"Ksiądz" Wojtka Smarzowskiego to sprytna reklama serwisu filmowego Showmax. Jednak reżyser znowu wkłada kij w mrowisko
Oskar Maya
21 marca 2017, 19:40·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 marca 2017, 19:40
Ksiądz oglądający niemieckie pornosy leży w samych gaciach w hotelowym pokoju i fantazjuje bynajmniej nie o życiu wiecznym... W dodatku nie będzie to jego największy grzech. Wojtek Smarzowski świetnie się bawił na planie swojej najnowszej etiudy. Krótkometrażowy "Ksiądz" jest nakręcony na potrzeby serwisu Showmax.com i na pewno spodoba się fanom "Domu złego". Niektórych jednak mocno zdenerwuje.
Reklama.
Autorskie kino Wojtka Smarzowskiego nie jest dla każdego. Ilością trupów, naturalistycznych scen i litrami wypitej wódki można obdzielić przynajmniej kilka polskich produkcji. W jego najnowszej etiudzie są wszystkie elementy, za które uwielbiają go fani. Choć tym razem puszcza także oko do widza. I próbuje być zabawny, ale bliżej mu do poczucia humoru Rolanda Topora niż familijnych seriali.
"Ksiądz" to 17-minutowa etiuda zrobiona dla wyłącznie do internetu. Bohaterem jest duchowny, który po stłuczce trafia do prowincjonalnego hotelu. A tam już czekają na widza seria stereotypowych obrazków charakterystycznych dla twórczości Smarzowskiego. Jest rosyjskojęzyczna prostytutka, wyrzucona z pokoju przez agresywnego mężczyznę. Jest parka, która pod wpływem alkoholu uprawia seks na hotelowym korytarzu. A wszystko w mrocznym wydaniu, jak podkreślają twórcy, niektóre pomieszczenia były oświetlone wyłącznie światłem z zapalniczki.
Sam ksiądz sprawia wrażenie jakby ukrywał tajemnicę. W laptopie przechowuje pornosy, które jak można usłyszeć, są w tematyce nazistowskich fantazji seksualnych. Nagrania dostaje zresztą od innego duchownego, z którym przez telefon wymienia m.in opinię o słynnym filmie "Spotlight" opowiadającym o problemie pedofilii w kościele.
Odrywający postać księdza Arkadiusz Jakubik to ulubiony aktor Smarzowskiego. Znowu bardzo się stara, żebyśmy mieli problem z polubieniem jego bohatera. Ksiądz jeździ drogim samochodem, chodzi po obskurnym pokoju w samych majtkach oraz nie potrafi uwolnić się od mrocznej seksualności, która epatuje z każdego kąta pensjonatu.
Od początku nie można się oprzeć wrażeniu, że ten człowiek składa się z wielu sprzeczności. W krzywym zwierciadle pokazana jest także "tradycyjna" polska rodzina, gdzie żona niepokoi się, bo mąż wraca do domu "podejrzanie trzeźwy", więc pewnie znowu ma romans. W tle pojawia się także ulubiony rekwizyt filmowy reżysera, czyli siekiera. A jak jest siekiera, to musi być trup. Można powiedzieć, mamy tu obowiązkowy zestaw dla fanów Smarzowskiego.
Sam twórca nie pomaga w wyjaśnieniu, czy "Ksiądz" jest tylko zręcznie zrobioną reklamą dla platformy Showmax, czy początkiem większej filmowej całości. Niedawno w podobnej konwencji można było zobaczyć "Czerwony punkt" nakręcony przez Patryka Vegę, z Ewanem McGregorem w roli głównej. Pomysłodawcą serii jest Rafał Baran, mający na koncie wiele kampanii z udziałem gwiazd. Wiele osób z pewnością chętnie zobaczyłoby kontynuację "Księdza". Tym bardziej, że krwawa historia nie ma jednoznacznego rozwiązania.
– Filmy, zarówno fabularne, jak i krótkometrażowe, robię po to, żeby wzruszały, poruszały i prowokowały. Ten element prowokacji znajduję się także w filmie "Ksiądz" – mówi naTemat reżyser. Smarzowski nie pomaga w jednoznacznej interpretacji etiudy. – Nie będę nikomu tłumaczył, dlaczego właśnie w takim kontekście pokazałem bohaterów. Zostawiam tutaj przestrzeń dla widza. Pewnie jednych "Ksiądz" obrazi, a innych rozbawi. Nie będę niczego dopowiadał, ani ułatwiał – mówi nam Wojtek Smarzowski.
Krótkometrażowy "Ksiądz"jest zrobiony dla fanów mrocznych historii , chociaż tym razem historia opowiedziana jest w bardziej"humorystycznej" - jak na niego - formule. Reżyser ma wyjątkową łatwość do "wkładania kija w mrowisko". Mam przeczucie, że chociaż prawdopodobnie to tylko reklamówka, tym razem znowu mu się to udało.