
Podziały polityczne biegną często w poprzek polskich rodzin i są często bardzo brzemienne w skutki. Tematów do dyskusji przy świątecznych stołach, jak co roku nie zabraknie i na pewno znajdą się wśród nich te podnoszące ciśnienie. Jak przetrwać święta bez politycznej awantury przy stole?
REKLAMA
– Przy super ostrych różnicach nie rozmawiamy, przy różnicach średnich przyjmujemy dużo taktu i uprzejmą formę prezentacji naszych poglądów. I ostatnia kwestia, nawet jak podkreślamy różnice, które nas dzielą to dostrzegajmy też to co nas łączy. I wtedy będzie jako tako – radzi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zacznijmy może od tego, jakie tematy będą w tym roku królowały przy wielkanocnych stołach?
Przy wielkanocnych stołach powinna oczywiście królować życzliwość i poczucie wspólnoty, bo wspólnotę odczuwa się emocjonalnie, natomiast rozmowa jest już zabawą intelektualną.
Tematów politycznych nie da się uniknąć, a one podnoszą ciśnienie
Nie da się uniknąć tematów politycznych, bo one są super ważne dla każdego myślącego człowieka. Wiadomo, że polityka to urządzanie świata, a więc jeśli chcemy mieć stosunek do rzeczywistości, to musimy w tę politykę zabrnąć. I wtedy zaczyna się ten piekielny problem, który dzieli Polaków nie tylko obecnie, bo ma przecież podłoże historyczne. Otóż nasza kłótliwość jest gigantyczna. Zawsze byliśmy też dzieleni, a jedyna wspólnota objawiała się wtedy, gdy pojawiał się wróg, który zagrażał całości narodu.
"Odpukać” żaden wróg nam obecnie nie zagraża, poza terroryzmem, ale on zagraża wszystkim, więc wróćmy do "Polaków rozmów przy stołach”.
Oczywiście jesteśmy zbulwersowani wszyscy i do żywego poruszeni bardzo ostrymi - takimi nawet na granicy hejtu - dyskusjami polityków. To ludzi rusza. W hierarchii tematów najważniejsze są jednak interesy lokalne, czyli bliskie rodzinie, w tym najrozmaitsze wydarzenia, które dzieją się w mieście, na wsi, w miasteczku i dotyczą nas bezpośrednio. Druga grupa tematów, to tematy rodzinne, czyli kto zachorował, kto wyzdrowiał, kto z kim się będzie żenił? Dopiero na trzecim miejscu pojawią się sprawy publiczne, w tym polityczne.
Czyli pogadamy przy jajeczku o Misiewiczu?
Pan Misiewicz dominuje absolutnie, ale szczęśliwie zdaje się, że odczuliśmy narodową ulgę bo został wyautowany ze środowiska władców państwa. Pojawi się oczywiście także temat Macierewicza. To jest "postać Gargamela, który wisi nad smurfami” dosyć mocno i będzie bez wątpienia komentowany.
Jeżeli już Macierewicz, to nie unikniemy pewnie przy stołach tematu Smoleńska.
Tak. Macierewicz musi się pojawić razem z teorią wielkiego spisku. To będzie wałkowane. Pojawi się też oczywiście temat Tuska i jego pozycji, tego czy zostanie przeczołgany w sądach, czy nie? To kolejny wielki problem. Przewiduję, że będziemy też dyskutowali o sprawach socjalnych. Bo poziom życia jest także bardzo gorącym tematem. I możliwości jakie pojawiają się w rodzinie.
Co, kto może zrobić by podnieść ten poziom życia? Pojawia się tu także taka wewnątrzrodzinna rywalizacja, między braćmi, siostrami, kuzynami i krewnymi. To delikatnie, ale zawsze wisi w tych rozmowach, bo rodzina jest oczywiście miejscem wspólnoty i miłości ale także podziałów i kontrowersji.
Co jeszcze?
