Był Berczyński, jest Nowaczyk. Nie wiadomo, co lepsze. Jeden twierdził, że tupolew rozpadł się w powietrzu, drugi – że drzwi samolotu wyrwała fala uderzeniowa, a świadkowie nie tylko widzieli i słyszeli, co się dzieje, ale nawet poczuli podmuch. To ich łączy, podobnie jak fakt, że – dla badania katastrofy smoleńskiej – obaj przybyli z USA. Prof. Nowaczyk nigdy jednak nie zajmował się samolotami, badał zupełnie inne zjawiska i dlatego część polskich fizyków łapie się za głowę. – Ja nie wiem, co mu się stało. Przecież to nie jest szaleniec– reaguje jeden z nich.
Od czwartku prof. Kazimierz Nowaczyk, z namaszczenia ministra Macierewicza, jest szefem podkomisji smoleńskiej. Zastanawiające jest to, że szef MON znalazł tylu ekspertów niemal wyłącznie w USA. Stamtąd przecież przybył (i właśnie tam rzekomo wrócił) prof. Wacław Berczyński. Tam mieszka i wykłada dr Wiesław Bienienda, zresztą w mieście Acron w stanie Ohio, gdzie minister Waszczykowski kilka dni temu ustanowił konsulem jego żonę. Od połowy lat 90. w USA mieszkał też prof. Nowaczyk.
Przyjechał tu w ramach wymiany studenckiej i został. Jako fizyk na Uniwersytecie Maryland, dopóki w 2013 roku uczelnia nie przedłużyła z nim kontraktu, o czym więcej pisaliśmy tutaj. Bo zdaniem Nowaczyka był to efekt nagonki na niego z powodu Smoleńska.
"Jakby wybuch zastąpić eksplozją"
Mocno był już wtedy zaangażowany we współpracę z Macierewiczem i szukanie przyczyn katastrofy, a także opowiadanie o tym Polonii. W sieci wciąż można znaleźć zaproszenie na spotkanie z nim, Berczyńskim, Bieniendą oraz Macierewiczem na Greenpoincie w Nowym Jorku. W 2013 roku za udział w ich wykładzie trzeba było zapłacić 15 dolarów. Wszyscy panowie od lat głoszą praktycznie taką samą teorię dotyczącą katastrofy. Nic więc dziwnego, że zmiana na stanowisku szefa komisji wywołała śmiech i kpiny.
Różnica jednak jest taka, że prof. Wacław Berczyński przynajmniej pracował przy konstrukcji samolotu. Prof. Nowaczyk nigdy z samolotami nie miał do czynienia. Jego specjalizacja to spektroskopia fluorescencyjna. Ta nazwa przewija się we wszystkim, czym do tej pory się zajmował. Na próżno szukać w jego dorobku czegokolwiek, co miałoby choć nić powiązań z samolotami.
Specjalizacja Kazimierza Nowaczyka
Spektrofluorymetria, fluorymetria, spektroskopia fluorescencyjna – rodzaj spektroskopii promieniowania elektromagnetycznego, w której analizuje się fluorescencję próbki wywołaną światłem ultrafioletowym lub promieniowaniem rentgenowskim. Czytaj więcej
źródło: Wikipedia
"Niedobrze to świadczy o habilitancie"
Przez kilkanaście lat Nowaczyk pracował bowiem w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej Uniwersytetu Maryland. Sam tak kiedyś mówił o swojej pracy:
Tego dotyczyła też jego rozprawa habilitacyjna, którą jeszcze w latach 90. przedłożył w Instytucie Fizyki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu: "Przestrzenne pomiary średniego czasu życia sensorów fluorescencyjnych".
Rozprawa, podobnie jak dorobek Nowaczyka, uzyskała jednak negatywną recenzję. Nawet Wikipedia odnotowała, że uczelnia w Toruniu odmówiła mu "nadania stopnia doktora habilitowanego nauk fizycznych". – Czasem się zdarza, że rozprawa jest źle oceniona. Ale jakby nie było, niedobrze to świadczy o habilitancie – mówi nam jeden z profesorów. Ta kwestia wciąż żywo jest komentowana w sieci.
"Zupełnie nie rozumiem, co mu się stało"
Wracając do fluorescencji. Jak jedno ma się do drugiego? Jaki może mieć związek z samolotem? Nawet laik zada sobie takie pytanie. – Raczej nie ma! On na pewno nie zna się na badaniu wypadków lotniczych – reaguje w rozmowie z naTemat profesor fizyki z polskiej uczelni. Przegląda dorobek naukowy Nowaczyka na platformie Research Gate, sprawdza, analizuje na głos.
