. To pogląd aż 64 proc. badanych, zarówno kobiet i mężczyzn.
Jest lepiej niż było, bo jak twierdzi chociażby Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, w naszym kraju przybyło "wyemancypowanych kobiet". Mimo to badanie pokazuje, jak ciężko jest nam się wyrwać z tradycyjnego modelu rodziny, o czym pisaliśmy już w naTemat. Partnerski podział obowiązków budzi jeszcze wiele kontrowersji, co pokazała również dyskusja po publikacji biografii Danuty Wałęsy.
Prof. Magdalena Środa stwierdziła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że taki model umacnia "państwo, Kościół i popkultura". – Ciągle brakuje żłobków i przedszkoli, a religia w szkołach sprawiła, że wychowuje się młodych w kulcie świętej rodziny. Przekaz związany z tradycyjną rodziną wzmacniają seriale, w których głównym celem kobiety jest urodzenie dzieci – twierdzi Środa.
Szklana piwnica
W ostatnich latach pojawiło się wiele publikacji traktujących o dyskryminacji mężczyzn, które rozpoczęły wielką dyskusję o seksizmie dotykającym mężczyzn. Są to zarówno publikacje naukowe, jak i poradnikowe. Płynie z nich jeden wniosek: to gorsza płeć jest wykluczana i dyskryminowana społecznie.
Zdaniem autorów świadczy o tym chociażby fakt, że podając komunikaty prasowe o jakiejś tragedii, na Zachodzie wyszczególnia się w nich jaki odsetek wśród ofiar to dzieci, ale i mężczyźni. Według Davida Benatara, szefa wydziału filozofii na uniwersytecie w Kapsztadzie i autora książki "The second sexsim" (Drugi seksizm) dowodzi to, że "współczesne społeczeństwo uważa życie mężczyzn za mniej warte od życia kobiet".
Jego zdaniem to, że w krajach rozwiniętych gospodarka i polityka są domeną mężczyzn o niczym nie przesądza, bo dyskryminacja dotyczy "dołów drabiny społecznej". Jako przykład wymienia więźniów, bezrobotnych i rzucających naukę w szkołach. Tę opinię potwierdza amerykański socjolog i politolog, Warren Farrell, który w swojej książce "The Myth of Male Power" (Mit o męskiej potędze) stworzył nawet specjalny termin określający to zjawisko "szklana piwnica". Kobiety napotykają "szklany sufit", kiedy nie mają już co liczyć na awans, a w przypadku mężczyzn ma to być "szklana piwnica", z której, jak już się w niej znajdą, nie mogą się już wydostać. Farell przytacza dane, według których na 25 najniżej notowanych w USA zawodów w 24 pracuje 80-100 proc. mężczyzn. Farell był swego czasu znanym działaczem ruchu feministycznego, który porzucił na rzecz walki o prawa mężczyzn.
Społecznie "wpojona" agresja
"The Observer", który poruszył ostatnio temat dyskryminacji płci brzydkiej, zwraca uwagę na statystyki, które potwierdzają tezy obu panów. Otóż więcej mężczyzn powoływanych jest do służby wojskowej, więcej z nich pada również ofiarami aktów przemocy, pracują więcej i dłużej, a także rzadziej idą na studia. Dla porównania kobiety żyją dłużej, rzadziej rzucają szkołę, rzadziej popełniają też przestępstwa, nie ulegają tak często wypadkom przy pracy i stanowią jedynie 10 proc. więźniów.
Benatar uważa, taki układ wynika z faktu, że mężczyznom "wpaja się skłonność do agresji, ryzyka i niedbałości o zdrowie". Sugeruje, że mogą na to wpływać również jakieś czynniki biologiczne, które się do tego przyczyniają i skutkują dyskryminacją. I wszystko wydawało by się jasne, gdyby nie fakt, że to kobiety zdecydowanie częściej padają ofiarami przemocy seksualnej i domowej. Kończą szkoły, bo najwyraźniej częściej cechuje je ambicja i wytrwałość, a do więzienia idą rzadziej, bo po prostu rzadziej popełniają czyny przestępcze. To ostatnie nie wynika chyba jednak z presji społecznej, tylko raczej uwarunkowań biologicznych. Kobiety są w końcu słabsze i delikatniejsze. Instynktownie unikają sytuacji agresji, bo czują, że nie mają w nich szans.
Benatar zwraca również uwagę na służbę wojskową, do której społecznie przymuszani są mężczyźni. Ci, którzy jej unikają, nadal w wielu krajach są napiętnowani jako tchórzliwi. To dosyć naciągana teza. W końcu wielu z nich samych uznaje, że jest to dziedzina męska. Poza tym, przynajmniej w Polsce, jeśli któryś z panów nie jest zainteresowany karierą wojskową, może wybrać tę akademicką. Według Bentara, społeczeństwo przed ryzykiem śmierci na wojnie chroni kobiety i dzieci, ale nie mężczyzn. Zastanawia jednak fakt, jakie byłby losy wojny, gdyby na front posłać same kobiety. Zaryzykowałabym tezę, że albo byłoby zdecydowanie więcej ofiar, z uwagi na bezdyskusyjnie słabszą siłę fizyczną kobiet, albo wojny kończyłyby się szybciej, bo o ile kobiety może i kłócą się częściej i głośniej, do porozumienia dochodzą jednak raczej bez rękoczynów.
Seksizm damsko-męski
"The Observer" przytacza również przykłady dyskryminacji w reklamach, w których mężczyźni często stają się obiektem kpin, kiedy mówi się np. o środku czyszczącym, z którym poradzą sobie również mężczyźni. Przywołany jest również "The Guardian", który zwrócił ostatnio uwagę, że motywem przewodnim większości amerykańskich komedii jest mężczyzna-wieczne dziecko. Szczególnie zaskakujące wydaje się poszukiwanie dyskryminacji mężczyzn w reklamie, bo chyba zdecydowanie częstszym i bardziej rażącym są te traktujące kobietę i je ciało przedmiotowo, o czym wspominaliśmy w artykule "Półnagie modelki twarzami firm w reklamach. Czy rozebrane kobiety poprawiają sprzedaż produktów?".
Publikacja Benatara wywołała dyskusję, bo "seksizm" w wielu środowiskach rozumiany jest przede wszystkim jako dominacja jednej płci na drugą. Jego zdaniem, w wielu kręgach feministki wywalczyły niezależność i zminimalizowały dyskryminację. Natomiast nadal w stereotypowej bańce tkwią mężczyźni – "silni, aroganccy, ze skłonnością do agresji". Z tego powodu zdecydowanie rzadziej mogą liczyć na pomoc.
O ile nie ma wątpliwości, że nadal postrzegamy nasze role społeczne bardzo stereotypowo i bez wątpienia w niektórych dziedzinach są dyskryminowani zarówno kobiety, jak i mężczyźni, o tyle o dominacji kobiet nad mężczyznami mówić jest raczej ciężko. Przynajmniej w Polsce. Nie znaczy to, że o społecznej sytuacji mężczyzn nie trzeba mówić - jest ona w końcu nierozerwalnie połączona z sytuacją kobiet. Nie ma wobec tego powodu, żeby dyskryminację mężczyzn przeciwstawiać dyskryminacji kobiet, należy dyskutować o nich wspólnie, bo to dwie strony tego samego medalu. W Polsce bez wątpienia kobiety są przypisywane do domowych, rodzinnych zadań w o wiele większym stopniu, niż mężczyźni. Pytanie tylko, która z płci jest w tym przypadku tak naprawdę dyskryminowana.