Od rana cały internet się śmieje z "garażowanego" pomnika Lecha i Marii Kaczyńskich. – Pilnują go, żeby ktoś go nie splugawił – tłumaczy Andrzej Antoni Czapski, który przez 16 lat pełnił funkcję prezydenta Białej Podlaskiej. Tymczasem władze miasta zaprzeczają, by pomnik chowano za blaszanym ogrodzeniem na noc. – Jest ogrodzony cały czas – twierdzi pracownik urzędu miasta.
– To nie prawda, pomnik nie jest grodzony tylko na noc. Postawiono go tydzień temu i od razu pojawiło się wokół niego to ogrodzenie – twierdzi Radosław Plandowski, który w zastępstwie rzecznika urzędu miasta tłumaczył dziś, dlaczego pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich został zasłonięty blaszanym płotem. – W takim stanie czeka na oficjalne otwarcie. Już 2 maja będzie uroczysta msza i odsłonięcie. I nikt go po tym terminie nie będzie grodził – zapewnia.
Straż Miejska w Białej Podlaskiej nie komentuje sprawy, odsyła do rzecznika urzędu miasta. Strażnicy są cały czas widywani w okolicy pomnika, ale oficjalnie mają inne zadania. Dlaczego internauci informują, że pomnik jest odsłaniany w ciągu dnia? – Nie można tak bezkrytycznie ludziom wierzyć. Może ktoś zobaczył go przypadkiem, jak akurat trwały przy nim jakieś prace, zrobił zdjęcie i stąd cała afera – komentuje Plandowski.
Posąg za płotem jest bezpieczniejszy
Pomnik stanął na skwerze imienia Wojska Polskiego w Białej Podlaskiej. Miejsce nie jest szczególnie reprezentacyjne, skwer jeszcze do niedawna był zaniedbany, a wieczorami często przesiadywali w nim mieszkańcy miasta z gatunku tych niestroniących od alkoholu. – I pewnie chodzi o to, żeby nie obsikiwali monumentu zanim nie zostanie pokazany Jarosławowi Kaczyńskiemu – śmieje się Anna, jedna z mieszkanek Białej Podlaskiej.
– To prawda, jeszcze do niedawna ten park nie był w najlepszym stanie, ale ostatnio przeprowadzono jego rewitalizację. Przy okazji pojawiła się koncepcja postawienia tam pomnika Lecha Kaczyńskiego – mówi Radosław Plandowski. – Miejsce nie jest najgorsze, to bezpośrednie zaplecze dworca autobusowego, kręci się wiele osób. I tak dobrze, że nie chcieli go postawić w parku Radziwiłłów. Ten na szczęście jest wpisany jako całość do rejestru zabytków. O ile nie mam zastrzeżeń do lokalizacji, to już do samego pomnika jak najbardziej – mówi Andrzej Antoni Czapski, były prezydent miasta.
Pomnik przedstawia Lecha Kaczyńskiego z małżonką. Oboje się uśmiechają, trzymają za ręce, prezydent kogoś pozdrawia wzniesioną dłonią. – To jakiś koszmar, masówka, to nie jest żadna sztuka. Paskudztwo z pozłacanego brązu – oburza się Czapski. Podkreśla, że za jego prezydentury podobne szkaradziejstwo nie stanęłoby na ulicach Białej Podlaskiej.
Dziury i nowe nazwy
Ale Czapski już nie rządzi w mieście. Po ostatnich wyborach samorządowych stracił stanowisko, które piastował wcześniej przez 16 lat na rzecz Dariusza Stefaniuka. Związany z Prawem i Sprawiedliwością polityk pokonał Czapskiego w drugiej turze, zdobywając 58 proc. poparcia. – Wiele osób nie kryło żalu po odejściu Czapskiego. Miasto, choć leżące w tak zwanej Polsce B, jakoś się rozwijało, głównie za sprawą funduszy unijnych. Dziś nic się nie dzieje, główne drogi to dziura na dziurze, panuje kompletny marazm – żali się mieszkanka Anna.
– Twierdzenie, że nic się nie dzieje to gruba przesada – ripostuje Czapski. – Na przykład przemianowano duże rondo w mieście, nadając mu imię Lecha Kaczyńskiego. Teraz stawiają pomnik, czyli coś się jednak dzieje – śmieje się Czapski. I wyraża nadzieję, że gdy zapowiadana wczoraj przez Lecha Wałęsę na antenie TVN akcja likwidowania pomników Lecha Kaczyńskiego ruszy już w całej Polsce, to Biała Podlaska nie będzie ostatnim miastem, z którego zniknie monument byłego prezydenta RP.
Biała Podlaska to niejako matecznik Prawa i Sprawiedliwości. To tutaj pierwszą łopatę w ramach programu budowy tanich mieszkań wbijał Jarosław Kaczyński. To tu swoje imperium buduje senator Bierecki. – De facto to właśnie Bierecki rządzi całym miastem. Otoczył się wiernymi sobie ludźmi, którzy siedzą u niego w kieszeni, sprawił, że Biała Podlaska jest właściwie jego dominium – twierdzi Czapski.
Dlatego nikogo nie dziwi fakt, że z inicjatywą pomnika wystąpił właśnie pisowski senator Grzegorz Bierecki. Zawiązał się komitet, zebrano 150 tysięcy złotych. – Zrobią wszystko, żeby utrzymać elektorat przy PiS. Tu wiele osób nie ma kablówki, swoją znajomość Polski i świata czerpią z telewizji publicznej, która wiadomo jaka jest. Wszędzie widzą Kaczyńskiego i umacniają się w swojej wierze w PiS – twierdzi Czapski.
– Ale ludzie zaczynają mieć tego powoli dosyć. Widzą, że miasto rządzone przez nowych nie rozwija się już tak, jak wcześniej – oponuje pani Anna. Podkreśla, że rewitalizacja parku i likwidacja szaletu na skwerze, przy którym stanął pomnik Kaczyńskich jej zdania tak łatwo nie zmienią. – Ten pomnik to tylko przejaw tego, jak bardzo mali ludzie próbują wpisać się w ogólny trend i przypodobać prezesowi Kaczyńskiemu – twierdzi Czapski.
Spodziewany przyjazd prezesa
Odsłonięcie zaplanowano na 2 maja. – To ważny dzień, oficjalne, państwowe święto flagi – tłumaczy Plandowski. – Tego dnia zostanie oddany do użytku odnowiony skwer i pomnik pary prezydenckiej – dodaje. Faktycznie pomnik był gotowy dużo wcześniej. Pierwotnie planowano odsłonić go 11 listopada. Plandowski nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wówczas zrezygnowano z tych planów.
My sprawdziliśmy – tego dnia Jarosław Kaczyński jako Naczelnik Państwa odbierał honory przed pomnikiem Dmowskiego w Warszawie między godziną 11 a 12, później jechał do Krakowa na oficjalne uroczystości z udziałem premier Szydło i licznych ministrów. Wpisanie odsłonięcia pomnika do harmonogramu byłoby 11 listopada bardzo dużym wyzwaniem. Tymczasem już zapowiedziano udział Jarosława Kaczyńskiego w uroczystym odsłonięciu pomnika 2 maja.
– Zupełnie mnie to nie dziwi. Budują tutaj ten kult jednostki, kamień po kamieniu, obecność prezesa jest obowiązkowa. I na razie nic z tym nie da się zrobić. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci do Białej normalność – kończy rozmowę Andrzej Czapski.