– Zupełnie nie rozumiem, co mu się stało. Napisał w sumie 41 prac naukowych, które miały łącznie 1641 cytowań. To całkiem przyzwoity wynik. Na moje oko zupełnie nienajgorszy – mówi profesor. Najlepsza praca Nowaczyka miała tych cytowań 319 i dotyczyła spektroskopii fluorescencyjnej właśnie. Tak samo zresztą, jak inne.
– On zna się na metodologii badań naukowych, ma ogólną wiedzę z fizyki, bo bardziej jest inżynierem. Ale w dalszym ciągu nie rozumiem, co powoduje, że on znajduje się w tej komisji. Jak człowiek słyszy, co on wygaduje, ma wrażenie, że oszalał – mówi.
Eksplozje, brzoza, wyrwane drzwi
Profesor Nowaczyk domagał się nie tylko ekshumacji ciał ofiar katastrofy, ale i sprowadzenia wraku samolotu. Mówił o eksplozji, o tym, że drzwi samolotu wraz z framugą wyrwane zostały w czasie lotu. – To jest nie tylko to, że drzwi uzyskały takie przyspieszenie, ale one zostały wyrwane z konstrukcji samolotu. Musiała być fala uderzeniowa, która wyrwała te drzwi, bo samolot był wówczas w powietrzu – mówił. Miało widzieć to i słyszeć kilkudziesięciu świadków.
Trzy lata temu z jego ust słyszeliśmy z kolei, że zespół parlamentarny wcale nie zajmuje się brzozą, bo to nie ona była przyczyną katastrofy. Dowodził też, że samolot przeleciał nad drzewem. A w ogóle eksplozje były dwie i pierwsza miała miejsce właśnie przed brzozą. W 2013 roku "Gazeta Polska" przyznała mu tytuł Człowieka Roku.
"Mam wobec nich dług do spłacenia"
Kazimierz Nowaczyk, rocznik 1952, może nie znać się na samolotach, ale ma inne zalety. Z Antonim Macierewiczem zna się od początku lat 80., gdy obaj byli internowani w Iławie. Potem spotkali się po katastrofie smoleńskiej.
Poza tym fizyk studiował i pracował na uniwersytecie w Gdańsku i w tym samym wywiadzie wspominał też swoich znajomych "Leszka Kaczyńskiego, Przemka Gosiewskiego, Arama Rybickiego". "Potem nasze drogi się rozeszły. Oni zginęli, a ja mam wobec nich dług do spłacenia" – powiedział.
Trudno jednak uznać, jaki wkład wniesie jeszcze fizyk do kolejnych badań katastrofy. Jakie rewelacje jeszcze usłyszymy. On sam tak tłumaczył Joannie Lichockiej, wtedy publicystce "Gazety Polskiej", fakt przydatności swoich umiejętności w badaniu przyczyn wypadku: "Jestem fizykiem doświadczalnym, integralną częścią mojej pracy jest opracowanie i interpretacja wyników eksperymentów. To cała dziedzina, która nazywa się analizą danych. I to jest właśnie ta umiejętność, która okazała się przydatna po ukazaniu się raportów MAKu i komisji Millera".
"Przy pomocy najnowszej aparatury badamy molekuły, DNA i komórki. Wzbudzamy światłem cząstki i obserwujemy ich emisję, czyli stosujemy spektroskopię fluorescencyjną. Zachowanie cząstek po wzbudzeniu ich np. laserem zawiera informacje o ich budowie fizycznej i procesach zachodzących w czasie nanosekund (10-9 sekundy). Laboratorium jest w tej dziedzinie jednym z najlepszych na świecie". Czytaj więcej
Kazimierz Nowaczyk
Z wywiadu dla "GP"
"Kontakt z Antonim Macierewiczem nawiązałem we wrześniu 2010 roku podczas jego pamiętnej wizyty w USA z Anną Fotygą. To była ta wizyta, gdy rządzący Polską oskarżali go o zdradę, że pojechał do „obcego mocarstwa” (śmiech). Był to pierwszy nasz kontakt po prawie trzydziestu latach, bo tyle czasu minęło od naszego poznania się na spacerniaku w więzieniu w Iławie".Czytaj więcej