Wreszcie. Po przeszło dwóch latach zobaczymy oczekiwany, zapowiadany i szeroko komentowany "25 Magazine". W nowej seksownej i intrygującej odsłonie. Magazyn "25" to dzieło Anji Rubik i jej męża Sashy Knezevica. Teasery nowego "25" są niezwykle kuszące i erotyczne. Takie ma być też nowe "25". W rozmowie z naTemat Anja zdradza, jak poradziła sobie w roli redaktor naczelnej, czy zrezygnuje z kariery modelki i kogo zobaczymy na okładce premierowego numeru.
"25 Magazine" przejęliście z Sashą w 2010 roku. Na kolejny numer czekaliśmy zatem aż 2 lata. Dlaczego to tyle trwało?
Anja Rubik: "25 Magazine" było gazetą z bazą a Austrii. Zgodziliśmy się na pomoc spontanicznie i wyszło nam to całkiem dobrze. Właścicielem gazety był nasz przyjaciel, który traktował ją jako dodatkowy projekt. Stwierdził, że się na tym znamy i sobie lepiej poradzimy. Wtedy uznałam, że jeśli to ma być tak na serio, to musimy mieć dopracowany pomysł i team. Przez 1,5 roku pracowałam nad logo i wizją.
Jak oceniasz efekt?
Jestem zadowolona, choć było bardzo dużo pracy. Team jest na razie bardzo malutki. Ja, moja asystentka i dyrektor artystyczny.
Sasha nie pomagał?
Sasha cały czas służył radą. Ma bardzo dobre plastycznie oko i zmysł artystyczny. Podpowiadał też, z kim warto zrobić wywiad itd. Jak miałabym mu przypisać funkcję, to jest takim dyrektorem kreatywnym.
Skąd pomysł na nową odsłonę "25"?
Zainspirował mnie magazyn "Viva" wydawany na początku 70. Kobiecy odpowiednik magazynu dla mężczyzn "Penthouse”. "Viva” była skierowana do silnych, odważnych, ambitnych kobiet. Świadomych swojej seksualności. Taki też ma być "25" - sensualny z erotycznym twistem.
Przy tworzeniu logo inspirowałaś się podobno kształtami kobiety, a 25 to nowe 69.
Obie informacje są prawdziwe (śmiech). Rzeczywiście cyfry 2 i 5 w logo przypominają kształty kobiety. Jest tam jakby zarysowanie biustu i pupy. Chcemy, aby ten magazyn był rzeczywiście nowym spojrzeniem na kobiece ciało i seks.
Nowym czyli jakim?
Połączeniem erotyki i sensualności. Bardzo mnie drażni współczesne podejście do seksu. Jest albo bardzo pruderyjne albo bardzo wulgarne. Nie ma nic pomiędzy. Raz gorszymy się na widok brodawki, a innym razem za ideał piękna uznajemy nadmuchany biust i usta. Mnie inspiruje i fascynuje podejście do seksu, które było popularne pod koniec lat 60. i na początku 70. Było otwarte, naturalne, sensualne, ale niepozbawione erotyki. Było lepsze.
Mamy się zatem spodziewać magazynu erotycznego?
Nie da się go do końca wcisnąć w takie kategorie: modowy lub erotyczny. Tam nie będzie takich typowych modowych porad, jaki ciuch kupić, jak go z czymś dobrać. Zależy mi na tym, żeby "25" inspirowało. Nie zabraknie w nim erotyki, ale bazującej na pięknych zdjęciach. Dalekich od jakiejkolwiek wulgarności. Będą również śmieszne, ale seksowne felietony. Inspirujące artykuły i dobra moda. Poza tym np. 25 sposobów na podkręcenie swojego życia seksualnego. Nie będzie to infantylne w stylu "Cosmopolitan". Będzie bardziej inteligentne, ale i zabawne. To nie jest taki typowy magazyn. To bardziej album. Jest przepięknie wydrukowany i właściwie jest to typowy album do kolekcjonowania. Jest też dosyć drogi.
Ile kosztuje?
69 euro.
To rzeczywiście całkiem sporo jak na magazyn. Ile ma stron?
300.
Kogo zobaczymy na okładce?
Pierwszy numer "25" nie ma okładki. Widać nawet zszycie. Chodziło mi o symbol nagiego kobiecego ciała. Album, magazyn bez okładki też jest nagi. "25" jest zapakowane w pięknego pudełko z elementami z jedwabiu. Jak się go wyciąga, to jest taki dźwięk, jak kobieta wysuwa się spod pościeli… chociaż może to tylko ja słyszę (śmiech).
Co znajdziemy w pierwszym numerze?
