"Młode wilki", czyli Agnieszka Pomaska i Rafał Trzaskowski nie chcą rozmawiać o piłowaniu zębów przez Grzegorza Schetynę. Twierdzą zgodnie, że materiał był manipulacją TVP i pisowską propagandą.
"Młode wilki", czyli Agnieszka Pomaska i Rafał Trzaskowski nie chcą rozmawiać o piłowaniu zębów przez Grzegorza Schetynę. Twierdzą zgodnie, że materiał był manipulacją TVP i pisowską propagandą. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Zdaniem posłów PO podanie do publicznej wiadomości wypowiedzi Grzegorza Schetyny zarejestrowanej jeszcze przed oficjalnym nagraniem to nic innego jak ustawka i manipulacja. "Młode wilki” Platformy nie czują, żeby ktoś im piłował zęby, a słowa przewodniczącego odbierają jako żart, którym oni sami nie zamierzają się przejmować.

REKLAMA
Ta wypowiedź nie powinna ujrzeć światła dziennego. Została zarejestrowana podczas przygotowań do rozmowy z szefem Platformy Obywatelskiej Grzegorzem Schetyną. Przewodniczący został zapytany o "młode wilki” PO. Zapewnił dziennikarza, że już nie skaczą, a ich zęby zostały stępione. – Moim zdaniem to mogła być zaplanowana ustawka – twierdzi Krzysztof Brejza, poseł PO. A Rafał Trzaskowski w ogóle nie chce rozmawiać na temat swoich zębów i apeluje o powagę.
Tak całkiem poważnie, to wypowiedź zarejestrowana "poza protokołem” nie miała prawa bez autoryzacji pojawić się na antenie publicznej telewizji. Rozmowy polityków z dziennikarzami toczone poza anteną często nie przypominają poważnych debat, do jakich przyzwyczaiły nas stacje telewizyjne. Atmosfera jest luźniejsza, pojawiają się żarty, jak choćby ten o zębach młodych wilków, które już nie skaczą. Problem w tym, że takie wypowiedzi mogą potem zostać zmanipulowane i wykorzystane przeciwko rozmówcy.
To mogła być ustawka
Zwraca na to uwagę Krzysztof Brejza. – To był żart na "offie”. Ja nie wykluczam wariantu, że to była ustawka, że dziennikarz miał to zaplanowane, by później tę luźną rozmowę wykorzystać propagandowo – twierdzi poseł. Przypadek upublicznienia słów Grzegorza Schetyny wyraźnie wskazuje na to, iż politycy opozycji przebywający na terenie publicznej telewizji muszą pilnować tego, co i komu mówią.
– Ja bardzo uważam na słowa – twierdzi Rafał Trzaskowski. – Niestety TVP bez przerwy dopuszcza się jakichś manipulacji. Dlatego rozmawiając w telewizji staram się mówić "setkami”, ale wiadomo, że nawet taką "setkę" też można wstawić w zły kontekst. Przykre i poniżające, że rozmawiając z telewizją publiczną trzeba mieć tę świadomość, iż wszystko może potem zostać zmanipulowane – dodaje poseł PO.
On sam przyznaje, że dawno już nie był w TVP. "Wiadomości" unika, ale przy okazji zaznacza, że są w publicznej telewizji programy, w których manipulacji jest mniej. – Na przykład "Polityka przy kawie”. Tam nikt nie manipulował moimi słowami. Owszem, dziennikarz był dociekliwy, ale w granicach normy. W wielu innych programach to, co widzę na antenie ociera się o granice taniej propagandy – dodaje poseł.  
Chodzić do TVP czy nie chodzić?
Agnieszka Pomaska, "młoda wilczyca” PO nie chce się zastanawiać, czy Grzegorz Schetyna przypiłował jej zęby. – Nie komentuję newsów kreowanych przez manipulację i nierzetelne dziennikarstwo – oświadcza posłanka. Pomaska publicznie wyznała, że nie chodzi do TVP i nie rozmawia z dziennikarzami mediów prorządowych, gdyż boi się, że jej wypowiedzi zostaną później wykorzystane propagandowo.
