
Reklama.
Po tym jak ponad 30 artystów ogłosiło, że rezygnuje z występu na festiwalu organizowanym przez TVP, a typowani jako chętni na ich miejsce okazali się... niechętni, prezydent Opola nie miał innego wyjścia. Już wcześniej Arkadiusz Wiśniewski pisał, że "ostatnie wydarzenia uniemożliwiają realizację umowy między miastem a TVP". Teraz przeszedł od słów do czynów: władze Opola wypowiedziały Telewizji Polskiej umowę na organizowanie festiwalu.
"Publiczne wycofanie się wielu artystów z udziału w festiwalowych koncertach obniżyłoby znacząco rangę Festiwalu" – uzasadnił prezydent miasta. Zaznaczył przy tym, że wypowiedzenie umowy nie oznacza, iż Opole wyklucza współpracę z TVP przy organizowaniu festiwalu w innym terminie.
Co na to TVP? Najwyraźniej Jacek Kurski nie poczuwa się do odpowiedzialności za to, iż tak wielu artystów zrezygnowało z udziału w festiwalu. Winą za falę, która zaczęła się od Kayah, władze narodowego nadawcy obarczają inne media.