Podobno Jarosław Kaczyński już wie jak ukarać Andrzeja Dudę. Jednak wczorajsze podwójne weto to nie tylko wojna Duda-Kaczyński. To też zagrożenie dla koalicji.
Podobno Jarosław Kaczyński już wie jak ukarać Andrzeja Dudę. Jednak wczorajsze podwójne weto to nie tylko wojna Duda-Kaczyński. To też zagrożenie dla koalicji. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Jeszcze parę dni temu mogło się wydawać, że sejmowe wakacje upłyną w miarę spokojnie, choć dla opozycji z poczuciem przegranej batalii o trójpodział władzy. Jednak kolejny raz polska polityka spłatała nam figla. I nie tylko nam. Prezydent Andrzej Duda, wetując ustawy o KRS-ie i Sądzie Najwyższym, wywołał najwyższy stopień alarmu w Prawie i Sprawiedliwości. Prezes Jarosław Kaczyński musi coś w tej sprawie zrobić. Tylko jakie ma pole manewru?

REKLAMA
Po wczorajszym oświadczeniu prezydenta Dudy, które zatrzęsło politycznym światem, Jarosław Kaczyński w pilnym trybie wezwał do siedziby przy Nowogrodzkiej całą polityczną "górę" partii. Potem asfalt zaczął grzać się pod kołami rządowych limuzyn na trasie Nowogrodzka-Belweder-Nowogrodzka. Beata Szydło wraz z marszałkami Sejmu i Senatu dostali od prezesa bojowe zadanie: przekonać prezydenta, a raczej postawić mu ultimatum, aby wycofał się ze swojej decyzji. Jednak tym razem Andrzej Duda został nieugięty i postawił swoją partię przed zaglądającym zza rogu kryzysem.
A w obliczu największego kryzysu od początku #dobrejzmiany, prezes musi zrobić coś, co z jednej strony zdyscyplinuje partię, a z drugiej pokaże wyborcom i opinii publicznej, że wszystko pozostaje pod kontrolą. Już pojawiają się pierwsze scenariusze możliwych rozwiązań, które w swojej palecie ma Jarosław Kaczyński. Czego możemy się spodziewać?
Strategia przeczekania
Pierwszą możliwością jest przeczekanie całego zamieszania, udanie się na wakacje i "spokojne" poczekanie na konkretne rozwiązania, które ma przedstawić prezydent. Z jednej strony pokazałoby to spokój, który spodobałby się umiarkowanej części elektoratu, ale z drugiej, taka stagnacja bardzo mocno zaniepokoiłaby najtwardszy elektorat oczekujący szybkich i radykalnych zmian. Ponadto, odebrałoby to możliwość reakcji na niewątpliwe próby budowania swojego zaplecza politycznego wewnątrz partii przez Andrzeja Dudę. A tego historia PiS-u nie zna, bo żaden sprzeciw wobec Jarosława Kaczyńskiego nie pozostał bez konsekwencji, a już tym bardziej rozbijanie partii na frakcje, co grozi niestabilnością i potencjalnymi konfliktami wewnątrz ugrupowania. Jednak jak mówi nam poseł Tadeusz Cymański, dla partii jest to test.
Tadeusz Cymański
Solidarna Polska

To, co wczoraj się stało jest dla nas przykre i moment, w którym się znaleźliśmy jest trudny, ale to jest dla nas test dojrzałości. Jeżeli chcemy kontynuować reformy, musimy go zdać.