Nie może zabraknąć tematu likwidacji gimnazjów, czy w ogóle reformy edukacji. W świątecznych rozmowach musi się także przejawić tematyka religijna. A także konflikt między starszym, a młodszym pokoleniem. Autorytet "z powodu wieku" znika na rzecz autorytetu "z powodu wiedzy". Ostatnia kwestia, to marzyłbym by pojawiły się jednak przy stołach tematy dotyczące polskiej kultury i tradycji. Bo zaczynamy być chyba dumni z Wielkanocy, z pisanek, święconek. Szczególnie w porównaniu z ubóstwem świątecznym Brytyjczyków, czy Amerykanów. To powinno przysłonić trochę te nasze zgrzyty.
A jak uniknąć awantury i nie zostać zbanowanym po świętach przez szwagra na Facebooku?
Wiadomo, "wątroba nie mięso, szwagier nie rodzina", jak mówi stare przysłowie. Ale radziłbym po pierwsze bardzo zwracać uwagę na formę tego co mówimy. Jak będziemy dyskutować, czy się kłócić to nie róbmy tego personalnie – że ty jesteś głupi, ty się nie znasz, a ty to skąd się w ogóle wziąłeś przy naszym stole – tylko mówmy o problemach. To bardzo uspokaja sytuację.
Czyli mówmy "drogi szwagrze bardzo cię szanuję, ale na ten temat mam inne zdanie”. Ja np. mam taką sytuację, że jedna z moich bliskich krewnych została świadkiem Jehowy i zaczyna się robić wielki świąteczny problem, bo chodzi o całkowicie inną definicję świąt. A więc jak jest już bardzo wielki zgrzyt, to proponowałbym nie podejmować najbardziej kontrowersyjnych tematów. I podkreślajmy to co nas łączy, a nie dzieli.
Politycy kłócą się w programach publicystycznych, ale to jest część ich pracy więc potem potrafią ze sobą normalnie rozmawiać, czy Ļójść na piwo. Polacy podchodzą chyba do polityki zbyt emocjonalnie?
Politycy oczywiście grają te wielkie konflikty, a potem potrafią pić sobie z dzióbków. W rodzinie tak się nie da, bo nie ma sceny i widowni tylko sami uczestnicy sytuacji. Ludzie lekceważą nieraz więzi rodzinne np. na rzecz grup zawodowych, ale to jest błąd psychologiczny. Więzi krwi są silniejsze niż się często wydaje przeciętnemu Kowalskiemu. Koledzy z pracy, czy rówieśnicy łatwo Cię porzucą czy zaniedbają natomiast więź rodzinna jest niezmienna. Zawód można zmienić, miejsce zamieszkania, ale kuzyna nie można zmienić. Doceńmy to.
Czy zawsze już będziemy skłóceni i podzieleni na różne plemiona polityczne?
Różnice poglądów są w życiu normalne. Ale nie jest normalne eksponowanie ich w formie nienawiści. To powinno być eksponowane w formie dyskusji nawet żywej, bo kontrowersje są w porządku pod warunkiem, że nie dotyczą potępienia tylko konfrontacji poglądów.
Jak to robić?
Najlepiej próbować oddzielać ludzi od ich poglądów. Dam przykład "jak się oddziela studenta od wiedzy". Gdy egzaminuję studenta i widzę, że on kompletnie nic nie umie, to mówię, że jest bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem, ale jego wiedza taka nie jest. Czyli oceny niedostatecznej nie dostaje student tylko jego wiedza. A wracając do świątecznych stołów, to najważniejsze żeby nie jątrzyć, bo najwięcej złych emocji budzi atak personalny.
A w małżeństwach czy w rodzinie znamy się jak łyse konie więc potrafimy wykorzystywać tzw. snajperstwo emocjonalne. Snajper celnie strzela w słabe punkty, które zna. A te punkty to emocje. A więc przy super ostrych różnicach nie rozmawiamy, przy różnicach średnich przyjmujemy dużo taktu i uprzejmą formę prezentacji naszych poglądów i ostatnia kwestia- nawet jak podkreślamy różnice które nas dzielą to dostrzegamy to co nas łączy. I wtedy będzie jako tako.