Pierwszy numer dedykowany jest fotografkom. W całym magazynie będą kobiety, które robiły sesje do numeru. Będą też ich autoportrety i sylwetki. Każda odpowiada też na krótki kwestionariusz pytań. Niektóre są takie z przymrużeniem oka. W numerze będzie też lekko erotyczny komiks i specjalna sekcja "Heros 25" poświęcona kilku kobietom zaangażowanym w świat mody, ale również robiących coś ważnego poza – piękne na zewnątrz i w środku. Mam na myśli założycielki organizacji charytatywnych i inspirujących biznesów, jak m.in. Iman, Petra Nemcova i Veronika Varekova.
Udało ci się przyciągnąć znane nazwiska, jak Inez i Vinoodh, Annie Leibovitz, Kanye West. Miałaś z tym jakieś trudności?
Nie będę czarować, że nazwisko nie pomaga. Tym bardziej w świecie mody. Ale byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że wszyscy od początku tak bardzo wspierali ten projekt. Poprosiłam o pomoc wiele osób. Najbardziej znane kobiety w świecie mody i fotografii. Wszyscy godzili się na współpracę w ciemno. W końcu nie mogłam im pokazać poprzedniego numeru i powiedzieć, zobacz, jak to wygląda itd. Musieli mi zaufać. Jestem im bardzo wdzięczna. Pomógł również fakt, że ci ludzie mnie znali. Z większością pracowałam już wcześniej.
Jak czuje się Anja Rubik jako redaktor naczelna. Odnalazłaś się?
Muszę przyznać, że poczułam się jak ryba w wodzie. To mnie pozytywnie zaskoczyło. Jest wiele rzeczy, które sprawia mi nadal kłopot, ale bardzo mi się to spodobało i dobrze czuję się w tej roli.
Co sprawiło ci najwięcej problemu?
Napisanie listu od redaktor naczelnej do czytelników. Chciałam, żeby nie był nudny, tylko śmieszny, ale oddający też moją wizję. Nie chciałam jednak, żeby był zbyt agresywny. Ponad dwa tygodnie go wymyślałam. Dwa dni spędziłam na pisaniu i skreślaniu. Ale udało się.
Planujesz powiększyć skład redakcji?
Być może. Przy tym numerze było bardzo dużo pracy. Zespół jest naprawdę ograniczony do minimum. Póki co, mamy też kilku dziennikarzy zewnętrznych m.in. z "New York Times" i "Washington Post". Nie sądzę co prawda, że będę potrzebowała kogoś pod kątem mody, bo z tym powinnam sobie poradzić sama (śmiech), ale myślę o tym. Na razie jednak chcemy zobaczyć, jak nowe "25" zostanie przyjęte. Niech się rozwija swoim naturalnym rytmem. Musimy poczekać, jak zacznie budować swoją pozycję i wizerunek. Wtedy pomyślimy o większym teamie.
"25" będzie wychodziło dwa razy w roku. Jakieś plany na pozostałe miesiące?
"25" to więcej niż magazyn. Chcemy stworzyć cały modowy świat 25. Współpracujemy m.in. z dwoma projektantami, będziemy realizować wideo, kręcić krótkie filmiki. Poza numerem będą ukazywały się też cieńsze publikacje.
Siedem wspaniałych – kto zastąpi Anję Rubik
Zrezygnujesz z pracy modelki?
Póki co, nie planuję emerytury. Praca modelki to nadal mój priorytet. Na szczęście ta gazeta, pozostałe projekty i modeling zazębiają się. To zdecydowanie ułatwia mi życie.
Jaki będzie nakład premierowego "25"?
Właściwie wszystko jest już wydrukowane, ale zastanawiamy się, czy nie dodrukować kolejnych egzemplarzy. Będzie ich w każdym razie kilka tysięcy.
Reklamy?
Zgłosiło się do nas kilka osób chętnych do umieszczenia reklamy, ale mamy trochę inny pomysł na biznes tego projektu. Zdecydowanie nie chcemy, żeby wygląd magazynu zależał od reklamodawców. Dlatego pierwszy numer jest całkowicie bez reklam. 300 stron materiału.
Dostaniemy go w Polsce?
Będzie sprzedawany m.in. w Nowym Jorku, w paryskim Colette i Mediolanie. Istnieje też opcja zamówienia magazynu przez internet. Ale będzie go można również kupić w kilku miejscach w Polsce. Jesteśmy w trakcie rozmów. Nie będzie w każdym razie w sklepach kojarzonych przeważnie z prasą, ale bardziej w butikach modowych.
Premiera lada dzień i to nie byle gdzie – w Cannes. Zestresowana?
Już 23 maja. Zostało kilka dni. Byłam bardzo zdenerwowana. Teraz się trochę uspokoiłam, ale pewnie nerwy wrócą. Tym bardziej, ze w Cannes tak dużo się dzieje. Jest tyle imprez. Premiera odbędzie się trochę pod Cannes. Goście będą musieli dojechać do specjalnie wybranego na tę okazję miejsca. To dom Pierre Cardin nazywany "Bubble Palace". Został zbudowany pod koniec lat 60. Szukaliśmy takiego miejsca. Pasuje idealnie do klimatu "25". Mam nadzieję, że będzie świetna impreza.