"Z jednej strony zdrajcy, z drugiej masa lizusów". Platforma sama zapracowała na zamieszanie z Saryusz-Wolskim
"Z jednej strony zdrajcy, z drugiej masa lizusów". Platforma sama zapracowała na zamieszanie z Saryusz-Wolskim Fot. Agencja Gazeta
Reklama.
Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński, Zyta Gilowska, Jan Rokita, Stefan Niesiołowski, Jarosław Gowin, Janusz Palikot – w różnych momentach historii PO to były najważniejsze twarze tej partii. Dwaj pierwsi to wręcz jej współzałożyciele, a jednak nie zmieścili się w Platformie, choć ugrupowanie to ma wiele nurtów i frakcji. Wiele wskazuje na to, że Jacek Saryusz-Wolski będzie kolejnym ważnym politykiem, który znajdzie się poza Platformą. I chyba czas najwyższy, by ktoś w tej partii zadał sobie pytanie, gdzie tkwi problem.
Łatwo skwitować, że to Saryusz-Wolski to zdrajca, ale czy to na pewno załatwia sprawę? Gdy szeregi PO zasilali "migranci" z innych partii wówczas w Platformie tak głośno nie krzyczano, że to zdrajcy. A przecież szeregi tej partii przez lata zasiliło sporo osób, także z PiS. Najgłośniejsze transfery to oczywiście przyjście Radosława Sikorskiego, Michała Kamińskiego, czy Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Czyli co, moralność Kalego?
Donald Tusk przez lata zrobił wiele, by wyciąć swoich politycznych przeciwników wewnątrz partii. Mało kto na własnej skórze poczuł, jak bardzo można zostać przeczołganym przez – bądź co bądź – politycznego sojusznika i sprzymierzeńca jak Grzegorz Schetyna.
logo
Mało kto na własnej skórze poczuł, jak bardzo można zostać przeczołganym przez – bądź co bądź – politycznego sojusznika i sprzymierzeńca jak Grzegorz Schetyna. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nauczony tym doświadczeniem obecny szef Platformy mógłby spróbować innego zarządzania partią w trudnym okresie bycia opozycją, ale nie...
Stefan Niesiołowski
poseł

Bardzo się cieszę, że Schetyna już nie jest moim szefem i sobie tylko z boku patrzę na tych wszystkich lizusów, którzy się wokół niego kręcą. On zarządza partią tak, że liczą się tylko ci, którzy są jego wielbicielami.

Stefan Niesiołowski przyszedł do Platformy dwa lata po jej powstaniu w 2005 roku. Przybył z zupełnie innej politycznej bajki. Wcześniej był w ZChN-ie, partii radykalnej w kwestiach religijnych. Od pół roku Niesiołowski jest poza PO i – jak nam mówi – z rozbawieniem obserwuje układy i układziki rządzące tą partią. Nie ma przy tym wątpliwości, że w sprawie Jacka Saryusz-Wolskiego Schetyna powinien postąpić ostro i zdecydowanie (tutaj piszemy, kogo wskazuje Schetyna jako winnego zamieszania z Saryusz-Wolskim). I nie przekonują go oceny, że dla Platformy strata takiego polityka to za dużo i partia na to odejście nie powinna sobie pozwolić.
– Argumenty, że Saryusz-Wolski był "niezagospodarowany" i z tego powodu zachowuje się podle, są śmieszne. "Niezagospodarowanie" oznacza, że nie dostał jakiegoś stanowiska, choć przecież on jest wiceszefem Europejskiej Partii Ludowej. To jest przekleństwo polskiej polityki, że wiele osób nawet prewencyjnie dostaje jakieś stanowiska tylko dlatego, żeby się czasem nie obraziły i nie odeszły – tłumaczy Niesiołowski.
logo
"Bardzo się cieszę, że Schetyna już nie jest moim szefem" – mówi Niesiołowski. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Stefan Niesiołowski
Koło Poselskie Unii Europejskich Demokratów

Zachowanie Saryusz-Wolskiego jest obrzydliwe. Tchórzliwie milczy, udając, że w ogóle nie ma sprawy. W ten sposób jawnie występuje przeciwko Tuskowi, a jednocześnie działa na rzecz PiS-u. Ale obrzydliwe jest też zachowanie Schetyny, który jeszcze niedawno tak chętnie przeprowadzał czystki w partii i urządzał porachunki. A teraz? Udaje, że nie może się do Saryusz-Wolskiego dodzwonić. Od razu powinien powiedzieć, że jeśli ten do jakiejś godziny nie zdementuje publicznie informacji, że jest uczestnikiem tej PiS-owskiej prowokacji, to wylatuje z Platformy. Wychodzi więc na to, że Schetyna działa przeciw Tuskowi wspólnie z PiS-em. Ale cały ten spektakl tylko umocni Tuska, bo cała Europa wreszcie widzi, jacy są jego przeciwnicy.

Niesiołowski zarzeka się, że w PO "większość to przyzwoici, porządni ludzie". Nie wyklucza przy tym, że znajdzie się parę takich osób, które dla stanowisk zechcą zmienić partyjne barwy. Platforma, jako partia opozycyjna, niewiele ma do zaproponowania tym, którzy w polityce znaleźli się dla posad (a takich znajdziemy w każdym ugrupowaniu). Z drugiej strony z PO mogą odchodzić też ci, którym nie pasuje pozycja osób, o których Niesiołowski mówi "lizusy kręcące się wokół Schetyny". Chyba czas najwyższy, by ktoś w PO się nad tym zastanowił: 5 marca minie 15 lat od zarejestrowania Platformy jako partii politycznej. Tej, w której było miejsce i dla Gilowskiej, i dla Gowina, i dla Palikota.

Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl