
Reklama.
Generał Polko dodaje, że katastrofą smoleńską nie powinni się zajmować "fachowcy od parówek". Atakuje przy okazji znanego w sieci chorążego Michała Bardonia znanego z bezkompromisowej krytyki rządów PiS. - Pan chorąży powinien się poddać leczeniu, bo cechą pożądaną w wojsku jest umiejętność poskromienia emocji. Należy się posługiwać argumentami, a nie przekleństwami, które powodują, że druga strona może się jedynie śmiać - ocenia Polko.
Według niego w armii jest bardzo duża irytacja na Macierewicza. – I to nie dlatego, że żołnierze odchodzą ze służby. Po pierwsze i bardzo symboliczne: dlaczego nagle prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi przeszkadza ulica Czerwonych Beretów? Przecież takie berety nosiły pierwsze misje NATO - sam miałem taki w Kosowie i Bośni. Irytujące jest takie czarno-białe spojrzenie, że dobrzy to ci żołnierze, którzy po II wojnie światowej zostali w lesie, a źli wstępowali do wojska przed 1989 r. - mówi.
– I druga rzecz: Macierewicz bardzo przedmiotowo traktuje swoich podwładnych i to nawet tych, których sam wyznaczył na stanowiska. Upokarza ich godzinami. Każe im wyczekiwać w sekretariacie, a później generałów nie przyjmuje minister, ale ktoś inny. Zmieniane są też terminy spotkań. A nawet jeśli są jakieś ustalenia, to późniejsze decyzje MON i tak są inne, bo jakiś Misiewicz wie lepiej. To nie jest profesjonalne zarządzanie - dodaje generał. Wyjaśnia, że Macierewicz po prostu pomiata podwładnymi.
Źródło: Gazeta.pl