
Teoretycznie jest tylko zwykłym posłem. Jakby przyszło odpowiadać prawnie za wszelkie podejmowane decyzje, to nie ponosiłby za nic odpowiedzialności. A jednak – jedno krótkie zdanie rzeczniczki PiS jakby potwierdziło to, co jest tajemnicą poliszynela. I internautom to zdanie nie umknęło.
REKLAMA
Beata Mazurek podczas konferencji objaśniającej decyzję Jarosława Kaczyńskiego w sprawie Bartłomieja Misiewicza niejako potwierdziła, że prezes ma władzę nieograniczoną. Przynajmniej tak to odczytało wielu internautów, a "DoRzeczy" nawet dało taki tytuł.
Chwilę po tej konferencji do dziennikarzy dotarła informacja, że już została powołana partyjna komisja, która zbada sprawę Bartłomieja Misiewicza. W jej skład weszli Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.
Dziś, po informacjach o zarobkach Bartłomieja Misiewicza w nowym miejscu pracy, prezes PiS rzeczywiście próbuje udowodnić, że "wszystko może". Wcześniej jednak prezesowi udowadniał to Antoni Macierewicz. Choć Jarosław Kaczyński parokrotnie mówił, że były rzecznik MON powinien zniknąć z życia publicznego, to minister obrony niewiele robił sobie ze słów swojego przełożonego w partii.