Wcześniejsze wybory
W takich sytuacjach w naturalny sposób pojawia się pytanie o samorozwiązanie parlamentu. Teoretycznie taki ruch byłby możliwy, bo przewaga Prawa i Sprawiedliwości nad drugą w stawce Platformą Obywatelską wynosi około 10 procent. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przemawiają jednak trzy argumenty: nie taką przewagę w sondażach polscy politycy są w stanie roztrwonić, niepokojące dla Prawa i Sprawiedliwości sondaże, w których zjednoczona opozycja ma duże szanse na sukces oraz to, że dziesięć lat temu Jarosław Kaczyński już próbował takiego ruchu. I sromotnie przegrał.
O ten scenariusz zapytaliśmy także naszego rozmówcę, bo ta wizja – jak żadna inna – rozpala polityczne emocje. – Najgorsze byłoby doprowadzić do rozbicia i podziału prawicy. To byłoby nieodpowiedzialne działanie z naszej strony – mówi Cymański. – I muszę zaapelować, także do moich kolegów o powściągliwość, bo skrajne wypowiedzi są nieodpowiedzialne. A właśnie na taki konflikt w rodzinie czeka opozycja – dodaje.
Jarosław Gowin wypada z gry, PiS ma rząd mniejszościowy
Dużo znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, że większości parlamentarnej nie uda się odrzucić prezydenckiego weta. I to nie tylko za sprawą Pawła Kukiza, który w ostatnich dniach uprawia polityczny slalom gigant, ale z powodu sprzeciwu koalicjanta – Polski Razem Jarosława Gowina. Słynna już zasępiona mina ministra szkolnictwa wyższego zaraz po głosowaniu nad ustawą o Sądzie Najwyższym i wczorajsze wypowiedzi jego najbliższych współpracowników pokazują, że w tej sprawie może zostać rozbita koalicyjna zgoda. A to wprost prowadzi do rozpadu koalicji. Możliwy były rząd mniejszościowy, ale taki wariant Prawo i Sprawiedliwość także już przerabiało. Wtedy nie wyszło, a i teraz szukanie dostawek do każdego głosowania byłoby zbyt ryzykowne. O wizerunku twardej #dobrejzmiany nie wspominając.
Rekonstrukcja rządu
Paradoksalnie, odpowiedzią na bunt prezydenta mogłyby być... zmiany w rządzie. Wymiana kilku ministrów odciągnęłaby uwagę od problemów na linii prezydent-partia i dałaby czas na przegrupowanie sił w PiS i opracowanie dalszych kroków. Przy okazji można byłoby ukarać kilku mniej posłusznych ministrów lub tych, którzy nie dość szybko wprowadzają zmiany w dziedzinach, którymi rządzą (patrz: Konstanty Radziwiłł czy Andrzej Adamczyk). Byłby to też straszak na Jarosława Gowina. Jednak takie plany jak na razie nie wchodzą w grę, co potwierdza Tadeusz Cymański. – Musimy pokazać jedność, a takie zmiany zdestabilizowałyby i tak kruchą koalicję na prawicy – tłumaczy poseł.
Słowa Tadeusza Cymańskiego oraz dzisiejsza konferencja Ryszarda Terleckiego pokazują, że rządząca większość będzie najpewniej cierpliwie czekać na projekty z Kancelarii Prezydenta i stanowczo zaprzeczać doniesieniom o wcześniejszych wyborach. Jednak coś wydarzyć się musi. To, co zrobił wczoraj prezydent Duda, to nie tylko zaciąganie hamulca w "reformowaniu" państwa, ale przede wszystkim osobista zniewaga dla Jarosława Kaczyńskiego, który czegoś takiego nie puszcza płazem. Grozi to też zaprzepaszczeniem szansy na długie rządy, które są marzeniem prezesa PiS. To też cios dla prawicowych mediów, które jadą na grzbiecie #dobrejzmiany, co widać w komentarzach, które już osiągnęły szczyty absurdu i głupoty i rozpoczęły grillowanie prezydenta. Podziały widać też w partii: z jednej strony wyważone wypowiedzi Tadeusza Cymańskiego czy pojednawcze oświadczenie Polski Razem Jarosława Gowina, z drugiej Marek Suski i jego "gest Kozakiewicza" w stosunku do prezydenta i jego szans na reelekcję. Prezes Kaczyński lubi podpalać Polskę. Ale robił to nieraz z własną partią. To nie będą nudne polityczne wakacje.