– Ja też miałem taki dylemat ostatnio – przyznaje Michał Szczerba. Poseł zastanawiał się, czy odpowiedzieć na zaproszenie i pójść do „Gościa Wiadomości” TVP. – Zapowiedziano mi, że będziemy rozmawiali o Lechu Wałęsie i ustawie warszawskiej. Uznałem, że idąc do tego programu, z niesmakiem, a nawet obrzydzeniem, będę miał okazję walczyć o wartości, które są mi bliskie. Lech Wałęsa jest dla mnie ikoną wolności, a ustrój Warszawy jest dla mnie, jako mieszkańca stolicy, kwestią najważniejszą – opowiada Szczerba. Na miejscu okazało się, że rozmowa dotyczyła tego, iż PO chce dokonać demontażu programu Rodzina 500+
Zdaniem Szczerby decyzję o tym, czy chodzić do TVP czy nie, powinni podejmować nie poszczególni posłowie, ale w ścisłym porozumieniu wszystkie ugrupowania opozycyjne. – Póki takiej decyzji nie ma uważam, że politycy opozycji powinni przychodzić  do mediów narodowych,  po to, żeby nasz głos był tam obecny. Gdyby mnie wczoraj nie było w studio, to nie mógłbym zdementować "newsa" "Wiadomości” o tym, że Platforma chce odebrać 500+, a także nie miałbym szansy odnieść się do informacji, że rzekomo deklaracja o ściągnięciu do Polski 10 sierot z Aleppo była zwykłą ściemą. Dziś musimy nieustannie prostować kłamliwe informacje. Skala manipulacji i propagandy jest porażająca. To nie są już publiczne media, to media monopartii – mówi.  
Podziały tworzy PiS
Dziennikarze TVP wykorzystując nagrane słowa Grzegorza Schetyny próbowali udowodnić tezę, według której w PO toczy się wojna między grupą młodych posłów a kierownictwem partii. – Tonący brzytwy się chwyta – śmieje się poseł Platformy Arkadiusz Myrcha. – Niech się zajmą takimi tematami, jak spadające tempo wzrostu gospodarczego albo polityka zagraniczna – apeluje poseł, który zwraca uwagę na to, że ciekawym zrządzeniem losu wrzutka pojawiła się akurat wtedy, gdy według sondaży Platforma Obywatelska zaczyna odzyskiwać poparcie wyborców. – Próbują nas podkopywać – ocenia Myrcha.
– Nie ma bardziej demokratycznego klubu i partii niż Platforma Obywatelska. Jesteśmy jedynym ugrupowaniem, w którym szefa wybiera się w wolnych wyborach, gdzie głos posła i zwykłego członka jest liczony tak samo – próbuje przekonywać poseł Krzysztof Brejza. – Ale wiadomo, że po okresie wyborów przychodzi okres pracy i zarząd działa, trzeba robić swoje. Zarząd podejmuje decyzje, ale po dyskusji. Wszystkie decyzje są uzgadnianie – twierdzi poseł. O tym, że nikt nie ogranicza posłów mówią zgodnie także Trzaskowski, Myrcha i Szczerba. – Jeśli chodzi o piłowanie, to rzeczywiście, mamy próby piłowania... Platformy przez PiS – dodaje poseł Brejza.
– Wymyślanie podziałów w PO to robota spin-doktorów Prawa i Sprawiedliwości – przekonuje Rafał Trzaskowski. – Proszę zwrócić uwagę, portale prawicowe codziennie wypuszczają teksty całkowicie wyssane z palca. Platforma jest normalną partią i oczywiście zdarzają się różnice zdań, ale w partii panują zasady demokratyczne – dodaje polityk.
Młode wilki PO nie czują zaniepokojenia, że oto kierownictwo przykręci śrubę i już "nie będą mogli skakać”. – Osobiście nie zamierzam się przejmować tym, co podało TVP – zapewnia poseł Myrcha.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl