
W ciągu kilku miesięcy forsowany przez Prawo i Sprawiedliwość projekt Międzymorza zmienił się w Trójmorze. Bez państwa, które ma jedną z najdłuższych linii brzegowych z Morzem Czarnym. Skąd taka zmiana i nieobecność Petro Poroszenki w Warszawie?
Promoskiewską "robotę" wykonał minister Witold Waszczykowski. Na Ukrainie przysłonił nawet wizytę Trumpa w Warszawie. Nie była ona też, tak ważna z punktu widzenia Kijowa, bo Petro Poroszenko był niedawno w Białym Domu.
Spora część polskich prawicowców ma prorosyjskie sympatie. Warszawa zafiksowała się na punkcie UPA. Wyolbrzymia skalę kultu tej formacji i wyłącznie negatywnie ocenia jej charakter. UPA też walczyła z Niemcami i Sowietami, a jej program polityczny ewoluował w stronę demokracji. W XX wieku Sowieci, podziwiani w Rosji Putina zabili więcej Polaków niż UPA, ale o tych zbrodniach i historycznej polityce Kremla mówimy znacznie mniej. Co ważniejsze jeśli zrobimy rachunek krzywd z całej historii relacji polsko-ukraińskich to opcja ukraiński kat i polska ofiara jest fałszywa. Natomiast oprócz konfrontacji znajdziemy w historii masę przykładów, dziś niestety niemal zapomnianych, przenikania się polskości i ukraińskości oraz współpracy między naszymi narodami.
Zdaniem historyka i publicysty Kazimierza Wóycickiego PiS-owska Warszawa brnie w coraz większą izolację. Może to brzmieć zaskakująco w obliczu wizyty Donalda Trumpa. – Polska na Litwie i Ukrainie miała rolę pośrednika z Unią Europejską. Teraz gdy psuje relacje z Brukselą i Berlinem jej znaczenie spada. Nie można naiwnie wierzyć w opieranie sojuszu tylko na dobrych relacjach z Ameryką – tłumaczy Wóycicki.