Za co tak kochamy Bogusława Lindę? Od lat uchodzi mu więcej niż innym artystom
Za co tak kochamy Bogusława Lindę? Od lat uchodzi mu więcej niż innym artystom Kadr z programu Onet.Rano
Reklama.
Udziela wywiadów naprawdę rzadko. Zazwyczaj nie odbiera telefonów, a jeśli już odbierze, to rozmowa zazwyczaj kończy się jeszcze przed pierwszym pytaniem. Ale każdy dziennikarz piszący o filmie marzy o rozmowie z "Bogusiem". Obok Janusza Gajosa i Piotra Fronczewskiego, należy do grupy najbardziej niedostępnych dla mediów aktorów.
Mistrz niezręczności
Jednak to właśnie na jego barki spadła odpowiedzialność za promowanie "Powidoków", ostatniego dzieła Andrzeja Wajdy, w którym gra główną rolę – malarza, Władysława Strzemińskiego. I trzeba powiedzieć, że promuje go w sposób jedyny w swoim rodzaju.
– Ponieważ Andrzej nie żyje, ja muszę za niego jeździć po k***a całym j***m świecie i świecić ryjem po wszystkich miejscach – powiedział w słynnym już wywiadzie dla filmowego portalu Deadline. Chociaż początkowo spadła na niego fala krytyki, aktor wydaje się tym nie przejmować.
– To zdanie padło już po zakończeniu wywiadu. To była rozmowa prywatna. Ale wiesz, w dzisiejszych czasach człowiek nawet nie wie, kiedy jest nagrywany – powiedział w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem przeprowadzonej dla Onetu.
logo
"Znam też inną twarz Bogusia – siedzącego przed kominkiem i popijającego herbatę" mówi Agnieszka Jaskółka, która grała z Lindą w "Psach". fanpage Agnieszki Jaskółki
Wrażliwiec i urodzony gwiazdor
– To jest dla niego typowe. On zawsze miał gdzieś to, co sądzą o nim media. Oczywiście nie znaczy to, że Boguś nie przejmuje się niczym. To jest wrażliwy mężczyzna. Oczywiście jest też bardzo męski. Ale ja cenię go przede wszystkim za to, że nigdy nie zapomina o swoich dawnych znajomych – mówi naTemat Agnieszka Jaskółka, aktorka grająca z Lindą w kultowych "Psach", Władysława Pasikowskiego.
– To jest jedyny w naszym kraju aktor, którego można nazwać gwiazdą w amerykańskim stylu. Jest wprost urodzony, żeby grać główne role, bo swoją charyzmą potrafi skupiać na sobie uwagę. To cecha, z która trzeba się urodzić – mówi Piotr Zelt, który jest także wykładowcą w szkole filmowej Bogusława Lindy.
logo
Bogusław Linda w "Pitbullu.Nowe porządki"zagrał w swoim "starym" stylu. Widzowie byli zachwyceni. materiały prasowe
– Boguś trafił w czas, kiedy powstawały pierwsze filmy w zachodnim stylu takie jak "Psy", czy "Kroll". I natychmiast stał się megagwiazdorem. Oczywiście było to pewną pułapkę, ale dzisiaj ludzie znowu zatęsknili za jego charakterystycznym sposobem gry. Dlatego m.in tak dobrze została przyjęta jego rola w "Pitbullu. Nowe porządki" – dodaje Zelt w rozmowie z naTemat.
Ale najbardziej Lindę kochają kobiety. Również za swój wizerunek romantycznego twardziela. Chociaż wiele z jego kwestii wypowiedzianych w "Psach" dzisiaj oburza swoim jawnym szowinizmem, kobiety wciąż mają dużą słabość do Lindy: – Oczywiście jest męski, ma nieodparty, naturalny urok. Ale to trochę kontynuacja jego medialnego wizerunku. Widywałam już go w jego domu w Komorowie, siedzącego z żoną przed kominkiem z herbatą – mówi naTemat Agnieszka Jaskółka.
Monika, fanka Bogusława Lindy

Linda jest dwustuprocentowym facetem. Takim maczo w klasycznym stylu. To jest też kwestia sentymentu do "Psów", czy "Sary" filmów, które dziś są kultowe. Ale przede wszystkim chodzi chyba o to, że Boguś odgrywa "złych chłopców", o których skrycie marzy większość dziewczyn

Linda robi się za to poważniejszy, kiedy padają pytania o Polskę i obecną sytuację polityczną. Przyznaje, że bardzo cenił prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żonę Marię, natomiast martwi się obecnymi podziałami w społeczeństwie. – To mnie naprawdę rusza. To jest mój kraj i nie chcę być uważany za niepatriotę, albo kogoś gorszego. Nie lubię, jak ktoś do mnie mówi po imieniu i pokazuje jak mam żyć. Staram się żyć po swojemu, bo jednak żyję już dosyć długo – podkreśla w rozmowie z Kuźniarem.

Napisz do aura: oskar.maya@natemat.pl